Dlaczego tata trafia do czarnej wieży, czyli cała prawda o pracoholizmie
Warszawa nocą widziana oczami dorosłego autora i jego małej bohaterki - na deski Lalki wraca sztuka Michała Walczaka "Ostatni tatuś"
Pełen grepsów i nieoczekiwanych zwrotów akcji spektakl powstał w 2007 roku. Michał Walczak (rocznik 1979) był wtedy obiecującym młodym dramatopisarzem. Dziś jest niemal autorską instytucją. Mieszka i pracuje w Warszawie. "Ostatni tatuś" to stworzony przez niego inspirujący wizerunek stolicy. I rozliczenie cierpiących na pracoholizm rodziców.
Ania, która większość czasu spędza w świecie fantazji, z ulubionym misiem i lalką Barbie, wyrusza pewnej nocy na poszukiwanie taty. Porwanego, jak sądzi, przez straszne ptaszysko.
Wstęp ten przypomina nieco punkt wyjścia "Wrońca" Jacka Dukaja, jednak w opowieści Walczaka do wielkiej wieży trafiają, nie szarzy obywatele z lat 80., lecz ojcowie, którzy zatracili się w pracy.
Autor i zarazem reżyser nie zostawia na nich suchej nitki, ale też - jeśli dotrą ze swoimi dziećmi na przedstawienie - pozwala się im dobrze zabawić. W konwencji lalkowego teatru pokazuje galerię barwnych postaci, np. tramwaj, który nie uznaje szyn, bardzo swobodną Syrenkę, kibiców przed "ustawką" czy superauto, którym rozbija się syn posła.
Dzieci znajdą w spektaklu m.in. wątki baśniowe. Ale największą dla nich radością będzie pewnie fakt, że obok usiądzie tata.