Nie rozdzielam mojej pracy na operę, operetkę i musical
Z Andrzejem Kostrzewskim, tytułowym Draculą w gdyńskim musicalu w reżyserii Macieja Korwina i Jarosława Stańka, solistą Teatru Wielkiego w Łodzi, rozmawia Katarzyna Fryc.
Katarzyna Fryc: Jak się Panu grało w tak strasznym przedstawieniu?
Andrzej Kostrzewski: Strasznym? W jakim sensie?
Opowieści o wampirze, oczywiście.
To pierwsza moja taka straszna rola i po raz pierwszy jestem w Gdyni. Wcześniej oglądałem Teatr Muzyczny tylko w relacjach telewizyjnych z festiwalu filmowego. Zawsze chciałem tu przyjechać i zagrać. Tym bardziej że z dyrektorem Korwinem znamy się jeszcze z Łodzi [Maciej Korwin był związany z tamtejszym Teatrem Powszechnym, wykładał w filmówce - red.]. Zastałem tu wspaniałych ludzi, dlatego świetnie mi się pracowało.
Dla Pana, śpiewaka operowego, rola musicalowa nie jest nowością?
Wystąpiłem już w kilku musicalach, teraz gram Don Kichota w "Człowieku z La Manchy" i Kota Nestora w warszawskim "Cats". Więc jakieś doświadczenie w tej materii już mam. I nie rozdzielam mojej pracy na operę, operetkę i musical. Eugeniusz Oniegin, Zorba, Dracula to wspaniałe role i świetny materiał dla śpiewaka bez względu na gatunek, jaki reprezentują. Ja po prostu to uwielbiam.
W kolejnych spektaklach na zmianę z Panem Draculę zagra Tomasz Więcek. Czym postać stworzona przez Więcka różni się od Pańskiej?
Nie potrafię tego obiektywnie ocenić. Na pewno jest świetny. Najlepiej przyjść do teatru i samemu się przekonać.