Artykuły

"Sen" Kruszewskiej

Prapremiera i "Snu" Felicji Kruszewskiej odbyła się 27 marca 1927 r. w wileńskiej Reducie. Reżyserował sztukę Edmund Wier­ciński, scenografię projektował Iwo Gall, w roli Dziewczynki wystąpiła Halina Gallowa. W cza­sie prób Osterwa był nieobecny. Przyjechał, zobaczył i powiedział: ,,Cyrk". Niechętny stosunek Osterwy do spektaklu wy­wołał rozłam w zespole. Opuś­cili wtedy Redutę Edmund i Maria Wiercińscy, Jacek Woszczerowicz, Jadwiga Choynacka, Jan Kochanowicz i wielu innych. Je­rzy Zawieyski - jako pełnomoc­nik zbuntowanych - rozpoczął pertraktacje z Mieczysławem Rutkowskim, dyrektorem Teatru No­wego w Poznaniu. Byli redutowcy na inaugurację sezonu 1927/28 wystawili znowu "Sen" (w reżyserii Wiercińskiego i sce­nografii F. Krassowskiego), któ­ry był grany trzydzieści dwa ra­zy. Sukces w owych czasach niezwykły. Jednoroczny pobyt Wier­cińskiego i jego zespołu w Po­znaniu zapisał się trwale w hi­storii polskiego teatru, chociaż następne "awangardowe" pre­miery były przyjmowane przez konserwatywnych i tępych recen­zentów z Ciemnogrodu z wyraź­ną niechęcią. Po "Metafizyce dwugłowego cielęcia" jeden z nich pisał, że albo autor jest wariatem, albo chce z widzów zrobić wariatów. Warto przy­pomnieć, że w tym jednym krót­kim sezonie publiczność poznańska oglądała poza tym m. in. "Maski" Crommelyncka, "Grę" Pirandella, "Śnieg" Przybyszew­skiego, "Łyżki i księżyc" Zegadłowicza. "Pastorałkę" Leona Schillera...

Inscenizację "Snu" uznał Ste­fan Srebrny za najbardziej twórczą i nowatorską w tym czasie na polskich scenach. Leonia Jabłonkówna pisała: "W wizji tea­tralnej Wiercińskiego sztuka Kruszewskiej stała się metaforą, obrazująca dręczący konflikt ży­wej i wyrywającej się ku swo­bodzie psychiki ludzkiej, osaczo­nej przez zmechanizowany i bezduszny system form współczesnej cywilizacji".

Znaczenie inscenizacji Wiercińskiego w walce przeciwko na­turalizmowi i iluzjonizmowi tea­tralnemu, legenda, jaka narosła wokół przedstawienia "Snu" (realizowanego również w Łodzi i Warszawie) - usunęły na dalszy plan nazwisko autorki. Sądzę jednak, że warto przypomnieć Felicję Kruszewską. Wiktor Pio­trowicz pisał w r. 1930, że Kru­szewska "stanęła na pograniczu teatru tradycyjnego i rewolucyj­nego. Z teatrem dawnym łączy jej utwór konstrukcja ideowa bardzo zwarta i logiczna; z tea­trem nowym bogactwo splotu elementów formalnych sztuki, działających siłą swojej ekspre­sji scenicznej... "Sen" jest sztu­ką zbliżającą się do teorii czy­stej formy".

Felicje Kruszewska, ur. w 1897 r. w Ordzie na Podolu, zginęła tragicznie w czasie łapanki hitlerowskiej na dworcu w Radomiu w roku 1943. Zostały po niej zbiory poezji ("Stąd dotąd", "Przedwiośnie", "Siano", "Twa­rze na Zachód"), opowiadania dla dzieci i dramat "Sen" wy­dany w r. 1928. Zaginęła druko­wana we fragmentach sztuka "Wiatr" (o Maurycym Mochnackim).

W siedmiu obrazach "Snu" uczestniczymy w koszmarnym śnie Dziewczynki, której Wysła­niec powierzył szczególną misję: ma obudzić zastygłego w pomniku Księcia, ażeby ten, zbudzony z wiekowego snu, ocalił miasto i kraj przed zalewem Czarnych Wojsk,

Ten oniryczny - charakter sztuki, wiążący ekspresjonizm z symbolizmem, pozwala autorce uzyskać ostre, nadrealistyczne spięcia dramatyczne. Scena, w biurze wprowadza nas w dziw­ny świat, który przemówi do nas później w powieściach Franza Kafki. Symboliczna brama śmierci przenosi nas w atmosferę dramatów Maeterlincka. Ale w samym tekście najbardziej urzekają nas związki z naszą literaturą romantyczną i neoromantyzmem. Z polskiej rekwizytorni narodo­wej przyszedł na scenę Wysła­niec (Wernyhora) i Książę Jó­zef Poniatowski - uosobienia narodowego mitu. Może nas jesz­cze dziś wzruszyć naiwne posłannictwo Dziewczynki, kiedy w imię swej idei chce poruszyć su­mienia pogrążonych w apatii i marazmie rodaków. Kruszewska, blisko związana z ruchem socja­listycznym, wiedziała kim są Czarne Wojska. Chciała ostrzec społeczeństwo przed niebezpie­czeństwem faszyzmu. Dlatego też tak silnie dopominała się o przywrócenie skreślonych przez re­żysera słów z przemówienia wo­dza Czarnych Wojsk. "Jeśli też bali się Państwo - czytamy w liście autorki - wypowiedzenia w Wilnie ze sceny paru słów, tak bolesnych w użyciu i codziennych na wszelkich urzędowych uroczystościach, to chyba można je powiedzieć w robotniczej sa­li w Warszawie, albo w robotniczej Łodzi (chodzi o okrzyk "Bóg i Ojczyzna"). Przecież właśnie tym hasłem tak chętnie szermo­wali rodzimi faszyści.

Kruszewska wiedziała również, że nie obronią Polski przed za­trutym powietrzem ci, którzy walczyli o niepodległość. Mogiły ich porosła trawa, zamknął ich grób nieznanego żołnierza. I dlatego też w ostatniej scenie Wysłaniec zjawia się w robotni­czej bluzie. I on poruszy zegar. Na nową godzinę historii. Inni, zwarci w błędnym kole, usłyszą zaledwie tętent "książęcego ko­nia" i zastygną w martwym geście...

Świadome nawiązanie przez autorkę do "Wesela" Wyspiań­skiego, gorzki rozrachunek z ówczesnym społeczeństwem oraz teatralne walory tekstu skłoniły teatr do przypomnienia tej od lat nie granej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji