Jakub to nie Gołota
Bez Pana Boga możemy się obyć - teatrolog Ireneusz Guszpit mówił o swoich przemyśleniach. Aktorzy i publiczność zaprzeczyli. Zrobiło się ciekawie.
Jednak zanim tak się stało, Guszpit, gospodarz wieczoru, dwoił się i troił, by nakłonić widownię do dyskusji o człowieku i Bogu.
Spektakl (na motywach "Akropolis" Wyspiańskiego) opowiada znaną ze Starego Testamentu historię waśni między Bogiem a Jakubem. Więc i twórcy przedstawienia opowiadali o swoim z Bogiem wadzeniu się. - Nie wymagałem od nikogo karteczki od spowiedzi, nie zmuszałem do rozmów o tym, kto jakie ma przekonania religijne - zastrzegał Piotr Cieplak, reżyser spektaklu.
Coś musiało się podczas tej pracy nad "Historią Jakuba'" wydarzyć, bo rzadko kiedy aktorzy reagują tak żywo na miażdżącą krytykę recenzentów. Głos zabrał nawet Maciej Tomaszewski, pamiętny Jasza ze "Sztukmistrza z Lublina", który znany jest z tego, że poza sceną odzywa się rzadko. - Żal mi tych, którzy nie zrozumieli spektaklu, po prostu odbierają na innych falach - mówił Tomaszewski, w widowisku Czarny Anioł.
- Mam poczucie, że uczestniczyłam w czymś wielkim, a na próbach... dawno nam się tak razem nie pracowało - mówiła roztrzęsionym głosem Irena Rybicka- Rebeka.
- To zbydlęcenie intelektualne - Cieplak, w przeciwieństwie do Tomaszewskiego i Rybickiej, nie przebierał w słowach. Ireneusz Guszpit bił brawo. Sytuacja stała się żenująca, bo nieobecni recenzenci nie mieli szansy na obronę.
- Jakub to fajtłapa. wystarczy spojrzeć na to, jak walczył z Aniołem - twierdził Guszpit.
- Nie był słaby, walczył, jak umiał, choć nie był to pojedynek Gołoty czy Batmana - oponował Cieplak.
- Jakub był silny, silny Bogiem, którego tak do końca, jak i my wszyscy, nie pojmował - bronił swojej postaci Adam Woronowicz. - I będzie walczył dalej, już nie z Czarnym Aniołem, ale zwyczajnie, w codziennym życiu, choćby o to, być żyć dalej i być wiernym swej żonie - mówił Woronowicz. I chyba mu uwierzyliśmy.