Artykuły

Kraków. Salon Poezji zagrożony

Po ośmiu latach istnienia Krakowski Salon Poezji, który przyciągnął do Teatru im. J. Słowackiego ponad 50 tys. osób, dając im kontakt z najwspanialszą liryką świata, jest zagrożony. Po raz pierwszy nie otrzymał bowiem dotacji z Ministerstwa Kultury; osobliwie - nie znalazł uznania u powołanych przez ten resort ekspertów.

W piśmie do teatru czytamy, że "wniosek na zadanie Działalność Krakowskiego Salonu Poezji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w 2011 roku został oceniony przez zespół ekspertów i nie otrzymał odpowiedniej liczby punktów, wymaganej do otrzymania dotacji".

Dalej dokument informuje, że ocena społeczna dała wnioskowi 11.6 pkt., organizacyjna - 10, a merytoryczna - 37.2 pkt. Suma punktów - 74.4. Skąd taka suma? Skoro wcześniejsze składniki dają łączną liczbę 58.8? Tę zagadkę wyjaśnia nam Anna Tusiewicz z Instytutu Książki, który w imieniu ministerstwa zarządza programem "Wydarzenia artystyczne - literatura".

Jak tłumaczy, każdy wniosek, po ocenieniu go przez liczący od 3 do 5 osób zespół ekspertów, trafia do ministra i ten może wybrane przez siebie pozycje wzmocnić punktowo. I tak też się stało w przypadku Krakowskiego Salonu Poezji, tyle że nawet wsparcie ministra i przyznana przez niego maksymalna ilość punktów, nie pozwoliło wnioskowi uzyskać tegorocznego minimum wynoszącego 80 punktów.

Rok temu owe 74.40 by wystarczyło, limit wynosił bowiem 65 pkt. Teraz - z powodu zmniejszonej puli środków - został on podniesiony, a i tak pierwotnie zakładana kwota 4 mln zł, przeznaczona na dofinansowanie wniosków w ramach programu "Wydarzenia artystyczne - literatura" została o ponad milion przekroczona.

Krakowski Salon Poezji uzyskał zbyt niskie oceny u powołanych przez ministra ekspertów. Kto zacz? "Skład zespołu ekspertów pozostaje niejawny do czasu zakończenia wszystkich procedur związanych z rozpatrywaniem wniosków" - czytamy w przywoływanym już piśmie.

- Mogę jedynie ogólnie poinformować, że w przypadku "priorytetu literatura" są to krytycy literaccy, naukowcy, osoby związane z szeroko rozumianym rynkiem książki. Czekam na decyzję dyrektora Instytutu Książki, by móc odtajnić te nazwiska, co nastąpi dopiero po oficjalnej decyzji ministra kultury o definitywnym zamknięciu naborów do programów ministra prowadzonych przez nasz instytut. Idzie bowiem o to, by uniknąć wywierania na te osoby jakiejkolwiek presji - wyjaśnia Anna Tusiewicz.

Nie dowiemy się zatem na razie, dlaczego wartość merytoryczna Salonu to raptem 37.2 na 60 możliwych punktów, a społeczna 11.6 w skali do dwudziestu.

- Około 500 artystów z wielu scen Polski, tyle samo wybitnych autorów światowych, europejskich i polskich, około 30 salonów, które śladem Krakowa powstały w wielu miastach Polski, ale także zagranicą, m.in. w Ottawie, Sztokholmie, Dublinie - to efekt tych ośmiu lat, podczas których powołany do życia przez Annę Dymną Krakowski Salon Poezji stał się zjawiskiem tak kulturowym, jak i socjologicznym. Społecznym. Okazało się, że poezja jest ludziom bardzo potrzebna, że chcą jej słuchać. I dlatego nie mogę zrozumieć takich ocen anonimowych ekspertów - mówi dyrektor Krzysztof Orzechowski. - Jak można dać nam niewiele ponad połowę punktów za ocenę społeczną w świetle powyższych liczb, a zwłaszcza ponad 50 tysięcy zasłuchanych w poezję osób?! Jak traktować tak nisko ocenioną działalność merytoryczną, czyli wartość materiału literackiego oraz renomę artystów, w zderzeniu z największymi twórcami poezji i czołowymi polskimi aktorami, którzy te wiersze interpretowali? W tym kontekście śmiem powiedzieć, że zespół oceniający wykazał albo daleko idącą ignorancję, albo złą wolę. I każda z tych postaw podważa zaufanie do takiego grona ekspertów.

Dodajmy, że Teatr im. Słowackiego wystąpił o kwotę 35 tys. zł, to jest o połowę środków, jakie są potrzebne na roczne funkcjonowanie Salonu!

- Nie ukrywam, że działalność naszego Salonu jest w tej chwili zagrożona. Teatr w sytuacji kryzysu ma bardzo ograniczone środki, do miasta Kraków nie możemy występować o pieniądze, bo z powodu zmienionych przepisów przyznaje ono granty jedynie organizacjom pozarządowym, A teraz pierwszy raz nie dostaliśmy ani złotówki od ministerstwa. W tej sytuacji zwracamy się do naszej publiczności o datki, bo jednak nie chcemy zawieszać działalności. Postanowiliśmy z Anią Dymną, że będziemy prowadzić Salon dopóty, dopóki się da. Liczymy na pomoc widzów, na prywatnych darczyńców, Ania intensywnie szuka sponsorów, ja dołożę jakąś kwotę z budżetu teatru. Dokonamy wszystkiego, by Salon działał, co absolutnie nie zwalnia od odpowiedzialności tych, którzy Salon pozbawiają dotacji. A nie chcemy zmieniać zasady, że jest on dostępny bezpłatnie, zwłaszcza że niemałe grono bywalców to osoby starsze, często pozbawione środków, ale nie aspiracji, by uczestniczyć w kulturze. Powtarzam - wystąpiliśmy o kwotę 35 tys. zł na roczną działalność. Jeśli ta kwota miałaby przesądzić o istnieniu Krakowskiego Salonu Poezji, świadczyłoby to haniebnie o polityce kulturalnej państwa, którą, jak widać, kreują również ci, którzy decydują o przyznawaniu grantów - dodaje dyrektor Orzechowski.

Dodajmy, że w ramach programu "Literatura" wsparto łącznie 147 pozycji, w tym: Polski PEN Club na cykl zebrań literackich - nagrody twórcze otrzymał 121 500 zł, Lubelskie Spotkania Literackie - Miasto Poezji - 85 400, Festiwal "Poznań Poetów" - 74 700, VII Festiwal Złoty Środek Poezji Kutno 2011 - 31 700, a najwięcej przeznaczono na dofinansowanie zeszytów Polskiego Słownika Biograficznego - 468 tys. zł. Kwoty zależą od wnioskowanej dotacji oraz wysokości przyznanych punktów.

***

Blamaż za 35 tysięcy złotych

Komentarz: WACŁAW KRUPIŃSKI

Jakże nieprzystające do faktów oceny, jakie wystawili eksperci kompromitująco obciążają na razie anonimowe osoby - bez wątpienia będziemy chcieli poznać ich nazwiska. Ale działają także na szkodę ministra kultury, który tych ekspertów powołał. Oni Krakowski Salon Poezji deprecjonują, a minister Bogdan Zdrojewski, przekonany o wartości tej inicjatywy, dowartościowuje go swymi punktami. Jak się okazuje - bezskutecznie. Albo zatem należy zmienić mechanizm przyznawania dotacji na bardziej logiczny, albo zmienić grono ekspertów. Chciałbym wierzyć, że Anna Dymna sobie poradzi, ale przede wszystkim, że minister kultury znajdzie sposób, by Krakowski Salon Poezji i tym razem zyskał jego wsparcie. Ten blamaż za 35 tysięcy złotych można łatwo naprawić. Precedens już jest w postaci interwencyjnego wsparcia pism "Fronda" i "Pressje". Czy presja poezji i jej miłośników będzie równie skuteczna?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji