Artykuły

Polskość z remizy strażackiej

"Nowy Don Kiszot" w reż. Natalii Kozłowskiej w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Dziełko Fredry "Nowy Don Kiszot" w reżyserii debiutantki Natalii Kozłowskiej. Słabsze w jego bogatym dorobku i nie bez przyczyn rzadko wystawiane - o młodym chłopcu szukającym przygód i sławy, zanim pozwoli się zamknąć w rolach przewidzianych przez społeczeństwo: szlachcica na zagrodzie, męża i ojca, zostało ubrane w konwencję komedii dell'arte, ale z rodzimym sznytem i urokiem wiejskiej remizy.

Zaczyna się od scenki pijaństwa - boki zrywać. W dalszych scenach mielizny historyjki i drewnianą grę aktorów Polskiego, którzy w konwencji dell'arte radzą sobie tak samo jak w każdej innej, ubarwiają numery śpiewane i tańczone - wszystkie w porażającym stylu dożynkowym. Na koniec zaś polskość jest sławiona w pieśni i tańcu (mazur). Gdy aktorzy na moment zastygają w ruchu, jakbyśmy oglądali pozytywkę, która nagle się zacięła, wszelkie wątpliwości znikają. Brzydota, siermiężność, napompowanie i głupota całego dwugodzinnego widowiska była przemyślaną konwencją teatralną obrazującą rozkład mentalny i estetyczny rodaków. W ten oto sposób Teatr Polski wyważa drzwi szeroko otwarte przez polskich reżyserów jakieś pięć-sześć lat temu, m.in. przez pierwsze, plakatowe spektakle Jana Klaty. I to by było na tyle, jeśli chodzi o świeżość, którą dyrektor Andrzej Seweryn wpuszcza przez okna do teatru przy Karasia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji