Artykuły

Korespondencja z Bliskiego Wschodu

Miniony weekend wraz z kilkorgiem stale współpracujących ze mną artystów poświęciliśmy na spotkanie z grupą aktorów, wyrażających chęć udziału w naszym najnowszym projekcie realizowanym w Teatrze Studio, a poświęconym Antoninowi Artaud pisze w felietonie dla e-teatru Paweł Passini.

W konsekwencji do naprawdę wymarzonej ekipy twórców zaangażowanych w jego powstawanie dołączyły kolejne osoby, których obecność już na pierwszej próbie okazała się niezwykle ważnym impulsem dla rodzącego się spektaklu. Kolejne 3-4 osoby spośród uczestników niedzielnego spotkania znajdą pracę w następnych przedsięwzięciach - części z nich nie znałem wcale, o innych zaś nigdy wcześniej nie pomyślałbym konstruując obsadę.

Noszące w sobie siłę dynamitu teksty Artauda pozwoliły zobaczyć nowe twarze znanych mi przedtem aktorów, a także dostrzec i docenić ich rozwój, o którym w przeciwnym razie nigdy bym się nie dowiedział, bo i skąd? Agencje aktorskie najwyraźniej nie zajmują się monitorowaniem ani ich aktualnego emploi, ani poziomu umiejętności - wszak już w szkole młodzi adepci zawodu uczą się, żeby od żyjących z procentu od ich zarobku instytucji nie oczekiwać zbyt wiele. Są powody żeby wierzyć, iż w najbliższych latach w tej dziedzinie objawi się jakaś poważniejsza konkurencja - wszak nie brak osób znających środowisko i równocześnie mających pojęcie o specyfice pracy w teatrze. Także polskiemu filmowi nieźle mogłaby się taka konkurencja przysłużyć, chociaż może kinowo -telewizyjnej publiczności odpowiada nieustanne powracanie tych samych twarzy - trudno mi ocenić, bo nie moje podwórko. Na moim na pewno jest miejsce na coś więcej niż ZASP, któremu - przyznaję - zawdzięczam kontakt z kilkoma artystami starszego pokolenia, o których gotowości do pracy nigdy mógłbym się nie dowiedzieć. Ale już tym trochę młodszym, którzy chcą pracować w teatrze pozostają niemal wyłącznie wyszukiwane na własną rękę castingi. A te wciąż jeszcze stanowią dla nich problem.

Szczególnie wśród gotowych na niemal każde poświęcenie dla zdobycia roli w jakimś tele-czymś tak zwanych "zawodowców" panuje najwyraźniej opinia, że casting w teatrze jest upokarzającą koniecznością. Można wręcz odnieść wrażenie, że gotowość do kilkunastominutowej wspólnej pracy, pochylenia się nad tematem i postacią, czy wcześniejsze przygotowanie kilku zdań tekstu traktowane są jako coś szczególnego, zaskakującego czy wręcz podejrzanego. To zaskakujące i przykre.

Podejmując decyzję o przeprowadzeniu castingu jako reżyser zmuszony jestem ujawnić fragmenty czegoś, nad czym dopiero pracuję, co z definicji nie jest gotowe, co najchętniej pozostawiłbym jeszcze w ukryciu. Odsłaniam się z pomysłami, szkicami, które łatwo mogą stać się przedmiotem plagiatu, albo postawić przyszłe przedsięwzięcie w niekorzystnym z mojego punktu widzenia świetle. Wreszcie poświęcam kilkanaście godzin ciężkiej pracy na poszerzenie grupy zatrudnionych przy produkcji osób. W przeciwieństwie do realizowanej w ramach stałego zespołu, a obciążonej najróżniejszymi, nie zawsze jasnymi przesłankami obsady, casting teatralny rządzi się bardzo przejrzystymi zasadami. Wygrywa ten, kogo najbardziej chcemy w obsadzie, z kim wiążemy największe nadzieje, ten kto najlepiej odpowiada naszym oczekiwaniom, albo odsłania przed nami zupełnie nowe horyzonty postrzegania postaci. Wiadomo także, że po każdym takim spotkaniu nosi się w sobie nie tylko wygrywającego, ale także inne osoby, o których nie sposób przestać myśleć, dla których chce się poszukać zadania, jeśli nie w obecnym przedsięwzięciu, to w kolejnych.

Posługując się castingiem, jako narzędziem w konstruowaniu naszych artystycznych przedsięwzięć poszerzamy rynek pracy i uzdrawiamy zasady panującej na nim konkurencji. Stwarzamy nowe perspektywy rozwoju i kariery, bierzemy także na siebie obowiązek uczciwego wysłuchania wszystkich uczestników, a co za tym idzie - weryfikacji i dostosowania naszych oczekiwań do stopnia umiejętności i gotowości poszukujących pracy osób. Na tego rodzaju działania państwowe instytucje od Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej po Agencje Rozwoju Regionalnego wydają co roku niebotyczne kwoty wypracowanych przez nas podatków.

Jednak pomimo tych nadzwyczaj słusznych - jak się zdaje - przesłanek, dla wielu aktorów udział w castingu do teatru wydaje się czymś uwłaczającym ich godności. A przecież to kolejna okazja, aby sobie zajrzeć w oczy, nie? Przecież wszystkim nam zależy na tym, żeby znaleźć ukrytych mistrzów i nieodkrytych geniuszów, żeby nikogo nie ominęła rola życia, żeby powstawały coraz lepsze i coraz to inne spektakle, żeby konkurencja w zawodzie związana była jednak raczej z umiejętnościami, niż kwestiami towarzyskimi.

Wszystkim, którzy zdecydowali się wziąć udział w naszym castingu - dziękuję, głównie jednak tym, którym udało się do niego przygotować. Niezależnie od efektów, poświęcony przez nas na wspólną pracę weekend to kolejne godziny dla poprawy sytuacji w polskim teatrze. To się na pewno nam wszystkim opłaci. A prywatnie - dzięki za spotkanie.

Korespondent z Bliskiego Wschodu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji