Artykuły

Gdy śpiew wywołuje łzy

- Nie odbieram "Traviaty" jedynie jako poruszającej historii miłosnej. Dla mnie najbardziej współczesny element dzieła Verdiego to historia walki silnej, niezależnej osoby ze śmiertelną chorobą - mówi reżyserka Karolina Sofulak w rozmowie z dyrygentem Jose Marią Florencio, przed premierą opery Verdiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku.

Jose Maria Florencio: Ktoś przypomniał mi ostatnio, że w filmie Woody'ego Allena "Hannah i jej siostry" jedna z bohaterek mówi, że ostatnia scena "Traviaty" obezwładnia ją i powoduje płacz. Który moment w dziele Verdiego porusza Ciebie szczególnie?

Karolina Sofulak [na zdjęciu]: Zawsze chwyta mnie za serce fraza: "Ah! Gran Dio, morir si giovane". To jest jeden z wielu momentów buntu Violetty przeciwko temu, co ją spotkało, przeciwko chorobie, która ją trawi. Od tej frazy wyszła cała moja koncepcja "Traviaty" - historii kobiety, która walczy z chorobą, przechodząc trudną drogę od wyparcia, poprzez bunt, aż po akceptację faktu, że niebawem umrze. Nic nie sprawi, że jej śmierć będzie lżejsza, żadne towarzystwo, jakie mogłaby sobie zapewnić, nie spowoduje, że będzie jej łatwiej odejść. Osiąga spokój dopiero wtedy, gdy zdaje sobie sprawę, że umiera się zawsze w pojedynkę i że doświadczeniem śmierci nie można się z nikim podzielić.

J.M.F.: Dla mnie w tym dziele to nie scena śmierci Violetty jest najbardziej wzruszająca. Bezgraniczny płacz wywołuje we mnie jej śpiew: "Amami Alfredo, amami quant'io t'amo!" I choć nie ma tego w słowach, muzyka zdaje się dopowiadać: będziesz musiał mnie bardzo kochać, żeby zrozumieć to, co robię dla ciebie, dla twojej siostry, dla świata. Wzruszenie jest nieodłączną częścią mojego codziennego życia. Niejedna orkiestra widziała mnie, dyrygenta we łzach. Równie mocno poruszają mnie ostatnie sceny "Skrzypka na dachu", finał "Rigoletta" czy poważne rozważania dzieł Wagnera, Richarda Straussa albo utwory Karola Szymanowskiego. W zasadzie doprowadzanie siebie i publiczności do płaczu to sprawa codzienności życia dyrygenta. Kiedyś podczas jednego tournee zagraliśmy 43 przedstawienia "Traviaty" i codziennie, gdy słyszałem "Amami, Alfredo!" nie mogłem powstrzymać łez. Nie inaczej będzie w Gdańsku.

K.S.: "Traviata" to pierwsza opera, jaką widziałam. Pamiętam, miałam może 8 lat, była druga w nocy, a ja siedziałam przed telewizorem, oglądając słynną filmową wersję Franco Zeffirellego. Moja babcia spytała: Dlaczego ty, dziecko, tak płaczesz? A ja, przez łzy: Bo ta pani umiera...

J.M.F.: Niedawno pewien włoski muzyk opowiadał mi, że w jego kraju, kraju opery przecież, dla każdego zwykłego melomana "Traviata" jest dziełem Zeffirellego, a nie Verdiego. Pokazuje to swego rodzaju siłę mediów, kina, telewizji w upowszechnianiu dzieła. Z jakiegoś powodu "Traviata" nie odniosła sukcesu podczas premiery w 1853 roku. Dlaczego? Przecież Verdi był już wtedy słynnym kompozytorem, dobrze znanym melomanom. Co takiego mogło nie przypaść do gustu publiczności? Libretto? Sposób inscenizacji? Może dla Włochów był to wtedy dramat zbyt przefilozofowany, żeby mógł stać się dziełem, które miało po prostu bawić? Jeden przyszedł do opery ze swoją kochanką, inny z prostytutką i nie mieli ochoty, by za to, jak żyją, ktoś ich ze sceny osądzał. Dumas w "Damie Kameliowej" nakreślił przecież wszelkie zależności psychologiczne, społeczne - krytykę ówczesnego świata, który chciał przychodzić do opery tylko po rozrywkę.

K.S.: Wiele z dotkliwych czy szokujących ówcześnie dla widza tematów z biegiem czasu straciło swą aktualność. Nie przekonuje mnie problem Violetty jako ofiary patriarchalnego aparatu społecznego czy kobiety poddanej terrorowi rodziny. Nie odbieram też "Traviaty" jedynie jako poruszającej historii miłosnej, zwłaszcza dlatego, że miłość Alfreda i miłość Violetty różnią się znacznie od siebie - można powiedzieć, że każde z nich zakochane jest w wyobrażeniu drugiego, a Alfredo przede wszystkim kocha się w wizji samego siebie jako kochanka. Dla mnie najbardziej współczesny element dzieła Verdiego to historia walki silnej, niezależnej osoby ze śmiertelną chorobą - to ponadczasowy temat, dotykający nas coraz to bardziej w ostatnich latach. W poczuciu ograniczenia dyktowanego przez czas odzywa się w nas żądanie prawa do życia takiego, jakie nam się podoba. Czy Violetta wybiera los kurtyzany i życie z baronem, czy chce mieć za utrzymanka Alfreda, to już nie jest kwestia podlegająca ocenie moralnej, to kwestia jej wyboru. Violetta chce przede wszystkim być wolna - wbrew społeczeństwu, wbrew chorobie, wbrew otaczającym ją ludziom. W najbardziej przejmujących momentach swej arii Sempre libera rzuca wyzwanie losowi, Bogu, światu i afirmuje swoje prawo do życia. To także historia kobiety, która walczy o partnerstwo w miłości, o to, by być bezwarunkowo kochaną i szanowaną pomimo swych wyborów.

J.M.F.: Muzyka Verdiego jest pełna silnych emocji. Na przykład w scenie otwierającej operę można ją grać tak, jakby to był salon, ale też tak, jakby to był burdel. Jak Verdi chciał, żeby jego muzyka była interpretowana, tego nie wiemy ze stuprocentową pewnością. Z drugiej strony, z tego, co wynika nie tyle z partytury, co z rytmu wypowiedzianych słów, ze sposobu odnoszenia się do siebie postaci, czuje się, że Verdi widział ten świat bardzo frywolnie i że chciał się zeń trochę pośmiać.

K.S.: Pewne rzeczy zapisuje w partyturze dosyć jasno: gdy ktoś idzie, to wręcz słyszymy kroki, gdy ktoś czyta list - słychać szelest kartki. Jeśli reżyser chce coś zrobić wbrew tym sugestiom, stara się znaleźć i nadać nowe znaczenie zapisanym w partyturze akcjom, inaczej widać na scenie kłamstwo. W teatrze reżyser jest panem słowa i czasu, w operze czerpie inspirację przede wszystkim z tekstu, jakim jest partytura, poddaje się dyscyplinie tempa, która wypływa z zapisu kompozytora oraz z interpretacji dyrygenta.

J.M.F.: Tak tworzy się spektakl, który nabiera własnej dynamiki, który ma tożsamość, który żyje własnym życiem i z którym co wieczór przyjdzie się zmierzyć naszym widzom...

(pełen zapis rozmowy w programie operowym przedstawienia).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji