Artykuły

Konik w korporacji czy w wesołym miasteczku?

"Dokąd pędzisz, koniku?" w reż. Grzegorza Kwiecińskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Małgorzata Skowrońska w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Dzieci: - To przedstawienie o brykającym koniku. Dorośli: - To metafora życia w korporacji i jednocześnie próba uwolnienia swojego "ja".

W przedstawieniach teatru Groteska streszczanie tekstu nie ma sensu. I tak warstwa wizualna (scenografia, lalki, aktorzy i ich praca z ciałem) biorą górę nad tekstem, ale skoro widz wciąż dopytuje, o czym ta bajka, trzeba parę słów napisać. Gdyby fabuła była zawiła, pełna intryg i nagłych zwrotów akcji, recenzent miałby szansę się popisać, ale co zrobić, gdy treść zamyka się w kilku zdaniach? Koledzy po fachu radzą w takich sytuacjach znaleźć w przedstawieniu metaforę, najlepiej metaforę bolączek ludzkich i kondycji człowieka. Nie człowieka konkretnego, ale z natury i przypadłości filozoficznego. Takiego człowieka w ogóle. W przedstawieniu dla dzieci - jak się okazuje - takie przełożenie łatwo znaleźć. Nowy spektakl Groteski "Dokąd pędzisz, koniku?" jest najlepszym tego dowodem. Rodzice, którzy towarzyszą dzieciom, znajdą w nim metaforę życia w korporacji. Jest szef nie najmądrzejszy, ale mocno akcentujący swoją władzę (właściciel wesołego miasteczka), jest zniewolony pracownik, który chciałby się zbuntować i rzucić wszystko w cholerę, ale boi się życia poza systemem (pajac z karuzeli), i stary wyga dostosowany do trybików korporacji (koń zaprzęgowy). Jest i bohater, który zwabiony korporacyjnym mitem sukcesu, daje się na chwilę zniewolić, ale odnajduje w sobie siłę, żeby zerwać się ze sznura (konik na biegunach). Dość filozofii i interpretacji dorosłych, którzy mają ten problem, że wszędzie doszukują się drugiego dna. Oddajmy głos dzieciom, a raczej ich metodzie oceniania spektaklu.

Dla maluchów liczy się magia teatru i Groteska to gwarantuje. Nieważne, na jaki spektakl się wybierzemy, i tak dla dzieci ogłupiałych od TV każde zetknięcie z teatrem będzie jak sanatorium. "Dokąd pędzisz, koniku?" ma skromną scenografię. To komplement, bo w czasach dosłowności taka skromność rozbudza wyobraźnię. Muzyka nie przytłacza, scenariusz też nie, co dorosłych widzów przyzwyczajonych do słowotoku może zaskakiwać. Dzieciom jednak to nie przeszkadza, a nawet pomaga w skupieniu na tym, co dzieje się na scenie. Tym bardziej że warto na nią popatrzeć. Uwagę małego widza (zaobserwowane na trzylatku) przykuwa Diana Jędrzejewska (konik) poruszająca się tak plastycznie i delikatnie, że nie sposób oderwać od niej oczu. Mojemu trzyletniemu synkowi tak się spodobała, że dzieciaki, pożerające na fotelu obok słodycze, zupełnie mu nie przeszkadzały. Pytany przez starszą siostrę, o czym było przedstawienie, nie potrafił jednak odpowiedzieć. Podobnie jak jego starszy o dwa lata kolega. Istotne? Bez znaczenia, bo najważniejsze, że pięciolatek dzień po przedstawieniu nie chciał bawić się w nic innego tylko w teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji