Artykuły

Tadeusza Kantora teatr możliwy

Wczoraj, w programie ogólnopolskim godnie uczczono Międzynarodowy Dzień Teatru: Ośrodek Telewizyjny w Krakowie dał przeniesienie sztuki Tadeusza Kantora "Wielopole, Wielopole", którą pokazywano w grudniu ub. r. w sali dawnego "Sokoła".

"Wielopole, Wielopole" to spektakl zrealizowany przez teatr "Cricot II" oraz Teatro Regionale Toscano. Ekran telewizyjny był szczególną próbą dla tego przedstawienia, które dziać się musi w określonej przestrzeni. Ta przestrzeń to plebania w Wielopolu Skrzyńskim - Kantor dyryguje - nadzoruje - nerwowymi ruchami rąk rozwija fabułę. Tak jest: teatr Kantora wyraźnie idzie ku fabule. Wspomnienia dzieciństwa, ekran pamięci wywołują obraz pierwszej wojny światowej. Pleban, przekręcony niczym kukła na łożu śmierci? boleści? grupa austriackich żołnierzy - patriotyczne pieśni - "Szara piechota", pieśń szabasowa. Austriaccy żołnierze wracają, jeden z nich niesie krzyż. Psalm nieszporny. Zawodzenie wiejskie. Już tylko krok od tych krzyży, karabinów, surdutów i Żydów małomiasteczkowych do sztuki wspomnień. Pamiętamy przecież co powiedział jeden z najznakomitszych polskich kompozytorów: to awangarda mnie zdradziła.

Teatr Kantora - szczególnie jego ostatnie przedstawienie "Wielopole, Wielopole" - nie potrzebuje żadnych teoretycznych uogólnień. Praktyka sceniczna, również i ta przeniesiona wczoraj do Teatru Telewizji, tłumaczy się jasno. Technika aktorska, prosta, wręcz siermiężna scenografia, są tylko w części zredukowane: przecież trzeba otworzyć i zamknąć drzwi, wziąć do ręki karabin, wrzasnąć raz i drugi. Tu się już markowaniem zadań scenicznych nie da nic pokazać, chociażby dlatego, że ta okropna rzeź w pierwszej wojnie, poniżenie człowieka, młyn historii, który nadchodzi również w innych niż austriackie szynelach - stanowią swoistą kliszę pamięci autora.

Określenie miejsca, czasu i atmosfery akcji przez autora, scenografa i reżysera sztuki jest precyzyjne. Powiedziałbym nawet, że zgadza się to wszystko z pamiętnikami z epoki, podręcznikami historii, kostiumologii. I ani na chwilę nie pozwala nam Kantor na coś w rodzaju odpoczynku. Przez to jego teatr zaczyna być teatrem możliwym. Jeszcze się tylko czasem w kołatkach odezwie coś w rodzaju rozdętej metafory. Ale i tak wiadomo, że skazani na śmierć żołnierze dwóch stron walczących zdolni są do mechanicznych zbrodniczych czynów.

Teatr Tadeusza Kantora płynie ponad hasłami - zwraca się do utartych, wręcz schematycznych wzorców postępowania. Zatrzymuje bieg historii - i pokazuje jej jakby kolejną realizację. Ten swoisty paradoks o teatrze zmusza do myślenia nad życiem każdego z nas. Nad życiem i śmiercią. Czy dokona się ona na dnie okopu? - to sprawa niestety ciągle aktualna i w takim wymiarze widzę wczorajsze przedstawienie, które znalazło swoje miejsce w repertuarze Teatru "Rzeczypospolitej".

Realizatorzy telewizyjni sobie tylko znanymi sposobami umieli uchwycić tę przestrzenność sztuki, pogłos dawał również wrażenie utrzymanych odległości na samej scenie (reżyseria telewizyjna - Stanisława Zajączkowskiego dźwięk Marka Adamczyka).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji