Próby korekcyjne (fragm.)
Mówi się, że świat reklamy nie ma nic wspólnego z realnym życiem. Nie jestem o tym przekonany, przynajmniej w przypadku życia kulturalnego. Na warszawskich ulicach można zobaczyć plakaty z hasłami: "Uśmiejesz się jak nigdy", "Skręci cię ze śmiechu". Reklamują one filmy mające zapewne niewiele wspólnego z komediami Chaplina czy Bustera Keatona. Nie chodzi jednak o te filmy, tylko o pytanie, do jakiego śmiechu zachęcają owe plakaty?
Podobne zjawiska obserwujemy w życiu teatralnym. Oglądałem niedawno telewizyjne przedstawienie "Zemsty" w reżyserii Olgi Lipińskiej. Tłumaczyła ona przed spektaklem, że po raz pierwszy zobaczymy prawdziwie śmieszną "Zemstę". Uśmiejecie się jak nigdy - wabiła reklamowym sloganem. I mniejsza o przedstawienie, nudne i manieryczne jak współcześni polscy satyrycy. Ciekawsze jest przeświadczenie reżysera, że dotychczas "Zemsta" nie była śmieszna. Zarazem Olga Lipińska wie, że różne wystawienia "Zemsty" całkiem dobrze bawiły publiczność. Jaki więc rodzaj śmiechu miała na myśli?