Artykuły

Ludzie listy piszą

O upadku korporacyjnych zasad zespołowości w teatrze w felietonie dla e-teatru pisze Paweł Wodziński.

Kilku recenzentów filmowych po festiwalu w Berlinie pisało o słabym poziomie prezentowanych filmów. W jednej z recenzji, nie umiem jej w tej chwili odnaleźć, za główny powód słabego poziomu filmów uznano demokratyzację kina. Obniżenie artystycznego poziomu ma być ceną za powszechność. Gdy pękła bariera technologiczna każdy z nas może zrobić film i film może być o każdym z nas. Jestem ciekaw czy w świecie filmu obniżenie poziomu artystycznego jest jedyną ceną za demokratyzację? Czy wraz z procesem demokratyzacji rozpadł się także katalog zasad zawodowych?

***

W ostatnim tygodniu e-teatr opublikował trzy listy. Jeden autorstwa Lecha Raczaka, drugi - Grażyny Kani, trzeci - Waldemara Zawodzińskiego. Listy traktują o rozpoczętej i przerwanej pracy, odsłaniają kulisy reżyserowania w różnych teatrach, opisują brak zasad, nieprzestrzeganie obyczajów i łamanie podstawowych praw artystów. Wszystkie listy są przykre.

Do niedawna obowiązywały oprócz regulacji prawnych, umów, również zwyczajowe zasady traktowania partnerów, reżyserów, aktorów, innych artystów pracujących w teatrze, wpojone przez wiele lat studiów. Korporacyjne zasady zespołowości regulowały wiele spraw, nawet gdy trzeba było postąpić okrutnie, istniała niepisana reguła określająca poziom dopuszczalnego okrucieństwa. Od czasu, gdy przestrzeń teatru się demokratyzuje, gdy pojawili się w teatrze ludzie z innych dziedzin życia, gdy indywidualny interes artystyczny zaczął przeważać nad zespołowym, środowiskowe (korporacyjne) zasady przestały obowiązywać.

Trudno nawet mieć pretensje, że zasady nie obowiązują. Ludzie spoza teatru ich nie znają, nie wiedzą, co trzeba robić na kolejnych etapach pracy, czego powinno się wzajemnie od siebie wymagać, dlaczego nie łamie się umów i zobowiązań i nie wystawia się ludzi do wiatru. Gdy przedstawienie nie rozwija się zgodnie z oczekiwaniami wolą postąpić radykalnie, bo nie wiedzą co mogliby zrobić, co podpowiedzieć i jak pomóc, nie uczyli się tego, nie byli sami w takiej sytuacji, nie doświadczyli potencjalnej klęski, nie walczyli o przedstawienie do ostatniej próby. Ludzie teatru, którzy te zasady znali i stosowali, przekonali się, że nie warto ich przestrzegać, bo i tak nikt się już nimi nie przejmuje, wykorzystują więc ten stan rzeczy do swoich indywidualnych celów i potrzeb. Brak zasad jest wygodny. Można bez udziału twórcy przereżyserować spektakl, bez udziału scenografa zaadaptować przestrzeń do nowych warunków, umówić się na termin, po czym go nie dotrzymać, nie podpisać umowy, odwołać spektakl, można podporządkowywać sposób pracy teatru własnemu grafikowi zajęć i nic się nie wydarzy.

***

Dzisiaj każdy z nas może zrobić spektakl teatralny i spektakl teatralny może być o każdym z nas. W świecie teatru największą ceną za demokratyzację jego przestrzeni jest krach zasad etyki pracy zespołowej. Pewnie był nieuchronny i nie ma co jęczeć i rozpaczać nad nim w nieskończoność. Pytanie, do jakiego momentu jesteśmy w stanie tolerować obniżenie standardów wzajemnych relacji? Skoro stary katalog zasad nie istnieje, to czas stworzyć nowy, demokratyczny, skuteczny i cywilizowany, bo nie można w nieskończoność udawać, że brak zasad nie odbija się na jakości naszej pracy i poziomie artystycznym spektakli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji