Artykuły

Ekskluzywny krawiec

Wszyscy wiedzą, że Erwin Axer jest mi­strzem reżyse­rii. Szczególnie wówczas, gdy inscenizuje nie­ciekawy tekst. Zdarzyło się to i teraz. "Kra­wiec" Mrożka jest dosyć kiep­skim utworem. Myślowo nicze­go szczególnie ciekawego czy oryginalnego nie proponuje.

Problem tożsamości wewnętrznej, fenomen tworzenia człowieka przez innych, groteskowa istota przełomu historycznego - to wszystko nękało powieść i dramat jeszcze lat dwu­dziestych. Ale znane jest od dawna, a dziś psychologia i socjologia mówi o tym i lepiej niż teatr, i bez pozy. Literacko zaś czy dramaturgicznie "Krawiec" jest typowym Mrożkowym dowcipem historiozoficznym. Świet­nym materiałem na skecz, niepo­trzebnie rozwleczonym na trzy akty. Dowcipny zaś pomysł Mrożka pole­ga na tym, że w chwili przełomu historycznego symbolem, wcieleniem, demiurgiem kultury okazuje się kra­wiec, postać trywialna i prostacka.

Tekst proponujący taką groteskową historiozofię prowokuje do insceni­zacji w stylu farsy. Erwin Axer zna­ny jest jednak z umiaru. Nie zrobił z "Krawca" farsy, lecz zabawę. Nie­co przyciężką co prawda i z dowci­pami w guście cokolwiek niemiec­kim, lecz zabawę. Przede wszystkim odebrał dowcipnemu pomysłowi Mrożka jego drapieżność i ostrość. Trywialnego i prostackiego krawca przemienił bowiem w subtelnego i zmanierowanego artystę. Jednakże w tym, że artysta jest przedstawicielem kultury, nie ma nic szczególnie dowcipnego. Wydobył za to (bo do tekstu zawsze odnosi się pieczoło­wicie) co celniejsze powiedzonka Mrożka (w rodzaju: "- Wódz wie, co robi. - Niech lepiej robi, co wie,"). Oraz wprowadził na scenę postacie Mrożka jako karykatury.

Zaprojektowane przez scenografa od strony plastycznej w sposób pe­łen dowcipu i poczucia humoru, aktorsko tworzą te postaci ulubieńcy warszawskiej publiczności: Zofia Saretok, Michnikowski, Englert, Cze­chowicz, i Kowalewski. Zabawa po­lega na tym, że tworzą je na dwa odmienne sposoby: jedni - a tych jest większość - mają okazać się niezmienni. Drudzy przeciwnie: mają się zmieniać.

Oto Zofia Saretok: niczym niezmą­cona, spokojna pewność siebie uwo­dzicielskiej, bo nieodsłaniającej się nigdy kurtyzany. Oto Jan Englert: niczym niezmącona głupota mło­dzieńczej nienawiści do zastanego świata. Oto Wiesław Michnikowski: niczym niezmącona krawiecko-lokajska godność artysty. Na tym jedno­stajnym (i nieco monotonnym, przy­znajmy) tle Mieczysław Czechowicz w roli wodza Onucego: osobowość barbarzyńska najpierw, potem trzeź­wy, chytry i pełen siły władca, wreszcie "sflaczenie" (jak mawiał Witkacy): sentymentalny kochanek pod pantoflem. Czechowicz ukazuje ewolucję osobowości, jej zmienność w czasie. Postać tworzona przez Czechowicza to trzy kolejne postacie.

Inaczej postać Krzysztofa Kowa­lewskiego (Ekscelencja). To nie tyl­ko trzy kolejne osobowości, ale tak­że poszukiwanie ich, analiza, współ­istnienie. Najpierw kolejno: dygni­tarz, mnich, czeladnik krawiecki. Nie mogący odkryć i ustalić swojej toż­samości, zdumiony przemianami, które w nim zachodzą i czynią go innym, chociaż ciągle jest przecież tym dawnym. A potem równocześnie: dygnitarz, mnich i czeladnik krawiec­ki jako postać jedna, lecz osobowość potrójna. Krzysztof Kowalewski uka­zuje tę grę stworzonego bohatera w sposób sprawny i dowcipny. Godne to podziwu aktorstwo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji