Artykuły

Rozterki z reklamy

"SPOT!" w reż. Szymona Turkiewicza w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Prowokuje, wzrusza. Człowiek czuje się, jakby siedział w superszybkim pociągu. Ale przede wszystkim spektakl "SPOT!" to kawał dobrej, kabaretowej rozrywki

Premierowy spektakl "SPOT!" w zielonogórskim teatrze to autorska wypowiedź Szymona Turkiewicza, szefa wrocławskiej sceny Zakład Krawiecki. Reżyser sztuki na reklamie zjadł zęby. Pracował w tej branży kilka dobrych lat. Pewnego dnia wściekł się, że zamiast tworzyć inteligentne reklamy, zwyczajnie wciska ludziom kit. Zebrał blisko tysiąc haseł, które sam stworzył, dodał szczyptę szyderstwa i ironii, całość wynaturzył.

Tak powstał "SPOT!", który miał pokazać, co by było, gdyby ludzie dyskutowali ze sobą o sprawach ważnych, używając banalnego języka reklam. Taki potencjalny stan rzeczy pokazuje nam czwórka aktorów. Nie grają konkretnych postaci, są jakby automatami, pozbawionymi biografii, uczuć. Trudno sprecyzować ich charaktery. Teksty wygłaszają zmanierowanym, przesłodzonym tonem, typowym dla reklam, który jednak szybko przeradza się w sarkastyczną żółć. - Chcesz zostać pobita krzesłem? - pyta przy pełnozębistym uśmiechu postać Anny Haby. - Odłącz swojemu synowi gry sieciowe! - wykrzykuje.

Jest tu sporo odważnych tekstów. Np. kiedy konferansjer ogłasza, że nagrodę wygrywa... uwaga, uwaga (werble) Jezus Chrystus! Albo scena w Niebie, kiedy Bóg postanawia zgładzić prezesa firmy sprzedającej fantastyczne kominki, bo chce go mieć "u siebie". Nie wspominając już o nauce języków obcych, które frywolnie (to mało powiedziane) "studiują" Anna Haba i Ernest Nita. Albo konkursie na najbardziej wymyślną pozycję w łazienkach firmy Cermag: "Nasze krany przypominają sterczące penisy, przy odrobinie szczęścia możesz się nadziać" - zachęca do wzięcia udziału prowadzący. Tak w przedstawieniu opowiada się o problemie emigracji, modzie na zaciąganie kredytów, presji odchudzania, szale na markowe ubrania, a nawet samotności. Polak, jaki wylania się ze spektaklu, jest zblazowany, ogarnięty chęcią posiadania, przygnieciony presją społeczeństwa.

Wszystko dzieje się w niezwykle oszczędnej scenografii. Na scenie ustawiono banery reklamowe, na których słowo "Spot" wklejono w logotypy znanych marek. Najbardziej rzuca się w oczy gigantyczny ekran, na którym migoczą świetne, idealnie odzwierciedlające to, co dzieje się na scenie, wizualizacje Michała Szoty.

No i muzyka. Szalenie różnorodna, energiczna. Trochę klubowa, elektroniczna, hiphopowa. Ociekające kiczem, kabaretowe protest songi aktorzy raz wyśpiewują z przesadną dramaturgią, innym razem przypominają grupę rozradowanych przedszkolaków, jeszcze kiedy indziej stają się tancerzami w teledyskach rodem z komercyjnej stacji muzycznej. Świetnie zagrane i zaśpiewane, są znakomitym dopełnieniem całości.

Cały spektakl przypomina jedną, długą, szybko zmontowaną reklamę. Aktorzy narzucają niesamowite tempo, skaczą po scenie jak antylopy, tańcują, suwają się na obrotowych krzesłach. - Przyłapałem się na tym, że ani razu nie spojrzałem na zegarek. Nie miałem czasu, obawiałem się, że coś stracę. A na innych spektaklach, hm, różnie bywało... - przyznał po wyjściu z sali kameralnej jeden ze starych bywalców teatru.

No dobrze, tylko co z tego. "SPOT!" nie pozwala się nudzić, ale nie odkrywa w zasadzie niczego nowego. Nie odczułam, jak silny wpływ reklamy mają na ludzi. Zobaczyłam za to, że są tak durne, że aż śmieszne. Czyżbym nie wiedziała tego wcześniej? Jeśli "SPOT!" ma być komentarzem do banalnej, płytkiej rzeczywistości reklam, to jest to komentarz celny - prześmiewczy, ironiczny, bezczelny. Ale jeśli ma być zimnym prysznicem dla ludzi, którzy ślepo zawierzają perswazyjnym hasłom, to wątpię, by odniósł jakiś zauważalny skutek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji