Artykuły

Yerma

Teatr "Ateneum" wystawił poemat dra­matyczny Garcii Lorki "Yermę". W przed­stawieniu wyczuwa się dążenie do uchwycenia rytmu poetyckiego. Wznoszące się ukośnie podesty nadają terenowi akcji znamiona niezwykłości i prostoty zara­zem. Niezwykłość i prostota, a więc wyeliminowanie tego co zbędne i codzien­ne, pomaga do wytworzenia nastroju poe­tyckiego. W jednej z dalszych odsłon in­tensywna żółtość, jaką okryte są deski sceniczne, stwarza sugestię owego żaru słonecznego, jaki spala ziemię hiszpańską. Grająca rolę Yęrmy, jedna z najbardziej utalentowanych naszych młodych aktorek, Antonina Gordon-Górecka jest na wskroś poetycka. Jest poetycka w ruchach, sta­rannie przemyślanych, harmonijnie ryt­micznych, dających pewne wyobrażenie o samej poetyckiej istocie zjawisk, "nie o życiowych prawdopodobieństwach"; jest poetycka także i w sposobie wypowiada­nia zarówno poszczególnych słów, jak i zdań, zrazu pełnych wewnętrznego niepo­koju, potem coraz gwałtowniejszych i co­raz bardziej zaskakujących, nieoczekiwa­nych, odnajdujących dalekie a nieodzow­ne skojarzenia wrażeń.

Ta rola Gordon-Góreckiej, niepodobna do dotychczasowych, do tych które jej przyniosły uznanie i sukcesy, jest odkryciem nowych pokładów talentu. Z innych wykonawców Ryszard Piekarski jako Wiktor zaznaczył umiejętnie ton nieśmiałego oczarowania, starannie ukrywanego prag­nienia, mimo woli wywieranego uroku. Re­żyser Janusz Warmiński znalazł więc wiele rozwiązań, potrzebnych przy budo­waniu głęboko poetyckiego teatru Garcii Lorki.

Surowe zdania, jakie tu i ówdzie sły­szy się o tym przedstawieniu - nie wy­dają się uzasadnione i słuszne. Rozumiem jednak, że pewien motyw za silnie tutaj podkreślony mógł osłabić wrażenie, że mógł w pewnym stopniu zdezorientować niektórych widzów. Bardzo ostro i wyraź­nie starano się w "Ateneum" zaznaczyć, że tragedia Yermy jest sprawą jej nie dobranego fizycznie małżeństwa. Ten mo­tyw, napomknięty w sztuce, nie jest tam jednak zbyt dosłownie rozwinięty.

Prawa rządzące dramatem poetyckim pozwalają na pewne niedopowiedzenia w tej dziedzinie, a zarazem na to, by spra­wie Yermy nadać szersze perspektywy. Wydaje mi się, że chodzi tu o przenoś­nię, metaforę - a nawet głównie o nią. Tragedia nie zaspokojonego marzenia mo­że być rozumiana jako dramat bezsilności. Lorca, wrażliwy i głęboki artysta, wie­dział co to znaczy rozdźwięk między planem, a rezultatem, pomysłem a wynikiem. Wiedział, czym jest nie zaspokojone pragnienie, odczuwane jak suchość spie­czonych warg. Motyw czekania na coś, co nie zjawi się nigdy, jest częsty w utwo­rach tego poety: przypomnijmy sobie, graną przed kilku laty w Warszawie "Rositę", pamiętajmy o końcowych scenach "Marianny Pinedy". Myślę więc, że w inscenizowaniu tego na wskroś poetyckie­go dramatu nie należy zbyt dosłownie, ze zbyt wielkim naciskiem akcentować "realiów". Fizjologicznie pojęty dramat Yermy traci część swego poetyckiego uro­ku i nabiera cech sztuki naturalistycznej. W poetyckim teatrze szczególnie potrzeb­na bywa bowiem umiejętność rezygnowa­nia ze spraw mniej ważnych, które moż­na wprawdzie znaleźć w tekście, ale któ­rych rozwinięcie nie pomaga budzeniu naszej wyobraźni.

Przedstawienie "Yermy" poza tym przy­gotowano starannie. Stefan Śródka jest mężem głównej bohaterki, pełnym hisz­pańskiego poczucia honoru i niewrażli­wym na to, co się dzieje w cudzej du­szy. Barwne są sceny zbiorowe, pełna uroku piosenka praczek (Aleksandra Ślą­ska, Afreda Sarnawska, Zofia Grabska). Nie zaniedbano chyba w tym spektaklu niczego, co było potrzebne dla sceniczne­go zharmonizowania poematu, raczej da­no nam odrobinę za dużo, niż za mało.

A nadmiar nie zawsze wzbogaca!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji