Artykuły

Nie należy nadużywać lirycznych kombinerek

"Podróż zimowa" w reż. Józefa Opalskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Wspaniała muzyka, teksty też niezgorsze, czego chcieć więcej? No właśnie, czemu chcieć więcej, czemu dodawać Schubertowi i Barańczakowi inscenizację. Stanisław Barańczak napisał cykl wierszy do muzyki Schuberta - nie są to tłumaczenia oryginalnych wierszy Wilhelma Mullera, ale własny pamiętnik współczesnego zimowego wędrowca. Teksty te można śpiewać do muzyki Schuberta, Barańczak starał się bowiem (i to mu się świetnie udało) wpasować w rytm, nastrój i temat muzyki.

Gdyby to był koncert, byłoby nieźle. Andrzej Biegun bowiem śpiewa dobrze, choć jego wykonaniu brakuje skupienia, prostoty i intymności, bez których "Winterreise" sporo traci.

Ale trudno mu stawiać takie zarzuty, skoro na scenie tyle się dzieje. Od początku obecny jest na niej tajemniczy bardzo mężczyzna (Victor Korpusenko) - milczący, w eleganckiej czerni, ze sceptycznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Zaprasza na scenę Andrzeja Bieguna, który wchodzi z widowni, zwyczajnie ubrany. Każdy z nas. Tajemnica mężczyzny długo nie trwa, bo szybko się orientujemy, że to sobowtór bohatera, a też mistrz ceremonii, jaka się tutaj rozgrywa. Bohater ma większe trudności z rozszyfrowaniem roli mężczyzny, spoziera na niego z niepokojem, łapie za głowę, lęka się tego, że ich gesty bywają identyczne.

Niezmienny sceptyczny uśmiech i powolne ruchy mężczyzny szybko stają się irytujące - nic się na scenie tak szybko nie starzeje, jak tajemniczość. Podobne tajemniczo-kamienne miny obnosi (też powoli) czwórka tancerzy w białych koszulach i czarnych spodniach na szelkach, która wyłania się zza przejrzystej ściany. Będą przestawiać stół i krzesła, ustawiać się w (tajemnicze bardzo) figury, czasem zgrupują się w kabaretowo-musicalowe pozy.

No tak, ku śmierci prowadzi droga naszego zimowego wędrowca, tylko czemu z użyciem tak wytartych tropów i metafor? Czemu obrazem współczesnego wielkiego miasta i naszej cywilizacji mają być panowie obnoszący z poświęceniem kamienne oblicza i oddający się przestawianiu mebli?

Od czasu do czasu usłyszymy też nie-gasnący nigdy hałas metropolii. Od czasu do czasu też Schubert brzmi współcześnie, przearanżowany (i zagrany) przez Konrada Mastyłę na elektroniczne instrumenty. Ten zabieg akurat się sprawdza, ale cała reszta inscenizacji

- łącznie ze sztucznym śniegiem,jakże pięknie zasypującym scenę w finale - nie. Gry z kiczem rzadko się, niestety, udają. W "Podróży zimowej" Barańczak pisze: "Przenośnia, ten żelazny chwyt /lirycznych kombinerek,/ popełnia, fakt spłaszczając w mit, /nadużyć cały szereg: /półgaf, a półusterek". Nie należy nadużywać lirycznych kombinerek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji