Artykuły

Jak rodzi się przemoc

"Nie płacz, Anno" w reż. Mariana Pecki w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Małgorzata Kroczyńska w Nowej Trybunie Opolskiej.

Spektakl "Nie płacz, Anno" stawia pytania o źródła przemocy. Zła, które dotyka i niszczy rodzinę.

Przemoc codzienna, domowa bierze się ze stereotypów, z pojmowania roli kobiety, matki i żony, która ma służyć mężczyźnie, nie ujawniać własnych poglądów, nie sprzeciwiać się jego woli. "Wierność, szacunek, supersosy i syn w kołysce" - takie prawdy stara ciotka marionetka przekazuje Annie. Bohaterka sztuki Juliusa Mein-holma godzi się na poniżenie, upokorzenie, siebie wini za agresję męża. Anna jest ofiarą, bo taki schemat życia odziedziczyła, innego nie zna. Kiedy dojrzeje do buntu, znajdzie tylko jedną drogę ucieczki. Dla siebie nie widzi już ratunku, ale chce uratować córkę. Ani jednego dnia swojego życia nie daj nikomu, kogo się boisz, kto ci ubliża - taki testament zostawia małej Franciszce.

W "Nie płacz, Anno" historia ofiary przemocy splata się z historią innej kobiety - aktorki, alkoholiczki, która walczy z własnymi słabościami, próbuje udźwignąć trudną rolę, sprostać wymaganiom swojego "oprawcy" - reżysera.

Mariola Ordak-Świątkiewicz (oklaski), gra brawurowo. Bywa postacią tragiczną, gdy trzeba, jest żałosna, groteskowa, śmieszna. Ma do zagrania dużo. Za dużo. Jej monologi (spektakl trwa dwie godziny) można by skrócić bez szkody dla ostatecznej wymowy przedstawienia. Podobnie jak swoiste intermedia, zwroty do publiczności. A są w tym przedstawieniu i sceny perełki, choćby ta, gdy aktorka na dwie butelki wina nakłada blond perukę i doczepia nos klauna Ten obraz mówi o niej więcej niż długi wywód o stadiach upojenia alkoholowego.

Sztuka Juliusa Meinholma to nie jest historia kobiety opowiedziana przez mężczyznę. Pod artystycznym pseudonimem kryje się jednak kobieta, Iveta Skripkova. Tą historią opolskie "lalki" wpisują się w krąg teatru zaangażowanego, poruszającego ważne społeczne tematy. I chwała im za to. Słabością tekstu jest jednak jego dosłowność. Tu raczej nie ma miejsca na interpretację, bo wszystko zostało dopowiedziane, spuentowane. I zaopatrzone jeszcze w pewną wartość dodaną, którą jest emitowany tuż po spektaklu dokument Sylwii Nieckarz "Ukryte prawdy". To już nie jest teatr, to wstrząsające prawdziwe świadectwo domowej przemocy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji