Artykuły

Jak sie bawić - to tylko na "Jak się kochać" (fragm.)

NASZ TEATR jest straszliwie poważny i zasadniczy. Nawet te sceny, które po­wstały specjalnie i wyłącznie w tym celu, by nas bawić (mamy ich zresztą nie­wiele), robią karkołomne wysiłki, aby zabawa nie była za dobra, aby nikt nie posądził je o to, iż dowcip prezentują nie dosyć ambitny, a śmiech tylko dla śmiechu - bez drugiego czy trzeciego dna. Zazwyczaj przy tym te ko­mediowe teatrzyki dysponują fatalnymi reży­serami i fatalnym zespołem - wiadomo bo­wiem, iż wszystko co do śmiechu, nie jest u nas w cenie i zawsze traktuje się to jako podejrzaną, drugorzędną literaturę. Wynika ów przykry fakt prawdopodobnie stąd, że je­steśmy narodem ponuraków, ale - czy rze­czywiście jesteśmy? Widząc jak ludzie łakną komedii lub kabaretu, jak potrafią się bawić, jeśli daje im się po temu jakąkolwiek szansę, sądzę, iż na tę opinię zapracowała jedynie część społeczeństwa. Niewielka, lecz, niestety, decydująca o repertuarze i urabiająca tzw. opinię.

Co rozsądniejsze jednostki usiłują jednak znaleźć wyjście, satysfakcjonujące w jakimś stopniu ponuraków, a jednocześnie dostarcza­jące rozrywki publiczności. I tak np. Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego, wsławionego ostatnio kilkoma znakomitymi spek­taklami, gęsto tłumaczy się w drukowanym programie: "Przyjęte przez Teatr Współczesny założenia repertuarowe siłą rzeczy eliminują wiele sztuk (...) mających mniejszy - być mo­że - ciężar gatunkowy. Sztuki takie zasilają zazwyczaj repertuar "małych scen" (...). Nie­stety, Teatr Współczesny (...) takiej sceny nie ma. Postanowiliśmy więc uruchomić "małą scenę" w jedynym dostępnym nam miejscu, to znaczy na "dużej scenie". Dla uniknięcia pomyłek co do tego, na której ze "scen" Pań­stwa gościmy, dokonaliśmy ich rozróżnienia. Stąd inna godzina rozpoczęcia spektaklu, stąd: 19.15..."

Cała ta zabawna ekwilibrystyka argumen­tami potrzebna była po to, by ponuracy przeł­knęli premierę (o 19.15!) wybornej komedii Alana Ayckbourna "JAK SIĘ KOCHAMY" - koncertowo zagranej, efektownie wyreżyserowanej i przyciągającej tłumy publiczności. Ayckbourn, brytyjski mistrz fars i komedii (przywodzących na myśl dawne "dobrze skro­jone" bulwarowe farsy francuskie, tyle w nich piętrzących się do absurdu pomysłów sytuacyjnych i dowcipnego dialogu), demon­struje nam tutaj trzy pary małżeńskie, które jeden lekkomyślnie spędzony wieczór i jedno lekkomyślnie rzucone kłamstewko, wprowadza w obłędnie narastający ciąg arcyzabawnych komplikacji.

Komedia oparta jest na świetnym pomyśle formalnym: akcja rozgrywa się jednocześnie w dwu mieszkaniach, u dwu różnych par, co oczywiście nie jest chwytem nowym, ale do­prowadzonym tutaj do absolutnej maestrii w scenie, w której jedno małżeństwo uczestni­czy równocześnie w dwu kolacjach, w dwu różnych mieszkaniach, przy dwu różnych sto­łach. Jak jest to w ogóle możliwe w sceni­cznej realizacji? Ba! Okazuje się, że jest mo­żliwe i wywołuje huraganowy śmiech, wyma­ga jednak wprost niezwykłej koncentracji od aktorów.

I tu dochodzimy do tego, co tę świetną ko­medię utrzymuje na najwyższym poziomie: do aktorskiego koncertu. Maciej Englert (dy­rektor i reżyser) dysponował obsadą idealną, obdarzoną ogromną siłą komiczną; te trzy pary małżeńskie to: Zofia Kucówna i Czesław Wołłejko, Marta Lipińska i Krzysztof Kowa­lewski, Wiesław Michnikowski i Beata Poźniak. Co do pierwszej piątki wiedziałem cze­go się spodziewać, bo przecież to tuz w tuza, natomiast bardzo radosnym zaskoczeniem by­ła - nieznana mi dotychczas - Beata Poźniak, stwarzająca w roli niezbyt rozgarnię­tej, zahukanej Mary małe arcydziełko ko­mizmu.

Tak więc mamy w tegorocznym warszaw­skim karnawale dwa przedstawienia prawdzi­wie zabawne, bardzo dowcipnie zrealizowane (choć całkowicie różne): "Syna marnotrawne­go" w Ateneum (patrz Kurier grudniowy) i "Jak się kochamy" we Współczesnym. Że jednak nie samą komedią człowiek żyje - nawet w karnawale - zajrzałem jeszcze tu i ówdzie, by zorientować Państwa jak to u nas z klasyką, a jak ze współczesnością - i polską, i obcą...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji