Artykuły

Dwie premiery

"Krucjata" Krzysztofa Choińskiego jest debiutem 21-letniego studenta. Przy ocenie sztuki należy jednak ten aspekt pominąć i patrzeć na nią jako na obiektywny fakt literacki, bez taryfy ulgowej. Wymaga tego prosty szacunek dla każdej twórczości. Tak też podchodząc do dramatu, można śmiało stwierdzić, że mimo szeregu słabych stron utworu, "Krucjata" już liczy się jako pozycja literacka i teatralna. W czytaniu jest interesująca, dobrze wytrzymuje próbę sceny. Przekonaliśmy się o tym w Teatrze Ateneum na spektaklu, który jest realizacją I nagrody konkursu debiutantów za rok 1951. Największy walor sprawności dramaturgicznej autora widzę w dobrym języku i dialogu, zręcznej, pointowej konstrukcji scen. Sprawa dotyczy pozornie tylko Ifigenii, która ma być ofiarowana za pomyślność wyprawy pod Troję. Ale w to wszyscy są zaangażowani osobiście. Poza taką czy inną racją "obiektywną" - również zaangażowani emocjonalnie. Trafne to połączenie podnosi temperaturę konfliktów. Mit antyczny jest tu tylko pozorem, schematem fabularnym. Rzecz dzieje się bardzo na ziemi i bardzo współcześnie. W krąg motywacyjny wchodzą: "ekonomiczny" aspekt wojny, czyli chęć rabunku i bogacenia się kosztem innego kraju, schlebianie niskim instynktom tłumu, słabości i wady poszczególnych jednostek: zazdrość, egoizm, tchórzostwo, chciwość, głupota, żądza. Naczelny klimat, w którym pasożytują wymienione cechy - to zakłamanie. Przerażająca jest powszechność tego zakłamania. Nikt, poza niezbyt mądrym Ajaksem, nie wierzy w bogów, wyższy cel wyprawy. Ale wola bogów, dobro ogólne jest dla nich szyldem, pod którym popełniają wszelkie świństwa. Zmowa milczenia ochraniająca fałsz. Jak w tej atmosferze może się ostać czysta, dziecinna miłość Ifigenii i Achillesa? Oto gorzkie doświadczenie młodego pokolenia: ideały są maską, pozorem. Prawda (uczucie) jest zbyt wątłą roślinką, aby mogła ocaleć wobec drapieżności świata.

Dobrze, że Choiński dostrzega zło, jest uwrażliwiony na krzywdę, brzydzi się zakłamaniem. Oczywiście ocena tego zła, jako dominanty, jest już co najmniej dyskusyjna. Można nie zgadzać się z tym brakiem widzenia sił pozytywnych. Ciekawe, jak krańcowo różna może być interpretacja tego samego mitu o Ifigenii. W "Dialogu" 9/61 obok "Krucjaty" Choińskiego jest tekst Romana Brandstaettera "Śmierć na wybrzeżu Artemidy". Ten poetycki dramat ukazuje sens dobrowolnej ofiary, która może uratować zakłócony porządek moralny. Dla Choińskiego problem ofiary w ogóle nie istnieje. Wszystko jest splotem ludzkich namiętności. Więc pewien minimalizm filozoficzny.

Na scenie widzieliśmy kostium antyczny. Ale z powodzeniem można to grać również bardzo codziennie. Sztuka jest tym, co się nazywa: dziś. Spektakl jest na ogół wyrównany. Dobrą rolę do zagrania miał W. Rajewski jako Kalchas, główny promotor zła. Szczur, którym wszyscy gardzą, ale który może ugryźć śmiertelnie. Z gromady wodzów zwróciłam uwagę na żywo, szczerze kreowaną postać młodzieńczego Achillesa (R. Wilhelmi) i krytycznego sceptyka, ironicznego, mądrego Odyseusza (J. Matyjaszkiewicz).

"Papiery Asperna" to współczesna przeróbka "Michael Redgrave" opowiadania z II połowy XIX w. (Henry James). Wątek fabularny jest jeden: poszukiwanie spuścizny i papierów po znanym, dawno zmarłym pisarzu. Henry Jarvis, literat, trafia w końcu do stuletniej staruszki, która była ongiś kochanką owego twórcy. W Wenecji, w starym pałacu pani Bordereau, żyje leszcze jej domniemana siostrzenica, Tina. I oto rozpoczyna się gra między tą trójką: stawką są papiery. Na szalę gry rzucono: ciekawość poszukiwacza, zazdrosną chęć ukrycia tajemnicy, chęć konkretnego zysku, miłość. Ostatecznie wszyscy przegrywają. Staruszka umiera w ataku, spowodowanym strachem przed utratą pamiątek, Tina nie potrafiła zdobyć, wzajemności uczucia, Jarvis odjeżdża nie rozwiązawszy tajemnicy. Ostatni akcent - to płomień palonych papierów.

Uboga akcja sugeruje, że głównym walorem sztuki powinny być akcenty psychologiczno postaci. Być może w noweli jest to ciekawie wycieniowane i rozbudowane. Przeróbka sceniczna nie potrafiła tego przekazać zadowalająco. Ubóstwo psychologiczne najbardziej uwidacznia się w postaci Jarvisa. Interpretacja tej roli przez A. Łapickiego, który ironizował sam siebie - tu chyba zbędnie - utrudniła kontakt z widzem, a nawet wprowadziła elementy nudy. Najpełniejszą postać niewątpliwie stworzyła A. Gordon-Górecka. Tina ulega przeobrażeniem psychicznym serio i przekonywająco. Jej dobra gra niestety nie ratuje efektu całości przedstawienia. Chwilami trudno przebrnąć poprzez dłużyzny tekstu i nieporadność dialogu. Najlepsze repliki pojawiają się w ustach pani Bordereau. St. Perzanowska ciekawie odtwarza postać despotycznej staruszki.

Krzysztof Choiński: Krucjata. Teatr Ateneum w Warszawie. Reżyseria: Jan Bratkowski. Scenografia: Krystyna Zachwatowicz. Muzyka: Tadeusz Kaczyński.

Michael Redgrave: Papiery Asperna. Wg opowiadania Henry Jamesa. Tłum. z ang. Roman Szydłowski. Reżyseria: Andrzej Łapicki. Scenografia: Ewa Starowieyska. Teatr Współczesny w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji