Artykuły

Trup powszechnego użytku

327 Krakowski Salon Poezji. Wiersze niepoważne czytali: Marta Waldera i Tomasz Augustynowicz. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Matko Boska Częstochowska! - piszczą słowa, kiedy kończy się jego drzemka poobiednia, bądź nad ranem. Dygnął prawą powieką! Dygnął lewą! Panie Niebieski, przecież zaraz oczy otworzy i znów zacznie się jatka! Uciekać! Mysiej dziury szukać! Czapkę niewidkę wdziewać! Trupa udawać!... Tak piszczą, to robią - nic nie pomaga.

Gdyby się okazało, że jak Stanisław Barańczak śpi, to polszczyzna chodzi na palcach, bo wie, że gdy Barańczak wstanie, to ją enty raz zetrze w uchu - wcale bym się nie zdziwił. On ma, musi mieć gdzieś obok Trąbki Eustachiusza jakieś alabastrowe żarna, co słowo rozkładają na atomy. Dalej mózg lepi z nich coś świeżego, po czym semantyczny ten bibelot sunie żyłami do palców trzymających pióro i ze stalówki skapuje na biel. Ty to czytasz i chwiejesz się. Na przykład: Anantanarayanan. I chwytasz się mebli, blady.

Możliwe, że Anantanarayanan, bohater niepoważnego wiersza Johna Updike'a "Książki nie znam, ale nazwisko czytałem" - ostatni Salon Poezji dokładnie taki nosił tytuł - to twór nie Barańczaka, lecz Udike'a, sedna paniki słów to jednak nie zmienia. Być polszczyzną obróconą w Anantanarayanana to w sumie równie karkołomne, jak pozostać polszczyzną, lecz intonacyjnie, rytmicznie i w rymach dostrojoną do siedmiu a, skaczących w Anantanarayananie - nazwisku nie z tej ziemi. Zostawmy to. Grunt, że Marta Waldera i Tomasz Augustynowicz Salon właśnie tym rozpoczęli, zwrotką Updike'a: "Pisarze - nudna to odmiana/ Ludzi i słusznie unikana,/ A jednak - chciałbym poznać pana/ M. Anantanarayanana." Po czym przez godzinę narastał językowy cyrk - chyba głównie z tomu "Fioletowa krowa" zaczerpnięty cyrk Barańczaka przekładów z absurdalnej, niepoważnej, groteskowej poezji angielskiej i amerykańskiej.

Słowa na trapezach, w powietrzu pod kopułą odstawiające najkarkołomniejsze fikołki, bądź w trocinach areny stające na jednym uchu, na głowie kręcące piruety i piłkę podbijające płetwami nagle wyrosłymi z nosa. Wygibasy sylab, łamańce rymów, koziołki głoskowych harmonii. Słowa, niczym ludzie-gumy, zawiązujące się w supły bądź znikające w małych walizkach. Słowa-klauni. Słowa żonglujące same sobą, słowa siebie tresujące, słowa jak króliki wyskakujące z pustych cylindrów, woltyżerka słów. Głowy słów w paszczach słów, słowa unoszone w trąbach z liter, słowa... Co jeszcze? Wszystko.

Przez godzinę Waldera z Augustynowiczem lekko bawili nas i siebie tańczącym słownikiem Barańczaka, śmiechu była ducka, choć przecież bladł słuchacz coraz bardziej, coraz częściej wspierał się na meblach, by nie runąć. A ja gdzieś w połowie pomyślałem o nędzy naszego dobrodusznego apelowania o prostotę, wymachiwania tezą, że do mas musisz dziś, bracie, leźć z filmem, teatrem, obrazem, piosenką i zdaniem, co są tym lepsze, im prostsze są. Przypomniał się, rzecz jasna, Vladimir Nabokov i te jego stare zdania, kreślone na kanwie "Śmierci Iwana Iljicza" Lwa Tołstoja.

Najpierw cytuje perły studenckich klasówek: "jego styl odznacza się prostotą", "jego styl jest klarowny i prosty", "jego styl jest piękny i prosty". Później pedagogów przaśnych, co trąbią, że głównym celem wielkiego pisarza i właściwie głównym kluczem do wielkości jest prostota, zwie mącicielami. Po czym mówi: "Zapamiętajcie sobie: prostota to czczy frazes. Prosty jest styl gazetowy. Prosta jest mama. Proste są bryki i streszczenia. Proste jest przeklinanie. Ale Tołstojowie i Melville'owie nie są prości." Tak, na Salonie słów Barańczka można było pojąć, że frazy: "pół kilo salcesonu" bądź "spektakl X portretuje środowisko bankierów" - to jest w istocie jeden trup prostoty powszechnego użytku.

**

Teatr im. Juliusza Słowackiego. 327 Krakowski Salon Poezji. Wiersze niepoważne czytali: Marta Waldera i Tomasz Augustynowicz. Na fortepianie grał Jacek Bylica. Gospodyni Salonu: Anna Dymna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji