Artykuły

Ja, jako kostka rosołowa

Jeszcze kilkanaście lat temu udział znanych artystów w reklamach był bulwersujący. Po ponad dekadzie mało kto już wątpi, że praca w reklamie realizuje odwieczną misję aktora, czyli ucieleśnianie zbiorowych snów i marzeń. Czy w ZASP nie powinna powstać sekcja aktorów reklamy? - pyta Maciej Nowak w Krytyce Politycznej.

Kilka tygodni temu kolorowa prasa oraz poważne magazyny opinii rozpisywały się szeroko o jubileuszu 60-lecia Marka Kondrata. Nie każdy handlarz winami ma szansę tak hucznie obchodzić swoje urodziny. Nie, proszę nie podejrzewać mnie o złośliwość. Mam pełną świadomość, że równie dobrze można skonstruować zdanie: nie każdy recenzent kulinarny ma czelność wypowiadać się na temat teatru. Jeżeli piszę o Marku Kondracie jako o handlarzu winami to dlatego, że sam wielokrotnie i publicznie deklarował brak zainteresowania kontynuowaniem kariery aktorskiej. Resztę życia postanowił poświęcić biznesowi oraz pracy w reklamie.

Żal mi oczywiście, że jeden z najwybitniejszych aktorów przełomu XX i XXI wieku porzucił zawód. Tęskno mi do Romana Boryczki z "Zaklętych rewirów" i Adasia Miauczyńskiego z "Dnia świra". Tęskno do Hrabiego Szarma z "Operetki" Gombrowicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie i Lucjusza z "Igraszek z diabłem" w Teatrze Telewizji. Tęskno nawet do piosenek śpiewanych przez Kondrata w telewizyjnym Kabarecie Olgi Lipińskiej. Ale przecież to nie jedyny z aktorskiej braci, który zrezygnował z wyuczonej profesji. Na początku lat 90. jako pierwszy w reklamie wziął udział Marian Kociniak. Za nim poszła cała elita polskiej sceny: Irena Kwiatkowska, Beata Tyszkiewicz, Krystyna Janda, Piotr Fronczewski, Janusy Gajos, Krzysztof Kolberger, Bogusław Linda, Wiesław Michnikowski, Witold Pyrkosz, Wiktor Zborowski. Dziś, gdy włączamy telewizor momentami trudno odróżnić czy to sekwencja jakiegoś serialu, czy już reklama kostek rosołowych. Ta sama estetyka obrazu, te same dialogi i ci sami wykonawcy. Z bohaterów kolejnych reklam dałoby się skomponować zespół niezłego teatru dramatycznego. A z samych spotów - kolejny odcinek serialu.

Jeszcze kilkanaście lat temu udział znanych artystów w reklamach był bulwersujący. Kazimierz Dejmek, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie w 1993 roku, z właściwą sobie bezceremonialnością, aktorom przez siebie zatrudnionym po prostu tego zakazał. W 1995 roku podczas zjazdu Związku Artystów Scen Polskich ówczesny prezes Andrzej Łapicki zagrzmiał: ,,Aktorzy popełnili grzech zaniedbania, nonszalancji, odejścia od norm etycznych. Brak pracy nad sobą. Prostytucja w reklamówkach...'' Niedługo później prezes wycofał się z tych mocnych sformułowań, ale na zakończenie jego kadencji przyjęto 10 zasad etyki zawodowej, pośród których nieśmiało przypominano, że artysta sceny powinien dbać o ,,prestiż zawodu''. Wyciszenie burzliwej dyskusji było znakiem czasu. Zastanawiam się, czy nieporadność pokolenia mistrzów wobec komercyjnych pokus nie wpłynęła aby na otwarcie szans dla młodej generacji. To był ten sam rok 1997, kiedy wielcy dawnego teatru ugrzęźli w górnolotnych sprzecznościach, a tymczasem publiczność i media z entuzjazmem powitały warszawskie debiuty Grzegorza Jarzyny i Krzysztofa Warlikowskiego. Oni z wyzwaniami nowej rzeczywistości dawali sobie radę bez najmniejszego problemu.

Po ponad dekadzie mało kto już wątpi, że praca w reklamie realizuje odwieczną misję aktora, czyli ucieleśnianie zbiorowych snów i marzeń. A gdzie bardziej precyzyjnie odbijają się aspiracje społeczeństwa konsumpcyjnego, jak nie w reklamówkach? Furda z dylematami bohaterów antycznych, egzaltacją Hamletów i Konradów czy rozjechanymi postaciami Sary Kane. Skoro staliśmy się już wspólnotą klientów to czemu mieć pretensje do jej kapłanów, odprawiających rytualne podniesienia płynu do mycia naczyń albo szepczących zmysłowo nad inteligentnym kontem bankowym? Czy w ZASP nie powinna powstać sekcja aktorów reklamy? Szczególnie, że - czas to przyznać - udział w reklamie przynosi dużo większy splendor niż najlepsza rola w teatrze czy filmie. Niektórych z nich nawet się nie zauważa, podczas gdy każde pojawienie się pod logo wielkiego koncernu jest odbieranie jako sukces i gwałtownie dyskutowane w mediach. To Brecht zauważył, że teatr głównego nurtu przedstawia wyobrażenia klas rządzących na temat ich modelu życia i systemu wartości. Reklama uruchamia w tym zakresie możliwości nieograniczone. Wykorzystajmy je. Do ostatniej kropli wina. Do ostatniej kostki rosołowej.

Zgaga nie pozwoli zasnąć dopiero w nocy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji