Artykuły

Maddalena - więcej pytań niż odpowiedzi

"Maddalena" w reż. Tomasza Cyza w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Martyna Pietras w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Podczas premiery "Maddaleny" Sergiusza Prokofiewa w Teatrze Wielkim uwagę widzów przykuwała głównie muzyka. Pomysły inscenizacyjne reżysera Tomasza Cyza nie zawsze były czytelne.

Przedstawienie odbyło się w ramach cyklu "Opera Kieszonkowa". Spektakl otworzył jednocześnie nową serię cyklu: "Opery niedokończone". Prokofiew nie ukończył orkiestracji w "Maddalenie" - nie licząc pierwszej sceny, partytura pozostała w formie wyciągu fortepianowego. Tę kameralną wersję dzieła wykorzystał reżyser spektaklu.

Tomasz Cyz dostosował swoją inscenizację do założeń "Opery Kieszonkowej" - postawił na oszczędność dekoracji oraz na grę symbolami i światłem. Dokonał też kilku zabiegów na oryginalnej wersji libretta. Wspominane przez Prokofiewa "konflikt, miłość, zdrada i zabójstwo" nadal rozgrywają się w XV-wiecznej Wenecji. Są tu trzy najważniejsze postaci: przystojny malarz Genaro (Michał Marzec), jego żona Maddalena (Maria Mitrosz) oraz jej kochanek - i przyjaciel Genara - odpychający alchemik Stenio (Andrzej Bułło). Cyz nie zamyka ich w jednej komnacie, pozwala poruszać się po przestrzeniach zamku (projekcje filmowe i zdjęcia zostały zrobione w autentycznym weneckim pałacu). Nie są one zresztą pokazane wprost - widzimy fragmenty m.in. schodów, tarasu albo dziedzińca. Wizualne "strzępki" z powodzeniem zastępują autentyczną przestrzeń. Pobudzają też wyobraźnię - być może tak fragmentarycznie postrzegają otoczenie otumanieni emocjami bohaterowie. Czytelne są niektóre pomysły na interpretację postaci. Niewierna Maddalena nosi na scenie płaszcz z kapturem albo używa maski - nie ujawnia przecież swoich intencji, jest nieszczera, a chowa prawdziwe oblicze przed każdym z kochanków. Moment rozpoznania bohaterki dosłownie rozjaśnia sytuację sceniczną (na twarze bohaterów pada jaskrawe światło).

Sugestie reżyserskie bywają bardzo interesujące - m.in. barka gondolierów przywożąca mężczyzn staje się dla nich niejako łodzią Charona - w pałacu czeka na nich przecież śmierć. Jednak nie wszystkie zabiegi są czytelne. W jakim celu zmienia się oświetlenie - możemy się jedynie domyślać. Podobnie jak powodów wykorzystania niektórych zdjęć np. czy wyświetlone na suficie deski to fragment łóżka czy może drabina? Maddalenę od dwójki mężczyzn oddziela granica. Tylko czym jest ten przecinający scenę, półprzezroczysty, czarny ekran naprawdę? Barierą oddzielającą życie od śmierci? Metaforyczną "ścianą" uniemożliwiającą emocjonalne porozumienie? Wielość płaszczyzn interpretacyjnych zdominowała koncepcję Cyza - nie pozwalała jednoznacznie odczytać jego intencji.

Inaczej niż w przypadku (bardzo interesującej zresztą) muzyki - ta czytelnie podpowiadała rozwój dramaturgiczny akcji. Dominują kontrasty dynamiczne, ostry rysunek linii melodycznej albo nieprzyjemne dysonansowe współbrzmienia. Muzyka sugeruje intencje bohaterów, ilustruje lawiny przeżyć, jest mocno przesiąknięta ekstremalnymi emocjami. Słucha się jej w napięciu, głównie dzięki interpretacji wykonawców - grających na fortepianach Francesco Bottigliero i Marcello Giusto oraz wokalistów, którzy sprawnie radzili sobie z bardzo trudnymi partiami. I to przede wszystkim słuchanie muzyki utrzymuje widzów w skupieniu. Przemawia najprościej, najmocniej i najefektywniej. Sama inscenizacja - pomimo dopracowania scenicznych rozwiązań - generowała jednak więcej pytań niż odpowiedzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji