Nauki królewny Śnieżki
Mimo późnej pory na to przedstawienie przyszły dzieci. Dzieci małe i duże. Tak duże, że przyprowadziły ze sobą własne dzieci lub dzieci swoich dzieci.
"Królewna Śnieżka i krasnoludki" w reżyserii Krzysztofa Kolbergera (który postanowił przypomnieć sobie swoje dziecięce lata) wystawiona została w poznańskim Teatrze Wielkim. Stało się to za sprawą Anny i Andrzeja Kareńskich, właścicieli Sceny i Galerii "Na Kramarskiej". Tam pewnego wieczoru narodził się ten zwariowany pomysł.
Zwariowany? Ależ tak, choćby dlatego, że w tym składzie to przedstawienie w Warszawie już by się nie odbyło. Występujące w nim gwiazdy mają swoje sprawy, swoje spektakle, swoje marzenia. Za sukces trzeba uznać fakt, że udało się je skrzyknąć na jeden, poniedziałkowy wieczór do Poznania. A przyjechały Joanna Trzepiecińska, Anna Romantowska, Alina Janowska, Stanisława Celińska, Danuta Rinn, Barbara Wrzesińska, Sławomira Łozińska, Krystyna Sienkiewicz. Uff... A to dopiero panie... Gdzie sam Krzysztof Kolberger, gdzie Zbigniew Wodecki, gdzie Mieczysław Gajda, czy Marek Perepeczko?
Artyści przygotowali dla poznańskiej publiczności spektakl barwny, momentami zabawny. W każdym razie dzieciom bardzo się podobał. Te dzieci spotkały się później na koktajlu. Tam wydało się, że panowie przyszli przede wszystkim na Joannę Trzepiecińską. Śliczna aktorka opleciona była jednak silnym męskim ramieniem... własnego męża, podobno całkiem niedawno poślubionego. Nie opuścił jej na moment. Pilnie strzegł nawet przy bankietowym stole.
Na białym obrusie było mnóstwo kanapek, owoców i białe wino. Danuta Rinn z uporem szukała jednak zwykłej wody, mówiąc, że nic innego nie pije. Na ratunek pobiegł Marek Perepeczko, który później okazał się prawdziwą duszą towarzystwa. Także Alina Janowska o-toczona była wielbicielami. Artyści pozbyli się scenicznej charakteryzacji, kostiumów i wtopili w tłum. Mimo to ciągle ktoś prosił ich o autografy.
Kulminacyjnym punktem wieczoru było krojenie ogromnego tortu, ozdobionego cukrowymi figurkami królewny Śnieżki i krasnoludków (już na scenie czyniono na nie zamach), przygotowanego przez pracownię Wojciecha Kandulskiego.
Wśród gości było wielu biznesmenów, których dziecięce przedstawienie utwierdziło jeszcze w przekonaniu, że trudno pozbyć się konkurencji. Dlatego lepsza jest współpraca, choćby na rzecz innych. Niektórzy "poważni goście na to niepoważne przedstawienie" przybyli z daleka (na przykład Michał Jonczyński, reprezentant Ber-liner Bank - z Berlina). Ściągnęły ich jednak nie tylko gwiazdy, ale i cel imprezy, jakim było ufundowanie stypendiów dla młodzieży uzdolnionej artystycznie (akcja BPW Club).
Dzięki wsparciu udzielonemu przez wielu ludzi dobrego serca na poznańskiej scenie odbyło się także dodatkowe przedstawienie dla 600 dzieci z domów dziecka i podopiecznych różnych organizacji. W tę drugą akcję zaangażowało się Radio "Merkury".