Artykuły

Lorca i aktorzy

Pisałam ostatnio o "Domu Bernardy Alba" na Małej Scenie (Teatr Narodowy). Podporządkowany poetyckiej perspektywie spektakl jest równocześnie świadectwem inscenizatorskich rygorów. Reżyser Krystyna Skuszanka unika stylistycznych przyozdobień. Nie ma więc w przedstawieniu gadulstwa. Są autentyczne emocje. Gra tyczy bowiem miłości i nienawiści, przemocy i wolnego wyboru. W tej grze biorą udział kobiety z rodu Albów. Padają więc na przemian słowa groźne, słowa zgorzkniałe, słowa nieśmiałe, a bywa że i słowa wiary.

Trzeba powiedzieć, że o przekaz tylu sprzecznych intencji i uczuć dba cały zespół aktorski, choć oczywiście słychać głosy solistek. Ponieważ ścisk wśród szpalt Horyzontu z moim tekstem na temat "Domu Bernardy Alba" sprawił, iż wypadły dwie bardzo istotne role, mianowicie: Angustias Jadwigi Polanowskiej oraz Martirio Krystyny Królówny - dlatego dziś raz jeszcze do tej inscenizacji wracam.

Oto Angustias, która już samym swoim istnieniem zawiązuje podstawowy konflikt. Polanowska broni najstarszą z córek Bernardy przed etykietą złośliwej starej panny. Jest w tej obronie wyraźna metoda. W lękliwych spojrzeniach, w tonacji głosu, w zawieszonych kwestiach aktorka ukrywa wizerunek nadwrażliwej, łudzącej się wciąż kobiety. Taka Angustias budzi współczucie. Zjawia się w interpretacji Polanowskiej ważny rys tragicznej samowiedzy. Niepewna słów i gestów, jakby przepowiada mroczny finał sztuki. Rola prowadzona konsekwentnie i interesująco.

O wyzwoleniu z pod władzy Bernardy marzą wszystkie mieszkanki Domu Albów. U kalekiej Martirio nawet marzenia wydają się chorobliwe. Krystyna Królówna ściśle dawkując środki ekspresji ustala granice życiowych porażek swojej bohaterki. Aktorka nie boi się przerysowań. Jej Martirio niepokoi i przeraża. Z faktu kalectwa Królówna czyni swoisty atut w rodzinnych rozgrywkach. Ułomna dziewczyna ostrzej niż siostry reaguje na otaczający ją świat. Nie ma w niej radości. Są natomiast tłumione wielkie emocje. Gdy zbliża się czas walki o mężczyznę, cedząca złośliwe uwagi Martirio wykrzykuje swoją zakazaną miłość. Temu krzykowi nadaje Królówna wymiar buntu i rozpaczy.

Gunter W. Lorenz, autor ciekawej monografii Lorki interpretację Domu Bernardy Alba zamyka znamiennym sądem:

"Tak jak sam Lorca nie znał niemal kompromisu, nie dawał on i swoim postaciom żadnego wyjścia z sytuacji. Żyć znaczy u Federica Garcia Lorki tyle co kroczyć do końca raz obraną drogą ku przeznaczeniu, wszystko jedno czy okaże się ono śmiercią, czy zapomnieniem"

Od śmierci zamordowanego przez falangę faszystowską pisarza mija w tym roku pięćdziesiąt lat. Dla inscenizacji w Teatrze Narodowym główną perspektywą jest poetycka metafora. Nad barwą i sensem wskazywanych przez reżysera symbolicznych odniesień czuwają wykonawcy. Nie chciałabym, żeby wśród ról, które wymieniłam, pisząc poprzednio o spektaklu zabrakło propozycji aktorskich Jadwigi Polanowskiej i Krystyny Królówny.

Stąd mój dzisiejszy tekst.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji