Artykuły

Odcienie i barwy miłości

Jak grzyby po deszczu wyrastają w stolicy nowe teatry. Spektakle realizują domy kultury i dzielnicowe centra kultury. W miejsce zaniedbanych kin tworzone są teatry. Tę dość niekonwencjonalną akcję rozpoczęły dwie panie Mariola Berg i Krystyna Janda. Ta druga jest dobrze znana. O tej pierwszej od niedawna w stolicy zrobiło się głośno.

Mariola Berg z wykształcenia pedagog, z talentu i zamiłowania piosenkarka. W swojej artystycznej drodze przemierzyła kraje skandynawskie, Japonię i Jordanię. Wróciła jednak do Polski. Produkować zaczęła wielkie widowiska w halach sportowych, na stadionach i w amfiteatrach. Dla Polsatu wyreżyserowała widowiska telewizyjne. Prężna menedżerka prowadziła też agencję artystyczną. Aż wreszcie przeobraziła upadające kino w nowoczesny kulturalny obiekt. Kino-Teatr Bajka to ekskluzywna scena w samym centrum stolicy. Miejsce, w którym występują gwiazdy jazzu, renomowane światowej sławy gwiazdy piosenki. Tu można zobaczyć film najwyższego artystycznego lotu. Tu ogląda się spektakle teatralne. Obok znakomitego monodramu "Belfer" w wykonaniu Wojciecha Pszoniaka zobaczyć można przezabawną komedię "Goło i wesoło".

Ostatnią premierą w "Bajce" jest spektakl "Kocham 0'Keeffe". Autorem sztuki jest mieszkający na Manhattanie Lanie Robertson. To laureat wielu prestiżowych nagród teatralnych i literackich. Jest autorem scenariuszy filmowych, telewizyjnych i sztuk teatralnych. Jego scenariusze realizowane są nie tylko w całej Ameryce, ale i w Japonii i w Europie. "Kocham 0'Keeffe" po sukcesach we Francji wystawiona została w Warszawie. Sztukę znakomicie przetłumaczyła polska aktorka Małgorzata Zajączkowska. Tak zupełnie od niechcenia ten tekst trafił w ręce aktorki, która poprosiła o zgodę na polskie tłumaczenie. Autor zupełnie nie wahał się z wyrażeniem zgody. Odpowiedział krótko "a tłumacz sobie, tłumacz". I Małgosia przetłumaczyła. Zagrała też rolę malarki Georgii 0'Keeffe w warszawskim przedsięwzięciu. Sztukę w dwuosobowej obsadzie wyreżyserował Krzysztof Kolberger, który zagrał męską rolę fotografa Alfreda Stieglilza.

Treść sztuki jest tylko z pozoru zwyczajna i banalna. Dwoje artystów styka los. Niebanalne osobowości dzieli nie tylko znacząca różnica wieku, ale i diametralne różnice charakterologiczne. Tych dwoje balansuje na krawędzi miłości i nienawiści, radości i smutku, grozy i humoru. Wszystko to jednak stanowi bogatą kolorystykę ich miłości. Spektakl pokazuje 30 lat ciekawego życia niekonwencjonalnych artystów (1916-1946). Fizyczna namiętność przeplata się na scenie z miłością do sztuki.

Georgia jest absolutnie niekonwencjonalną artystką. Specjalizuje się w malowaniu kwiatów. Kwiatów erotycznych, mających kształt vaginy. Swoją twórczością wykracza więc poza kanony obowiązującego stylu malowania. Ale jej malarstwo znajduje poklask i zainteresowanie wśród nowojorskiej artystycznej elity. Promocją tej niebanalnej sztuki zajął się właśnie Alfredo najbardziej wpływowa postać nowojorskiej bohemy. Fotograf, marszand, krypt w jednej osobie. Zaczął promować i fotografować Georgię. To on zapoczątkował nowy, dotąd nieznany artystyczny styl amerykańskiej fotografii. Dziś są one ozdobą największych amerykańskich i światowych galerii fotograficznych.

Przez dwie godziny widzowie są świadkami barwnej, nietuzinkowej miłości, której towarzyszą reminiscencje. Dwie silne osobowości akceptują się i ścierają. Nie boją się swoich uczuć. Ich artystyczna droga jest bardzo odważna. Ich spojrzenie, na miłość jest zmysłowe i niezależne. Dwoje znakomitych aktorów daje artystyczny koncert. To diapazon uczuć i emocji przeplatany niebanalnym, inteligentnym humorem. Widz wzrusza się i bawi. Już w czasie trwania spektaklu towarzyszy mu refleksja na temat wielobarwności miłości.

Zajączkowska i Kolberger zaskakują widza rozwiązaniami scenicznymi, interpretacją, pomysłami. Są znakomici. Nawet na moment nie słabnie tempo przedstawienia. Artystyczna aktywność bawi i wzrusza widza. Wzmaga jego czujność i aktywność. Bo całą tę historię napisało życie. Życie dalekie od schematu i szablonu. Z jego wzlotami i upadkami. Bogate kolorystyką i bezbarwnością. Pełne niespodzianek. Pełne zaskoczeń i oczywistości.

Bo to nie tylko spektakl o odcieniach miłości. To rzecz o fascynacji sztuką, czyli malowaniem i fotografowaniem, która staje się siłą napędową ludzkich działań. Dokonuje życiowych przewartościowań.

Przedstawienie nie pozostawia widza obojętnym. Sprawiają to niekwestionowane teatralne gwiazdy. Krzysztof Kolberger, mimo ciężkiej choroby, podjął się karkołomnego zadania. Reżyseruje i gra. Zaskakuje temperamentem i witalnością. To znakomita, jeśli nie najlepsza rola aktora z teatralnej działalności ostatnich lat. Rola perełka skrząca się blaskiem aktorskiego kunsztu. Kolberger po prostu zachwyca. Jego Alfred to trochę bezradny chłopiec, ale jednocześnie silna artystyczna osobowość. Zagubieniu towarzyszy moc działania. Zaprezentował bogactwo interpretacyjne, szeroki wachlarz artystycznych umiejętności i rozwiązań inscenizacyjnych.

Z sukcesem partneruje mu dawno nie oglądana w teatrze Małgorzata Zajączkowska. Jej Georgia jest subtelna i ciepła. Potrafi kochać, podporządkować się tej miłości, ale i walczyć o pozycję artystki i kochanki. To silna, ale jakże kobieca osobowość.

Spektaklowi towarzyszy piękna muzyka Włodzimierza Nahornego. Wokalizę ciepło i czule wykonuje Danuta Rinn. Na warszawską premierę przyjechał autor Lanie Robertson. Zaakceptował całym sercem tę inscenizację. Był wzruszony. Popłakał się. Przyjechał też do Warszawy pierwszy wykonawca roli Alfreda, Stacey Keach, który gratulował Kolbergerowi reżyserii i znakomitej roli.

To ważny spektakl, należy go obejrzeć. Przekazuje prawdy i życiowe mądrości. Mieni się blaskiem znakomitego aktorstwa. Jest ciekawy inscenizacyjnie. Wzrusza, bawi. Nie pozostawia obojętnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji