Artykuły

Kamyki na szaniec. Ostatnia wódka Hamleta

Paweł Passini to kolejny po Janie Klacie i Marcinie Liberze młody reżyser realizujący na zlecenie Muzeum Powstania Warszawskiego multimedialne widowisko plenerowe w rocznicę 1 sierpnia. Podobno znalazł na tablicy z nazwiskami zabitych powstańców żołnierza o pseudonimie "Hamlet" i zaczął się zastanawiać, czemu ktoś wybrał akurat księcia Danii, a nie zwyczajowo Kmicica lub Wołodyjowskiego. W widowisku Passiniego słynne "Być albo nie być" pojawia się trzy razy. Najpierw jako pieśń Kolumbów w knajpie podczas szalonej zabawy, kiedy kilkunastu chłopaków tańczy zapamiętale z jedną dziewczyną, bo to może być ich ostatnia noc, ostatni pocałunek, ostatnia wódka. Potem Hamlet (Maciej Wyczański) oddaje własnymi słowami dylematy 20-letniego chłopaka, AK-owca ze straconego pokolenia: "Obie odpowiedzi są złe. Być, czyli przetrwać. Po co? Nie być? Czyli walczyć. W imię czego? Żeby przetrwać? To wybór bez wyboru". I wreszcie po raz trzeci słyszymy Szekspirowskie frazy recytowane przez oddział powstańczy postawiony przed niewidzialnym niemieckim plutonem egzekucyjnym. Ta wstrząsająca scena to nie tylko zapętlone w powtórkach rozstrzeliwanie młodych żołnierzy, którym odmówiono wyboru życia. To rozstrzeliwanie monologu.

Spektakl grany jest na dziedzińcu muzeum. Pośrodku placu rozsiadł się zespół muzyczny z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, gdzieś obok porzucono kilka betonowych rur imitujących kanały. Jest ściana do egzekucji i są wszechobecne projekcje: zbliżenia twarzy aktorów i zapis metaforycznych scen. Gmach muzeum zmienia się w wielki ekran, na którym widzimy ducha ojca Hamleta (nie przypadkiem gra go Jan Englert w mundurze z "Katynia" Wajdy), przez przestrzeń przemykają raz po raz łączniczki z listami i meldunkami.

Klaudiusz (Tomasz Dedek) jest pospolitym szmalcownikiem, może nawet volksdeutschem, który doniósł na ukrywającego się ojca Hamleta. Rozenkranc i Guildenstern to ostatni Żydzi ze spalonego getta, wygłodzone trupy-cienie posypujące głowy popiołem na dźwięk swoich dawnych imion. Przymierzanie Szekspirowskiej tragedii do realiów powstania niesie jednak określone ryzyko. Jedne szczegóły pasują, inne nie, ale Passim ostentacyjnie podkreśla, że opowiada historię tylko momentami zbieżną z "Hamletem".

Powstanie istnieje tu w kilku płaszczyznach: jako "Dania, która jest więzieniem"; w cytowanych przez aktorów listach powstańczych; opisach kaźni ludności cywilnej; wreszcie w relacjach uczestników tamtych wydarzeń. W jednej ze scen z tłumu widzów wychodzą starsza pani i pan. Bardzo prosto, bez teatralnych póz opowiadają o tym, jak przeżyli. Tymczasem chłopcy i dziewczęta w wizji Passiniego bardzo chcą zagrać własną bohaterską śmierć, dorosnąć do roli w narodowym dramacie. Kłaniając się jak na scenie, giną - pojedynczo, grupami. "A Hamlet na nich patrzy. I nie słabość jest w nim, ale myśl" - komentuje w finale Horacy (Łukasz Lewandowski) słowami Wyspiańskiego ze "Studium o Hamlecie". Ten sam aktor przebrany za komendanta Szarych Szeregów wykonuje gest siewcy, rzuca przed siebie garście "ludzkich kamieni na szaniec". To jednak tylko kamyczki, żwir, piach. Barykady z tego nie będzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji