Artykuły

Los człowieka z familoka

HORST ECKERT - znany na całym świecie jako Janosch - życie układał sobie według własnego pojęcia niezależności. Nad Horstem czuwał jednak dobry Pan Bóg - zdobył w końcu pieniądze i po wazonie. Teraz mieszka na hiszpańskiej Teneryfie, zażywając spokoju w domu bez komputera i bez telefonu. A drukarnie wciąż drukują jego książki.

STYGMAT ALKOHOLIZMU

Horst urodził się w Zabrzu-Zaborzu, w dzielnicy Poręba, w kwadracie familoków znaczonych powtarzalną, szarą codziennością. Urodził się 11 marca 1931 roku jako syn i wnuk rodzin górniczo-hutniczych, zajmujących się dodatkowo handlem obwoźnym (pasmanteria) oraz produkcją bimbru. Od trzynastego roku życia - tak wspomina, ale kto wie, czy to prawda - wódka była podstawowym składnikiem jego pożywienia; przestał pić dopiero trzy lata przed osiągnięciem pięćdziesiątki (po stwierdzeniu uszkodzenia wątroby i nerek). Dziw bierze, jak mógł w tym stanie napisać ponad sto uroczych, pogodnych, cudownie kojących książek dla dzieci przetłumaczonych błyskawicznie na prawie czterdzieści języków.

STYGMAT SAMODZIELNOŚCI

Szkołę powszechną porzucił, by wyuczyć się zawodu ślusarza, ale te przymiarki diabli wzięli, gdy w 1945 roku wyjechał z ojcem do Niemiec. W nowym kraju żył, jak chciał, czyli od przypadku do przypadku. Pracował dorywczo, fascynował się kinem, sztuką jarmarczną i prozą Hemingwaya, kolekcjonował kobiety, a w końcu postanowił zostać malarzem. Dostał się nawet jako wolny słuchacz do monachijskiej Akademii Sztuk, ale go wyrzucili za artystyczną niesubordynację.

Pewne jest, że studiowanie nie było jego pasją, więc postanowił żyć z rysowania i pisania co mu się - wbrew logice - udało. Popularność zyskał szybko, chociaż jego pierwszą książeczkę dla dzieci sprzedano tylko w sześćdziesięciu egzemplarzach. Najpierw rysował, potem dopisywał do ilustracji teksty; zrazu króciutkie bo miewał kłopoty z niemiecką ortografią. Przełomem w karierze Janoscha był film rysunkowy pt. "0, jak piękna jest Panama", za który otrzymał prestiżową nagrodę Prix Jeunesse.

STYGMAT POWROTU

Dzięki wsparciu przyjaciół pisarz uporał się z nałogiem, choć nie zmienił przyzwyczajeń urodzonego abnegata. Gdy już był bogaty, to rozdawał pieniądze, bo nie interesowały go dobra materialne. Dobytek do późnej starości pakował do jednej walizki; podobno miał tylko dwa talerze i dwa widelce. A podatki lekceważył tak ostentacyjnie, ze w końcu popadł w konflikt z prawem. Tylko ktoś z takim nastawieniem do świata mógł napisać książkę pod znamiennym tytułem "Cholonek, czyli dobry Pan Bóg glin". Z trzech książek dla dorosłych ona przyniosła Janoschowi największy rozgłos, ale i najwięcej wzbudziła kontrowersji. Powieść jest zapisem wspomnień autora wywiezionych z Zaborza i mimo powierzchownej wesołości, jak mało która książka o Ślązakach, dotyka samego jądra ich tożsamości. Bohaterowie "Cholonka" zapatrzeni w kawałek własnej podłogi, wpisani w sąsiedzkie waśnie i żyjący w zgodzie z fizjologią, a nie ideologią, są autentyczni. Tak jak ich twórca, który po sześćdziesięciu latach pobytu na obczyźnie przyznał z rozbrajającą szczerością: "nigdy nie wyjechałem z mojego familoka".

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji