Artykuły

Wesele czterdziestolatka

Żeni się Andrzej Kopiczyński, pseudonim: Hrabia. Miastowy cwaniak, cokolwiek zużyty intensywnym życiem, w którym robił mętne interesy, dużo i z rozmachem się "zabawiał", a gdy go fart opuścił posmakował też więziennego chleba. Wżenił się w zamożną chłopską rodzinę, wyczuwając, że idą dobre czasy dla producentów żywności. Wesele odbywa się na wsi. Ma charakter "miejsko-wiejski". Zderzają się różne obyczaje, różne mentalności. Spotykają się inteligenci (naukowiec, literat), lokalne osobistości (ksiądź, prezes, komendant), chłopi oraz grupa osobników, co ni to ni sio, ale dobrze prosperują. Jest też strzęp powstańca, do którego, gdy popije, wraca przeszłość i miłość do Polski. W sumie - galeria ciekawych typów. I ciekawy, mający najznakomitsze tradycje w polskiej literaturze, punkt wyjścia. Odbywa się raz jeszcze "Wesele".

Nie napisał tego "Wesela" Wyspiański i to się odczuwa, momentami dotkliwie. Nie można przecież powiedzieć, że nie przebija się z epizodów tej pijanej nocy jakaś gorzka prawda o nas. Zapewne w przejaskrawionej deformacji, ale jest to prawo sztuki. Cokolwiek byśmy jednak nie powiedzieli na obronę sztuki Janusza Krasińskiego opartej na ciekawym opowiadaniu Marka Nowakowskiego, mało kto, z tych którzy oglądali przedstawienie warszawskiego Teatru Rozmaitości, przyjmie to. Bo przedstawienie jest po prostu zupełnie nieudane. Jest nudne, monotonne, pretensjonalne, topiące w tandetnej aluzyjności istotne problemy, wpadające w efekciarstwo. Jest puste aktorsko, choć nie można powiedzieć, że zespół wykonawczy w tym przedstawieniu nie napracował się. Napracował się nawet bardzo, inicjując bójki, przewracając się na stoły, poniewierając po podłodze. Niewiele jednak z tego wynikało. Odnosiło się wrażenie, że ani inscenizator, ani wykonawcy nie są świadomi po co zrobili to przedstawienie. Z pewnością tak nie jest. Ale wrażenie pozostało.

Wprawdzie nie istnieją uniwersalne normy estetyczne, a o tym, co ładne, a co brzydkie, co w dobrym a co w złym guście, decydują indywidualne odczucia, chciałbym jednak i w tej materii zgłosić istotne zastrzeżenia. Uważam, że mnożenie efektów inscenizacyjnych ponad miarę, zawsze przynosi w ostatecznym rozrachunku teatrowi straty i przytłacza aktorów. Myślą, że w pracy nad przedstawieniem o wiele lepiej sprawdza się zasada, której trzymają się dobrzy poeci. Jest to zasada eliminowania wszystkiego, co nie jest niezbędne do wypowiedzenia tego, co się chce powiedzieć. Piękno i prawda są rodzeństwem prostoty i skromności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji