Tęskniąc za mikołajem, trzema królami i rodziną szczurów teatralnych
I żeby widzowie jednak ten bilet do teatru kupili - w felietonie dla e-teatru pisze Sebastian Majewski.
No i stało się.
Chociaż można było się tego spodziewać.
Można było. I się spodziewało.
Więc stało się.
I jest pusto, smutno i żal.
Bo stopniał śnieg białawy.
I wszystko wyszło.
Szare, brudne i śmierdzące.
Jak zwykle.
Co można było przewidzieć.
Można było. I się przewidziało.
Ale i tak to nie pomaga.
Bo smutek jest najsmutniejszy.
I żal.
Normalność zwykła najnormalniejsza.
I drogi Mikołaj kochany gdzieś poszedł.
I trzej krolowie: Kostas, Bertold i Giorgio władcy świata się rozeszli, rozjechali.
I szczurzej rodzinie teatralnej głos odebrało - na rok przynajmniej.
A została ta normalność zwykła.
Butaforka.
Osiem godzin - po 10:00 i po 18:00.
I premiery, spektakle, spektakle, spektakle, premiery i bankiet.
Przetargi na sklejkę.
I kostiumy z lumpeksu.
Stawki.
Honoraria.
Mało.
Wnioski.
Rozliczenia.
Faktury.
Tekstury.
Tresury.
I żeby widzowie jednak ten bilet do teatru kupili.
Bo przecież teatr bez nich nie może.
Bez nas też nie.
Ale bez nich bardziej.
Więc promocje.
Więc bonusy.
Zniżki.
I zorganiozowana widownia.
Ze szkoły.
Żeby wyrobić frekwencje.
Wypracować.
Bo przecież ona jest najważniejsza.
Frekwencja.
Na poziomie 121 %.
A niech tam!!!
Bo frekwencja jest najważniejsza.
I o niej porozmawiamy.
Bo frekwencja jest obiektywna.
Jest twarda.
To jest argument.
Ogladalność.
Jak w telewizorcu.
A w telewizorcu też mówią o teatrze.
W tygodniu na kanałach ogólnych dla wszystkich.
Dwa razy powiedzieli.
Dużo dwa razy.
Że teatr nie umrze.
Bo ludzie zawsze będą potrzebowali rozrywki.
I lepszego świata.
Przyjemności
I zapomnienia.
Teatr nasz alzheimer i metadon w jednym.
Opium dla mas.
Przez cały rok.
A od święta ?
???
Boli mnie pięta !!!
seb majewski
wałb zima 2011