Artykuły

Maria Januszkiewicz-Sutkowska - "Męka" - pożegnanie

W listopadową noc odeszła na zawsze po długiej chorobie artystka śpiewaczka Warszawskiej Opery Kameralnej, Operetki Warszawskiej i Estrady Kameralnej Filharmonii Narodowej w Warszawie Maria Sutkowska.

POŻEGNANIE (9.1.1931 - 4.11.2010)

"Pora odejść

żal tając

jak iskry niezgasłe..."

ks. Jan Twardowski

W listopadową noc odeszła na zawsze po długiej chorobie artystka śpiewaczka Warszawskiej Opery Kameralnej, Operetki Warszawskiej i Estrady Kameralnej Filharmonii Narodowej w Warszawie Maria Sutkowska.

Każdy artysta posiada wielki dar do spełnienia misji, ofiarując swój talent ludziom. Męka - tak była nazywana w rodzinie, wśród przyjaciół, koleżanek i kolegów - miała piękny głos wnikający w ludzkie serca i wzbudzający niepowtarzalne przeżycia radości.

Urodziła się w Wilnie, w rodzinie lekarskiej. Tam spędziła swoje pierwsze lata życia, aż do ewakuacji w roku 1945. Ziemia wileńska wydała wielu uczonych, artystów, poetów i pisarzy.

Po zakończeniu wojny w 1945 roku, na mocy umowy między Związkiem Radzieckim i Polską, ludność polską ewakuowano na Ziemie Odzyskane. Powojenna migracja ludności dotknęła przede wszystkim polską inteligencję.

Wśród przesiedlonych była pani mgr Maria Januszkiewiczowa z córka Marią. Znalazły swe miejsce w Jeleniej Górze.

Maria uczyła się zarówno w szkole ogólnokształcącej, jak i muzycznej. Po maturze wyjechała z Matką do Warszawy, rozpoczynając tu studia medyczne. Nie udało się jednak kontynuowanie tradycji rodzinnych, bowiem fascynacja muzyką i nauka śpiewu w szkole muzycznej zdominowały życie przyszłej Artystki.

Pomogło małżeństwo (1952 r.) z równie oddanym muzyce Stefanem Sutkowskim - muzykiem Filharmonii Narodowej. O Stefanie mówiono, że jest "poławiaczem" perełek ukrytych w księgozbiorach muzycznych z lat dawnych i współczesnych, utworów nieznanych lub zagubionych w latach międzywojennych i podczas II wojny światowej.

Z tych "łowów" narodziła się w roku 1961 Warszawska Opera Kameralna. Przedstawienia odbywały się na scenie kameralnej Filharmonii Narodowej i w Pomarańczami Parku Łazienkowskiego, bo stałej siedziby Warszawska Opera Kameralna przez długi czas nie miała. Opera ta pod dyrekcją Stefana Sutkowskiego święci dziś triumfy na scenach operowych całego świata.

Szczęśliwe życie rodzinne i narodziny dzieci utrudniły tylko w pewnym stopniu karierę muzyczną Marii Sutkowskiej. Jej głos, piękny i ciepły sopran, wymagał pracy i wielogodzinnych ćwiczeń pod kierunkiem Ady Sari. Pod koniec lat 50. Maria została zaangażowana do Operetki Warszawskiej. Występowała m.in. w "Zemście nietoperza" J. Straussa i "Orfeuszu w piekle" J. Offenbacha.

Próby, praca w domu nad "śpiewaną rolą", lekcje u Ady Sari wypełniały - obok rodziny - życie Marii Sutkowskiej. Charakteryzowały Ją wielka skromność i prostolinijność, pojęcia dziś zapomniane, a jednocześnie wielka uroda, wdzięk i pracowitość. Każda rola była perfekcyjnie przygotowywana.

Po utworzeniu przez Stefana Sutkowskiego w roku 1961 Warszawskiej Opery Kameralnej Maria przerwała pracę w Operetce. Została zaangażowana do Opery Kameralnej, współpracując również z Teatrem Narodowym. Występowała w solowych partiach sztuk reżyserowanych przez Kazimierza Dejmka: "Żywot Józefa", "Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu pańskim" i in. W tym czasie niezwykle bogate życie artystyczne Marii łączyło się z licznymi wyjazdami do Skandynawii, Włoch i ukochanego Wilna.

W roku 1969 Maria przeniosła się do Estrady Kameralnej Filharmonii Narodowej w Warszawie. Z nową pracą wiązały się bardzo częste wyjazdy na koncerty w Polsce.

Bezpośrednie kontakty ze słuchaczami dawały Artystce wiele satysfakcji. Miłym zaskoczeniem były umiejętność słuchania i aplauz zarówno dorosłej, jak i młodocianej widowni. Z przyjemnością odpowiadała wtedy na pytania o pracę artysty i o tym, jak wiele czasu trzeba tej pracy poświęcić, aby wykonywany utwór spotkał się z uznaniem i był chętnie wysłuchany. Wdzięcznymi słuchaczami były dzieci w wieku przedszkolnym. Maria zdawała sobie sprawę, że dla dzieci "trzeba tworzyć tak jak dla dorosłych, tylko jeszcze lepiej". Wieloletnia wyczerpująca praca miała ujemny wpływ na coraz bardziej pogarszający się stan zdrowia Męki. Postanowienie przerwania pracy i przejście na emeryturę było decyzją wspólną Artystki, Jej rodziny, a przede wszystkim - lekarzy. Leczenie, nawet intensywne, nie dawało, niestety, wyników pozytywnych.

Nieograniczony i niezgłębiony jest obszar odkrywania muzyki i śpiewu. A ci, którzyje reprezentują i starają się zbliżyć nas do nich, zasługują na najwyższy szacunek i uznanie. Tak bardzo żal, gdy odchodzą od nas, pozostawiając smutek i tęsknoty, że nigdy już ich nie usłyszymy.

Maria Sutkowska pozostawiła ślad w naszej kulturze muzycznej . Zostawiła również Rodzinę, przyjaciół i tych wszystkich, którzy Ją podziwiali na deskach scenicznych i w salach koncertowych. Zakończenie życia Marii było wyzwoleniem od cierpień i bólu.

Grób nie jest barierą ani słupem granicznym dla pamięci o tych, których już nie ma i którzy do nas nie wrócą. My też dołączymy do nich. Kiedy? Tego nikt nie wie. Przewidywania zostawiamy przyszłości i wyobraźni, które są istotne dla bytu ludzkiego na ziemi, jeszcze naszej. Może kiedyś i po nas zostanie pamięć i żal... "jak iskry niezgasłe".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji