Artykuły

Kim była Olga Czechowa?

"Olga. Eine charmante Frau" w reż. Stanisława Miedziewskiego Trupy Czango z Warszawy. Pisze Anna Serdiukow w magazynie Hero.

Olga Czechowa ma swój profil na The Internet Movie Database. Nic dziwnego, urodzona w Rosji w 1897 roku bratanica żony dramaturga Antoniego Czechowa stała się ulubioną aktorką filmową III Rzeszy. W wieku 24 lat wyjechała do Niemiec,gdzie grała najpierw w filmach niemych, potem dźwiękowych, łącznie w jej dorobku znalazło się ponad 140 tytułów. Ale życiorys, życiorys; to jest dopiero materiał na film! Przyjaciółka Adolfa Hitlera, Magdy i Josepha Goebbelsów, po wojnie założyła sieć salonów kosmetycznych byłym RFN, którą prawdopodobnie finansowało KGB. W fałszywym pamiętniku pisała, że jej podejrzane kontakty z czasów wojny to pomówienia i intrygi. Która z twarzy Olgi Czechowej była prawdziwa? Autorzy spektaklu nie rozwiązują tej zagadki. I dobrze, mnie to kompletnie nie interesuje. To, co najważniejsze, to ukazanie człowieka, który potrafił siebie zbudować z tylu osobowości, z tylu masek. I trwać. Prawdopodobnie - jak podają znawcy talentu aktorki - Olga grała w życiu, z kolei na ekranie była na serio, była sobą.

Dlaczego wielka diwa kina stała się wielką uzurpatorką? Skąd w niej ta nieprawdopodobna siła, by grać w rzeczywistości najważniejszą ze swoich ról? Olga wiedziała, że aby przetrwać, trzeba grać. W jej życiu najważniejszym ze spektakli była - to był ten prawdziwy teatr, w którym najbardziej bezkompromisowym, bezwzględnym twórcą okazała się Historia. Olga poddała się temu, odnalazła w tej okrutnej konwencji i była naprawdę wybitną aktorką, wielką gwiazdą.

Monodram na podstawie tekstu Dany Łukasińskiej powstał w Teatrze Rondo w Słupsku. Tradycje tego miejsca pozwalały podejrzewać od samego początku, że powstanie niezwykły spektakl. Wyważony, pulsujący znaczeniami, o precyzyjnie wymierzonym tempie. Monika Dąbrowska, wystylizowana na przedwojenną gwiazdę kina i niemieckich oficerów, bawi się słowami; robi z nich fetysz; to znów pozwala wybrzmieć ciszy. Odbija się od kolejnych stanów, skrajnych emocji; samotność towarzyszy jej w każdym momencie, ale to atut tej postaci, z niej wypływa jej siła. Zagrane gestem, często spojrzeniem, ma moc ta dziwna wiwisekcja, okrutne piękno. Niezwykła, zjawiskowa scena z liskiem, kapitalny, zupełnie symboliczny fragment o dupie. - Nie robię niczego połowicznie. Nienawidzę połowiczności - jak powiedziała Leni Riefenstahl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji