Dotkliwa droga Gustawa-Konrada
- Mimo młodego wieku zrealizował Pan już kilka przedstawień z klasyki polskiej i światowej. Z "Dziadami" mierzy się Pan po raz drugi. Czyżby miał Pan artystyczny niedosyt po pierwszej realizacji?
- "Dziady" przed dwoma laty w Kaliszu przygotowałem w oparciu o zupełnie inną adaptację. Od tej pory wiele wokół się zmieniło. I we mnie również. A "Dziady" są tak fantastyczną literaturą, która poza pięknem poezji ma w sobie bogate, nieodgadnione treści, że trzeba je wciąż na nowo odczytywać. Przemyślenia Mickiewicza są niezwykle współczesne, funkcjonują na styku dwóch i światów: tego, co tu i teraz i tego, co transcendentne. Każda adaptacja "Dziadów" jest określonym wyborem sposobu ich interpretacji. Oczywiście postacią centralną jest Gustaw - Konrad, którego dylematy i pytania są niezwykle aktualne.
- Jakie pytania stawia Pan poprzez "Dziady" sobie i współczesnemu widzowi?
- W każdym z nas, szczególnie we współczesnym świecie, istnieje potrzeba poszukiwania, w sposób istotny drugiego człowieka. Wynika to z poczucia naszego osamotnienia. Gustaw - Konrad nie znajduje bliskości, o jakiej marzy. Jest samotny wśród ludzi. Punktem wyjścia na drodze, którą przemierza jest bunt i niezgoda na otaczający go świat: na jego zakłamanie, wykrzywienie, na szarganie wszelkich wartości i moralną gnuśność. Gustaw - Konrad ma w sobie prawdę, o którą chce walczyć. Prawdę postawy jednoznacznej i porządku określonych wartości. Dzisiejszy świat budowany jest na blichtrze. Ludzie są pogubieni i hołdują wątpliwym postawom moralnym. Przeciw temu buntuje się Konrad proponując własną prawdę. Jego drogę wyznaczają kolejne stacje: cierpienie, miłość, jej odrzucenie, samotność. On stawia pytania, jakie stawia współczesny człowiek: Czym jest miłość? Czy ma szanse zaistnieć? Czym jest cierpienie? On chce wreszcie włożyć w ramy zasad i wartości zakłamany, chaotyczny świat. Tak jak Konrad szuka własnej drogi, tak i my jej powinniśmy szukać, zmierzając po drabinie wartości do jasnego punktu, określonego porządku. Dla mnie droga Gustawa - Konrada jest drogą przez doświadczenie. Drogą opartą na schemacie dramatu stacyjnego.
- W Pańskiej adaptacji jest wiele skrótów i zmian. Nie ma m.in. scen więziennych, Balu u Senatora, a także postaci Aniołów. Czym podyktowany jest tak radykalny wybór?
- Koniecznością i potrzebą odczytania "Dziadów" poprzez losy współczesnego świata i człowieka. Stąd też m.in. scena więzienna potraktowana jest symbolicznie, gdyż odrzuciłem wątek martyrologiczny Nie dlatego, że jestem butny wobec historii, lecz z powodów interpretacyjnych. Dla nas dzisiaj nie jest istotny Nowosilcow - okupant, lecz zło, które nas okupuje. Z tego też powodu w tym przedstawieniu nie ma Balu u Senatora - ten wątek oddaje scena, którą nazwałem: Senator - Diabelskie gusła. Diabły są tam gośćmi, mają wymiar ludzki, bo zło jest w człowieku, a nie w ikonie diabła. Z kolei miejsce aniołów zajęły dzieci będące symbolem niewinności czy też anielskości. Przecież w istocie w "Dziadach" najważniejszy jest problem walki dobra ze złem, która toczy się w każdym z nas. Dla mnie "Dziady" są dramatem 33-letniego człowieka, który przeszedł trudną i dotkliwą drogę, konieczną do przejścia dla każdego z nas. A na tej drodze, obok naszego egoizmu, naszej samotności jest drugi człowiek, równie jak my samotny.