Artykuły

Mieszkowski jubileuszowo o Polskim

- Pracuję intensywnie nad swoim teatrem, ale mam głęboko w sobie zapisaną historię Polskiego. Czas Skuszanki i Krasowskiego to czas budowania teatru poprzez Szekspira, który jest też ważny dla mnie. Zbudowaliśmy pomost pomiędzy "Sprawą Dantona" Krasowskiego i Klaty. To jest coś - rozmowa z dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Katarzyna Kaczorowska: Po co teatr świętuje 65-lecie?

Krzysztof Mieszkowski: W Polsce, zwłaszcza po '89 roku, trzeba podkreślać wagę naszej pracy i temu też służy ta rocznica. Chcę pokazać pracę aktorów, zespołu administracyjnego, technicznego, bo kultura ma coraz mniejsze pole w przestrzeni publicznej. Ale też i dlatego, że stałym zespołom teatrów publicznych zawdzięczamy możliwość i szansę uprawiania sztuki ryzykownej i nie zawsze miłej.

Dyrektor teatru bierze na siebie niezadowolenie krytyki?

- Kiedy podejmuję decyzję współpracy z określonymi reżyserami, wiem, w jaką podróż się wybieram. Jedyne ryzyko, jakie powinien ponosić dyrektor, to ryzyko artystyczne. I ja je ponoszę. Przypomnę, że Paweł Demirski i Monika Strzępka dzisiaj triumfują, a debiutowali u nas dużym przedstawieniem, które wówczas okazało się zbyt trudne dla publiczności i krytyków. Musimy trafiać w czas.

I edukować publiczność.

- Ten element traktujemy bardzo poważnie. W poniedziałki mamy spotkania ze wspaniałymi ludźmi - Zdzisława Libery na Dużej Scenie słuchało 400 osób! Ludzie przychodzą na wszystkie próby czytane. Kolejne ważne elementy tej linii to "Magiel Literacki" profesora Beresia i Wszechnica Teatralna dla uczniów i nauczycieli. Zresztą, nie ja to wymyśliłem, zawsze tak było. I trzeba kontynuować najlepsze tradycje tego teatru i być otwartym na nowe idee.

Będzie Pan świętował 70-lecie teatru?

- Byłaby świetna perspektywa - doprowadzić do jubileuszu 70-lecia Teatru Polskiego i z perspektywy dziesięciu lat ocenić, co się udało, a co nie. Taką szansę mieli Jacek Weksler, Krystyna Skuszanka i Jerzy Krasowski. Ale nie ma żadnych reguł.

Mikołaj Grabowski kończy jedenasty rok dyrekcji w Teatrze Starym w Krakowie i odchodzi, bo twierdzi, że 10 lat wystarczy na zrealizowanie własnej wizji. Rodzaj bezpieczeństwa artystycznego daje mi obecność wybitnych reżyserów. Kiedy zastanawiałem się, czy objąć stanowisko dyrektora tego teatru, zapytałem Lupę, czy będzie pracował ze mną i zadawałem sobie pytanie, co zrobię, jeśli powie "nie". Dzisiaj jest moment spełnienia. Kilka lat temu nie wyobrażałem sobie, że na naszej scenie spotkają się Lupa z Masłowską. I proszę, teraz czekamy na ich premierę.

Czuje Pan bagaż tych 65 lat?

- Pracuję intensywnie nad swoim teatrem, ale mam głęboko w sobie zapisaną historię Polskiego. Czas Skuszanki i Krasowskiego to czas budowania teatru poprzez Szekspira, który jest też ważny dla mnie. Zbudowaliśmy pomost pomiędzy "Sprawą Dantona" Krasowskiego i Klaty. To jest coś. W tej ważnej dla mnie tradycji było miejsce na misterium świątyni i pole bitwy.

O "Nieboską komedię" w reżyserii Grzegorzewskiego stoczyła się wojna. Krytycy wrocławscy wdeptali ten spektakl w ziemię, a ja razem z podobnymi mnie młodymi ludźmi byliśmy armią Grzegorzewskiego, w którego obronie wystąpiła Maria Janion. I jest w tym znak nawiązujący do tradycji tej sceny. Wiele naszych spektakli odrzucanych we Wrocławiu, w Polsce i za granicą zdobywa nagrody i święci prawdziwe triumfy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji