Artykuły

Marian Kołodziej i jego papieskie ołtarze

Pontyfikat Jana Pawła II inspiruje wielu artystów; owocuje setkami książek, utworów muzycznych i filmów. Marianowi Kołodziejowi przyniósł wyzwanie wyjątkowych rozmiarów - pisze Aleksandra Kozłowska.

- Oboje bardzo przeżywamy informacje o stanie zdrowia Ojca Świętego - powiedziała "Gazecie" Halina Słojewska, żona Mariana Kołodzieja. Ponadosiemdziesięcioletni malarz i scenograf wczoraj [1 kwietnia] czuł się na tyle źle, że poprosiła, aby go nie niepokoić. Mieszkający w sercu Gdańska przy ul. Mariackiej artysta zaprojektował papieskie ołtarze na Zaspie i na sopockim hipodromie. To one stanowiły centrum wydarzeń podczas wizyt Ojca Świętego w 1987 r. i 1999 r. W obu przypadkach Kołodziej dowiódł nie tylko swego ogromnego talentu scenografa. Udała mu się rzecz być może ważniejsza - do pracy przy realizacji ołtarzy pociągnął za sobą innych, a jego wizja artystyczna w pełni oddała marzenia, oczekiwania związane z obiema pielgrzymkami.

Zdecydowanie największą sławę przyniósł artyście projekt ołtarza papieskiego, który stanął na gdańskiej Zaspie w czerwcu 1987 r. "Okręt Kościoła" ze sternikiem Papieżem uważany jest za najbardziej oryginalny ołtarz ze wszystkich stu pielgrzymek Ojca Świętego. Jego symbolika była jednak trudna do przełknięcia przez ówczesne władze. Niedokończony statek zbyt wyraźnie kojarzył się ze stocznią gdańską. Nie podobały się także trzy krzyże wieńczące maszt. Udało się je zachować, odwołując się do historii. Duchowni argumentowali, że średniowieczne kogi miały właśnie takie maszty. Innym ważnym elementem był mostek kapitański. Kołodziej marzył, by Papież choć na chwilę na nim stanął. I rzeczywiście - choć tego nie było w planach, Ojciec Święty niczym prawdziwy kapitan znalazł się na mostku i stamtąd wygłosił pożegnalne słowa.

Jednak projekt Kołodzieja nie zaistniałby, gdyby nie pomoc ochotników. Tłumnie zgłaszali się do budowy ołtarza, pomagali zdobyć drewno. Dzięki nim całość gotowa była w trzy tygodnie. Wstępujący na ołtarz Jan Paweł II nie krył, że jest zachwycony konstrukcją. Po zakończeniu wizyty ołtarz w ciągu kilku dni został rozebrany, a figury trafiły do kościoła św. Kazimierza na gdańskiej Zaspie.

Sam Kołodziej często mówił, że uprawia "niby-malarstwo na scenie". I rzeczywiście - zarówno teatralne scenografie, jak i ołtarze komponował, kierując się zasadami kompozycji plastycznej dzieła malarskiego. Było to widoczne także w drugim ołtarzu jego autorstwa, który stanął na sopockim hipodromie w 1999 r. Tym razem Kołodziej odwołał się do historii regionu. W centrum ołtarza znalazła się rzeźba św. Wojciecha. Wokół niej zgodnie z pomysłem artysty znalazły się figury świętych wyrzeźbione przez kaszubskich twórców. Po wizycie Papieża 40 rzeźb i ołtarz z Sopotu przewieziono do sanktuarium w Matemblewie. Gdy przyszły jesienne deszcze, świątki ustawione pod gołym niebem zaczęły pękać. - Drewno pęka tylko do pewnego momentu, świątkom nie grozi więc pęknięcie na pół - tłumaczył Marian Kołodziej. - Na Kaszubach jest wiele takich drewnianych popękanych kapliczek i stoją przy drogach od lat. Poza tym niektórym figurom pęknięcia dodają dramatyzmu. Specjalnie kazałem je zostawić na niektórych rzeźbach, na przykład na figurze cierpiącego Chrystusa - dodawał.

Niezwykłe pamiątki z sopockiej pielgrzymki stoją do dziś w matemblewskiej kalwarii [na zdjęciu]; służą modlitwom i wspomnieniom.

* * *

Marian Kołodziej, rocznik 1921, sam o sobie mówi "chłopak z dobrego domu". Przed wojną działał w harcerstwie. Po klęsce wrześniowej zamierzał z kolegami przedostać się do Francji, do generała Sikorskiego. Dzień przed przerzuceniem za granicę gestapo zgarnęło całą grupę z punktu zbornego przy Garbarskiej w Krakowie. W 1940 został jednym z pierwszych więźniów Oświęcimia (numer obozowy 432). Potem przeszedł jeszcze cztery obozy śmierci. Po wojnie ukończył Wydział Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i rozpoczął pracę w teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Realizując blisko 200 scenografii, pracował w nim aż do czasu przejścia na emeryturę. Pracował także dla innych teatrów w Polsce, m.in. dla sztuk w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, Kazimierza Kutza, Stanisława Różewicza. O obozowej przeszłości milczał przez 50 lat. Wrócił do niej w cyklu rysunków "Klisze pamięci. Labirynty", który zaczął tworzyć w połowie lat 90., jednym z bohaterów prac jest Maksymilian Kolbe. Całość prezentowana jest w Centrum św. Maksymiliana Harmęże w Oświęcimiu. W innym cyklu "A to Polska właśnie. Theatrum Mariana Kołodzieja" artysta pokazał w krzywym zwierciadle portrety znanych polityków, biznesmenów, artystów. Żoną Kołodzieja jest Halina Słojewska, aktorka teatru Wybrzeże.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji