Artykuły

Ponura fikcja Prawdy

"Le Sacre" w choreogr. i reż. Leszka Bzdyla i Katarzyny Chmielewskiej w Teatrze Dada von Bzdülöw w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Gdański Teatr Dada von Bzdülöw, świętując osiemnaste urodziny, wyraźnie wydoroślał. Ich najnowszy spektakl "Le Sacre" to dzieło wypowiedziane najbardziej chyba "na serio" z całego dotychczasowego dorobku formacji i - jednocześnie - najwybitniejsza produkcja tej grupy.

"Le Sacre" jest przedstawieniem dla Dady wyjątkowym. Między innymi dlatego, że ze sceny pada tym razem dużo słów. Nieprzypadkowo kilkukrotnie powtarzane jest zdanie przypisywane Buddzie: "Uśmiechnięte zmyślenie jest lepsze od ponurej fikcji Prawdy". Bo to w nim doszukiwać się należy klucza odczytania spektaklu.

Dada konsekwentnie szuka inspiracji swoich przedstawień w ważnych tekstach kultury. Zwykle w literaturze. Tym razem bezpośrednim impulsem realizacji ich najnowszej premiery jest słynny - i kontrowersyjny - balet "Święto wiosny", przygotowany w 1913 roku przez Igora Strawińskiego, Mikołaja Roericha, Sergiusza Diagilewa i Wacława Niżyńskiego.

Jednak "La Sacre" nie jest kolejną próbą rekonstrukcji tego dzieła. Przedstawienie Dady to swoisty sceniczny esej, obracający się wokół tematów zaczerpniętych ze "Święta wiosny": siły ideologii i potrzeby ofiary.

Najnowsza premiera jest najpoważniejszą produkcją w bogatym dorobku gdańskiego zespołu, wypowiedzianą najbardziej "na serio". Spektakl zbudowany jest z połączenia wydarzeń autentycznych, przywoływanych w tekście, i "uśmiechniętego zmyślenia" właśnie. Nie brakuje w nim zatem ironii i dowcipu - charakterystycznych dla wszystkich realizacji grupy - wymowa całości zabawna nie jest jednak. "Le Sacre" to stanowczy głos przeciwko ideologizacji naszego życia, ślepemu podążaniu za jedyną słuszną prawdą. Takie podejście prowadzi w konsekwencji zawsze do przemocy. A nie ma takiej idei, która warta byłaby ofiary z ludzkiego życia - mówią swoim spektaklem artyści.

Jednocześnie Dada stanowczo rozprawia się także z mitem sztuki jako neutralnego ideologicznie i bezinteresownego obszaru naszego życia. Spektakl pokazuje wprost, że "Święto wiosny" - balet z librettem osadzonym na pradawnej Rusi - zbudowany jest z tych samych elementów, które kilkanaście lat po jego premierze budowały największe totalitaryzmy XX wieku.

Drugie zdanie, kluczowe dla spektaklu - także wypowiedziane ze sceny - brzmi: "człowiek jest niespójny stylistycznie". I "Le Sacre" sprawia (pozorne!) wrażenie niespójności stylistycznej. Nie ma w nim linearnej historii, to raczej leniwie rozwijający się ciąg etiud, wykorzystujących różne style i konwencje. Całość jednak tak naprawdę jest niezwykle starannie zakomponowana, swoją dynamikę oraz rytm ma i każda z etiud (czasem granych przez paru tancerzy równolegle), i całe przedstawienie.

Szalenie istotnym elementem "Le Sacre" jest doskonała muzyka, napisana przez jazzmana Mikołaja Trzaskę, który z Dadą współpracuje już od wielu lat. Tym razem stworzył on niepokojące, poruszające, chwilami szalenie mroczne dźwięki. Podobnie jak tancerze, nie pozostał wierny jednemu stylowi czy gatunkowi: mamy w "Le Sacre" fragmenty typowo jazzowe, które przeplatane są utworami opartymi o elektronikę. Pojawiają się frazy wyraźnie nawiązujące do plastikowo-popowych przebojów (przykład takiej muzyki słyszeliśmy już w "Czerwonej trawie" Dady), nowością w muzyce Trzaski są minimalistyczne fragmenty typowo industrialne.

"Le Sacre" jest pierwszą premierą - poza jednorazowym happeningiem "Barricade Of Love" - przygotowaną przez Dadę von Bzdülöw na dużej scenie. Ich dotychczasowe choreografie, zwykle paroosobowe lub solowe, świetnie sprawdzały się w kameralnych przestrzeniach. Tym razem do założycieli Dady i twórców wywodzących się z formacji - czyli Katarzyny Chmielewskiej, Leszka Bzdyla, Anny Steller, Radka Hewelta i Tatiany Kamienieckiej - dołączyli gościnnie Izabela Chlewińska, Dominika Knapik i Dawid Lorenc. Wszyscy oni zaprezentowali się efektownie, jednak szczególnie błyszczała na scenie Katarzyna Chmielewska - perfekcyjna w miniaturach solowych czy duetach, pewnie i efektownie dyrygująca sekwencjami synchronicznymi. Od lat ma ona opinię tancerki wybijającej się ponad przeciętność. Jej występ w "Le Sacre" bezapelacyjnie potwierdza taką opinię.

Reżyserzy spektaklu - czyli Chmielewska i Bzdyl - świetnie oswoili tak dużą przestrzeń, jak główna scena Teatru Wybrzeże. I to przygotowując spektakl kompletnie (prócz jednego krzesła) pozbawiony scenografii. Duża w tym zasługa nie tylko bardzo dobrej choreografii (choć chyba nieco słabszej w początkowych fragmentach przedstawienia), ale także precyzyjnej reżyserii świateł, z konsekwentnym i przemyślanym wykorzystaniem światła punktowego. Teatr Dada von Bzdülöw od dawna udowodniał, że szufladka z napisem "teatr tańca" jest dla nich zdecydowanie za ciasna. Bo jest tak faktycznie. "Le Sacre" to teatr oparty głównie na ruchu, ale świadomie wykorzystujący wiele elementów typowych dla realizacji dramatycznych.

W efekcie "La Sacre" jest zdecydowanie najwybitniejszą produkcją Dady. Przedstawienie to w moim prywatnym rankingu wyprzedziło dotychczasowego faworyta, czyli niespieszny, medytacyjny "Eden". "Le Sacre" to starannie przygotowana i przemyślana struktura, wypełniona wyśmienitymi etiudami choreograficznymi, intrygującym tekstem, błyskotliwymi rozwiązaniami scenicznymi i świetną muzyką. To teatr niezwykle efektowny, ale nie efekciarski: gęsty intelektualnie, wymagający niezwykłego skupienia, traktujący widza w stu procentach poważnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji