Artykuły

Kultowy komiks za teatralną kurtyną

Ada Romanowska rozmawia z GRZEGORZEM GROMKIEM, aktorem, który wystąpi w roli Kajko w spektaklu "Kajko i Kokosz. Festiwal czarownic". Premiera spektaklu w reżyserii Marty Ogrodzińskiej w sobotę o godz. 19 na scenie kameralnej Teatru Jaracza (ulica Pstrowskiego 23).

Komiks w teatrze? To brzmi dumnie!

- Robimy interpretację jednego z odcinków komiksu "Kajko i Kokosz". Będzie na pewno ciekawie, bo to jeden z pierwszych polskich komiksów. Można nawet powiedzieć, że kultowy. Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem, czytałem przygody tych szalonych i pociesznych bohaterów. A gdy się okazało, że będziemy je wystawiać, ucieszyłem się.

Jak Kajko czuje się trójwymiarze? - Trochę dziwnie. Największy problem jest z przełożeniem na scenę onomatopei (wyraz naśladujący dźwięki- red.), która pojawia się w komiksie. To, co możliwe jest w rysunku, nie zawsze może pojawić się w teatrze. Skupiamy się więc na tym, na czym bazuje scena. A co będzie można zobaczyć? Praca nad sztuką to próba żonglerki różnymi formami. Farsa miesza się z taneczną formułą. Ale Kajko i Kokosz to przede wszystkim punkt wyjścia do opowiedzenia pewnej historii. To jest w tej historii najważniejsze. Bohaterowie nie są jej trzonem, ale są prowokatorami tego, co się dzieje. Wszystko kręci się wokół nich i niby na nich zwracamy uwagę, a jednak rzecz nie opiera się jedynie na przygodach i dialogach tych postaci. Chodzi o coś więcej. O co? Warto wpaść do teatru.

Wprowadzenie postaci z komiksu na scenę na pewno przyciąga uwagę.

- Rzeczywiście Kajko i Kokosz intrygują i zapewniają zabawę dla całej rodziny. Ale warto na nich spojrzeć nie tylko z punktu widzenia kultowego komiksu, śmiechu i żartu. Siłą teatru jest dziś to, że "rozdrabnia" pewnego rodzaju zjawiska. Spektakl jest więc bardzo dobrym punktem wyjścia, żeby zestawić legendarny komiks z dzisiejszą rzeczywistością. Sztuka zadaje pytanie: co zostało z kultowości tego komiksu po trzydziestu latach? Na ile Kajko i Kokosz mogą dziś funkcjonować w naszej kulturze?

Łatwiej dziś przyjść do teatru na Kajko i Kokoszą niż na klasykę...

- Rzeczywiście, wszyscy znajomi, którzy rzadko chodzą do teatru, rezerwują już bilety.

To oznacza, że ludzie szukają w teatrze zabawy?

- Nie odpowiem jednoznacznie na to pytanie, bo klasyka klasyce nierówna. Przy niej też można się świetnie bawić - wszystko zależy od pomysłu reżysera. Jasne, jeżeli jest to lekturowa wersja, to można umrzeć z nudów. Ale jeśli twórcy znajdują świetny pomysł, aby klasykę przenieść w dzisiejszą rzeczywistość i przełożyć ją na współczesny język, nie mam nic przeciwko. Liczy się też kwestia przyzwyczajenia widza do klasycznych tytułów i przede wszystkim dojrzałość widowni. Ale na to trzeba zapracować. Widz sam nie dojrzeje, nie nauczy się teatru. I nie przekona się go do klasyki, gdy będzie mu się serwować jedynie przedstawianie tekstu. Przecież widz może sobie przeczytać książkę - wtedy, kiedy ma na to ochotę.

Widz może też przeczytać komiks...

- Teatr nie ściga się z rysunkiem, bo tego wyścigu nie wygra. To zupełnie inne środki wyrazu. Ale sięga po to, co w teatrze sprawdzone. Mam nadzieję, że będzie wesoło i powrócą wspomnienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji