Artykuły

Kraków. Czy Emilia Lorenc zatańczy w Operze?

Emilia Lorenc, 26-letnia tancerka baletu Opery Krakowskiej, zwolniona z pracy po wygranej przez nią walce z nowotworem, otrzymała wczoraj od swojego szefa obietnicę przywrócenia do zespołu.

Na jej twarzy nie było jednak radości. Dyrektor dał jej do zrozumienia, że lekko jej nie będzie.

Sprawę pani Emilii opisujemy od tygodnia, a po naszym tekście temat podchwyciły ogólnopolskie media. Dwa lata temu tancerka zachorowała na raka. Nie poddała się jednak - w przerwie między kolejnymi pobytami w szpitalu cały czas występowała na scenie. Kiedy na dobre wróciła, całkowicie wyleczona, dostała wypowiedzenie.

Podczas spotkania z panią Emilią dyrektor opery Bogusław Nowak [na zdjęciu] obiecał, że wypowiedzenie cofnie, ale... dopiero po pierwszej rozprawie w Sądzie Pracy, do którego odwołała się tancerka. Proces rozpocznie się 28 lutego, czyli przez dwa miesiące balerina będzie bezrobotna. Wczorajsze spotkanie z dyrektorem pani Emilia zapamięta na długo. - Było bardzo oficjalne. Dyrektor pytał, czy jestem pewna, że po tym wszystkim chcę wrócić do pracy w Operze Krakowskiej. Podkreślał, że nie wiedział o moich zmaganiach z rakiem i to nie choroba była przyczyną zwolnienia - mówi balerina. - Powiedział też, że przeprasza, o ile ma za co...

Wcześniej takie właśnie wyjaśnienia dyrektor Nowak wywiesił w liście otwartym, umieszczonym na tablicy ogłoszeń teatru. Na tłumaczenie to bardzo ostro zareagowała Rada Pracowników Opery Krakowskiej. W swoim liście otwartym, który przekazała naszej gazecie, czytamy, że "...8 listopada odbyło się posiedzenie rady z udziałem dyrektora Nowaka. Przebieg miał być dokumentowany elektronicznie, ale dyrektor bezceremonialnie wyciągnął kabel od mikrofonu, komentując, że nie życzy sobie nagrywania. Rada zakończyła więc posiedzenie, ale poprosiła dyrektora o wycofanie wypowiedzenia umowy o pracę Emilii Lorenc.

Dyrektor oświadczył, że nie wpuści kobiety na scenę z tak poważną chorobą, ponieważ nie weźmie na siebie odpowiedzialności za skutki ewentualnego jej zasłabnięcia". Zdaniem rady było to kwestionowanie decyzji lekarza dopuszczającego Emilię Lorenc do pracy na stanowisku tancerza baletu. "Stwierdzenie dyrektora, że "nieprawdą jest, że choroba nowotworowa stała się przyczyną rozwiązania stosunku pracy z Operą Krakowską" jest nieprawdziwe" - czytamy w liście Rady Pracowników Opery.

Jak potoczą się dalsze losy walczącej o godność baleriny, nie wiadomo. Ona sama chce, aby do mediacji włączył się marszałek województwa - Urząd Marszałkowski nadzoruje bowiem działalność opery. - Zarząd województwa nie ingeruje w decyzje personalne dyrektora opery, ale przekazałem Bogusławowi Nowakowi, że oczekuję zrozumienia dla trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Emilia Lorenc, i chciałbym, aby problem został rozwiązany jeszcze w grudniu - mówił wczoraj Witold Latusek, członek zarządu województwa odpowiedzialny za kulturę. Zapewnił też, że jeżeli artystka będzie chciała się z nim spotkać, to do takiego spotkania dojdzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji