Artykuły

Energia z tańca i duszy

"Minus 2" w choreogr. Ohada Naharina z Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, gościnnie w Łodzi. Pisze Dominika Kawczyńska w Gazecie Wyborczej - Łodzi.

Balet "Minus 2", który miał łódzką premierę cztery dni po premierze w Poznaniu, pokazał, że taniec współczesny nie opowiada historii, choć dużo mówi o człowieku

Spektakl Ohada Naharina, przygotowany dla Polskiego Teatru Tańca z Poznania, odkrywa, że wielość interpretacji może iść pod rękę z jednością odczuwania. Izraelski choreograf udowadnia, że balet nie musi być synonimem tiulowych spódniczek i kręcących piruety dziewcząt. Na scenie Teatru Wielkiego 23 tancerzy PTT występowało w garniturach, podkoszulkach i dżinsach, przechodząc płynnie od sekwencji stanowiących ukłon dla kultury wysokiej do balansowania na granicy kiczu, w rytm piosenek disco z lat 60. - Ludzie zamykają się w błędnym kole stereotypów - tłumaczy Ewa Wycichowska, dyrektorka PTT. - Mówią: "Nie lubię baletu, bo się głupio uśmiechają", a na pytanie, co widzieli, odpowiadają, że nic. Nic, bo nie lubią baletu.

Zanim spektakl oficjalnie się zaczął, na scenie pojawił się jeden z tancerzy. Większość widzów zwróciła uwagę na jego taniec dopiero wtedy, gdy dołączyła do niego grupa, a z głośników padło hasło o rozpoczęciu przedstawienia. Może Naharin daje widzowi prztyczka w nos, bo niewykluczone, że to, co "przed", stanowi meritum tego, co ma nastąpić później.

Taniec współczesny nie kreśli fabuł. Zakłada, że każdy widz może znaleźć własną interpretację. - W odbiorze tej twórczości analiza i nadprzeciętna inteligencja nie są najważniejsze - mówi Wycichowska. - Na pierwszym planie jest wrażliwość widza.

O ile dla etiud składających się na "Minus 2" powstają dziesiątki interpretacji, o tyle emocje wygenerowane przez tancerzy pozwalają współodczuwać. Sekwencje pokazujące podrygujących ludzi z plastikowymi uśmiechami przyklejonymi do twarzy mogą bawić. Mężczyźni zdający się być w intymnych relacjach, których strój i zachowanie sugerowałyby, że są mnichami, mogą budzić zdziwienie. Scenie ze zrywającymi się rytmiczne z krzeseł tancerzami, których ruchy każą szukać podobieństwa w rozstrzeliwaniu z karabinów, towarzyszy poczucie niepokoju i zachwyt aktorską ekspresją. W głowach piętrzą się pytania. Spektakl spełnia zadanie - nie pozostawia obojętnym. Widz uczestniczy w tajemnicy prezentowania wydarzeń za pomocą najdoskonalszego narzędzia. Ciała. W tym przypadku wręcz namacalnie. Tancerze weszli w interakcję z publicznością i wyłonioną grupę zaprosili na scenę. Najpierw podskakiwali do charakterystycznego dla współczesnych dyskotek łupu-cupu, żeby chwilę później poruszać biodrami w rytmie cza-czy.

"Minus 2" to połączenie kilku spektakli Ohada Naharina. Swoiste "best of", stawiające na rekonstrukcję, wskazanie rozmaitych perspektyw. Można w nim znaleźć i dyskotekę, i metafizykę, i miłość, i nienawiść. A także poczucie odrzucenia, iluminacji, niemożności rozpostarcia skrzydeł. Wystarczy tylko chcieć wyciągnąć rękę i nie próbować rozumieć, lecz czuć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji