Mało zabawne Kumoszki
"Wesołe kumoszki z Windsoru" w reż. Laco Adamika w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Alan Misiewicz Gazecie Wyborczej - Katowice.
Kiedy nawet tytuł zapowiada dobrą zabawę, tym większe jest nasze rozczarowanie, gdy spektakl nie śmieszy. A tak, niestety, jest z musicalem "Wesołe kumoszki" w Teatrze Rozrywki
Choć trzeba przyznać, że reżyser Laco Adamik stworzył mile dla oka, oparte na komedii Szekspira (choć z komedią czy z Szekspirem niemające zbyt wiele wspólnego) widowisko wokalno-taneczne.
Przekładu angielskiego tekstu musicalu, wystawionego po raz pierwszy w 2006 roku, dokonał Michał Wojnarowski (autor słów m.in. tytułowej piosenki do serialu "Tylko miłość"). Z języka Szekspira wyrzucił wszelkie archaizmy i sprawił, że jest czytelny dla współczesnego widza.
Współczesna jest także scenografia. Wzniesioną z wielkim rozmachem kubistyczną architekturę sceny przygotował Milan David. Scenografia jest tak pomyślana, aby żył plan drugi, a nawet trzeci. Tworzy się w ten sposób miejsce na wielowarstwową pojemną opowieść z kilkoma intrygami.
Główny wątek to, zgodnie z Szekspirowskim oryginałem, plan uwiedzenia przez Falstaffa (w rolę rozpasanego szlachcica wcielił się Adam Szymura) jednocześnie dwóch mężatek - tytułowych kumoszek.
Jednak ostatecznie to panie Page i Ford mszczą się na Falstaffie. Szymurze udało się pokazać wieloznaczność swojego bohatera - paradoksalnie poważnego w swojej głębokiej niedojrzałości. Trudno się jednak pozbyć wrażenia, że prowadzi on swoją postać tak, aby nie była pierwszoplanowa. Na pierwszy plan wchodzą natomiast Maria Meyer (wcieliła się w rolę pani Page) i Anna Ratajczyk. Grana przez nią Alice Ford to najbardziej komiczna bohaterka musicalu. Niestety, Laco Adamik stworzył spektakl, który wcale nie jest zabawny. Ze swoich dowcipów śmieją się głównie sami bohaterowie, a nie publiczność (poza kilkoma sytuacjami). Nie działają dwuznaczności językowe, lapsusy czy przyjemnie zagrane komedie pomyłek. Nawet mimo to, że zilustrowane są świetną muzyką Paula Englishby'ego. W rezultacie brawa po trzygodzinnym spektaklu nie były gromkie, a to na premierze mówi bardzo wiele.