Szczecin. Brawa dla artystów, minus dla urzędników
Za skandal należy uznać, że w całym Szczecinie nie znaleziono odpowiedniego miejsca na wystawienie spektaklu baletowego pt. "Dziadek do orzechów" artystów Opery na Zamku. Bo odpowiednim nie jest Akademickie Centrum Kultury, w którym sala ma wielkość auli szkolnej.
Urząd Marszałkowski powinien się wstydzić, że nie zatroszczył się odpowiednią, tymczasową siedzibę dla opery. Tym większe brawa należą się artystom tej instytucji, którzy potrafili znaleźć się w tak trudnej dla nich sytuacji i zagrać na mikroskopijnej scenie w ACK właśnie. 4 grudnia odbyła się bowiem premiera wspomnianego "Dziadka do orzechów", z choreografią Natalii Fedorowej.
Przedstawienie z muzyką Piotra Czajkowskiego należy do jego najbardziej znanych dzieł. Oto w świąteczny wieczór ożywają zabawki małej Klary, a wśród nich dziadek do orzechów. Dziewczynka wyrusza więc w senną podróż pełną wrażeń. Ot, poznaje tańczące lalki z każdego zakątka świata i jest świadkiem walki dzielnych żołnierzyków z myszami.
Jako że "Dziadek do orzechów" to opowieść świąteczna, zwykle scenografia każdej inscenizacji tego dzieła jest pełna przepychu - kolorów i elementów bożonarodzeniowych. To szczególnie ważne dla małego widza. W spektaklu opery scenografia była znikoma, z bardzo prozaicznych powodów - mała scena wymusiła na twórcach duże ograniczenia. Tancerze musieli mieć przecież przestrzeń, choć minimalną, do zagrania i odtańczenia swoich ról.
Tym samym widzowie nie mieli okazji zobaczyć całego wachlarza możliwości szczecińskich artystów. Ci bowiem, ograniczeni przestrzenią, pokazali niejako wycinek tego, co potrafią. Zatem wielkie brawa dla opery za wystawienie spektaklu w tak ekstremalnych warunkach. A duży minus dla urzędników.
