Artykuły

Nie cukrujmy dzieciom

- Zakładam, że ten spektakl jest dla dzieci od lat ośmiu-dziesięciu do trzynastu lat. Nie tylko ze względu na pełną mroku scenografię, ale też dość skomplikowaną intrygę, która jest osią tej historii - reżyserka KRYSTYNA JAKÓBCZYK przed premierą "Dzikich łabędzi" w gdańskiej Miniaturze.

"Dzikie Łabędzie" w Teatrze Miniatura Nie możemy udawać, że świat składa się tylko z dobrych historii. Nie oznacza to jednak, że brak w nim okruchów niezwykłości i magii. Tak najkrócej można zapowiedzieć najnowszy spektakl "Dzikie łabędzie", pierwszy, który powstał na świeżo wyremontowanych deskach dużej sceny gdańskiego Teatru Miniatura. Premiera odbędzie się w niedzielę o g. 17.

Prócz ważnego przesłania, jedną z najsilniejszych stron tej realizacji będzie jej warstwa plastyczna - scenografia, kostiumy i maski autorstwa znakomitego scenografa Pavla Hubicki. "Dzikie łabędzie", to smutna, ale zarazem pełna nadziei opowieść o losach dwanaściorga królewskich dzieci, jedenastu królewiczach i małej Elzie, których po śmierci matki spotyka straszny los. Odpowiedzialni są za to zła Królowa Mordena, Mistrz Hilmar i podstępne Wiedźmy. Na szczęście dobry Król Marek, Niania i Duch Królowej Marii czuwają, by po wielu trudach wszystko dobrze się skończyło.

Mądra, wytrwała, pobożna i piękna Elza tka swym braciom "pancerne" koszulki z pokrzyw i zdejmuje z nich zły czar. Do współpracy przy spektaklu Jakóbczyk zaprosiła wybitnych artystów - scenografa i twórcę kostiumów Pavla Hubiekę, kompozytora Piotra Salabera, autora tekstów piosenek Kazimierza Winklera oraz znakomitego choreografa Henryka Konwińskiego. Wokalnie aktorów przygotował Jerzy Stachurski.

Między innymi dzięki zwiększonej po remoncie ilości miejsc na widowni (z ok. 230 do ok. 300), istnieje jeszcze możliwość zakupienia biletów na premierowy spektakl. Odnowiona scena Miniatury ucieszy swoich widzów nie tylko bardziej nowoczesnym wystrojem wnętrza, ale też wygodniejszymi krzesełkami i większą przestrzenią, również dzięki dodatkowym miejscom na balkonie.

Rozmowa z Krystyną Jakóbczyk

Magdalena Hajdysz - Dlaczego pani wybór padł na jedną z najsmutniejszych baśni Andersena, w której na dobre zakończenie musimy czekać właściwie do ostatniego zdania?

Krystyna Jakóbczyk - Lubię smutne, wzruszające historie. Takie, które poruszają czytelnika i widza, niekoniecznie mając wymiar tragiczny. Należą do nich np. "Opowieść Wigilijna" czy opowiadania Oskara Wilde'a. Z baśni Andersena lubię właśnie te najsmutniejsze. Nie zrealizowałam ich w teatrze wiele, bo to, zdaje się, druga pozycja tego autora w mojej adaptacji. Wcześniej zrobiłam "Świniopasa". Uwielbiana przez dzieci "Królowa Śniegu" też jest smutną baśnią. Przed jej bohaterką, małą Gerdą, podobnie, jak przed Elzą z "Dzikich łabędzi", stawianych jest wiele trudnych zadań. Realizując tę baśń chciałam stworzyć aurę realnego zagrożenia i pokazać, jak ta mała dziewczynka mierzy się z wielkimi siłami zła. Dlatego też znacznie rozbudowałam sekwencje czarownic i czarnej magii, które w oryginale uosabia głównie postać złej królowej. Rozbudowałam więc dramaturgicznie tekst Andersena, a zmagania Elzy sprowadziłam właściwie do pojedynku z królową Mordeną, której rodowód wywiodłam z kręgu czarownic. Poetyckość tej baśni, piękne obrazy budowane słowem, bardziej poddają się technice filmowej. W teatrze trzeba do pewnych spraw docierać inaczej, upraszczać.

Mówi pani o Elzie, a nie o Elizie, jak jest w oryginale. To przejęzyczenie?

- Nie, to imię zmieniłam celowo. Szukałam uzasadnień dla tej historii i wydawało mi się, że Elza jest tu bardziej właściwą, "zimną" odmianą tego imienia. Wywodzi się z kręgu imion niemieckich czy nordyckich. A ta baśń i ten spektakl są surowe, ich plastyka jest mroczna i drapieżna, więc imię Elza według mnie bardziej przystaje do całości.

Jakie jest, według pani, przesłanie "Dzikich łabędzi"? W opisie spektaklu pisze pani, że nawet małe dziecko może przeciwstawić się złu współczesnego świata. Co to oznacza?

- Myślałam tu o sytuacjach, w których decyzje rodziców rozdzielają rodzinę - np. zmiana pracy, a w związku z tym miejsca zamieszkania, osobno spędzane urlopy, wyjazdy w delegację. Dziecko ma prawo chcieć, żeby ta rodzina była cała, kompletna i przeciwstawić się tego typu decyzjom. Nie chce przez to powiedzieć, że dziecko jest w stanie zmienić decyzję rodziców o rozwodzie, choć i taki związek może ono próbować ratować. Są różne formy buntu małego człowieka - choćby ucieczka z domu, kiedy zaczyna brakować rodzinnego ciepła. Bohaterka naszej baśni również podejmuje podobną walkę, choć ma do wykonania zupełnie inne zadanie. Głównym przesłaniem "Dzikich łabędzi" jest to, że w imię miłości i jedności rodziny warto podejmować wyzwania i znosić trudy. Wielu rodziców boryka się dziś z nałogami, choćby z alkoholizmem. Czasami ludzie dorośli są bardziej zagubieni, niż dzieci. Uważam, że dzieci trzeba zapoznawać z różnymi, także bardzo trudnymi tematami, ale zawsze powinny mieć blisko kogoś dorosłego, z kim mogą podzielić się swoimi refleksjami, kto rozwieje ich wątpliwości i pomoże wyciągnąć z tego pozytywną, a nie negatywną naukę.

To rzeczywiście dość mroczna baśń, a pani adaptacja oraz scenografia Pavla Hubieki dodatkowo te wrażenia wzmacniają. Nie jest więc skierowana do bardzo małych dzieci.

Zakładam, że ten spektakl jest dla dzieci od lat ośmiu-dziesięciu do trzynastu lat. Nie tylko ze względu na pełną mroku scenografię, ale też dość skomplikowaną intrygę, która jest osią tej historii. Radziłabym więc trzymać się tej granicy wiekowej, żeby mniejsze dziecko po prostu się nie przestraszyło.

Baśnie Andersena mają też zawsze drugie dno, ukryte sensy, przeznaczone tylko dla dorosłego odbiorcy.

- Tutaj też jest ono obecne, dotyczy relacji złej królowej Mordeny, króla Marka i Hilmara. Są tu miłość, zdrada, zemsta i intryga, które dzieci odczytają zapewne bardziej w formie fabularnej, jako składowe pewnej opowieści. D dorośli dotrą głębiej - do historii małżeńskiej zdrady, sprzeniewierzenia się królowi, spisku Mordeny przeciwko swojemu królowi i mężowi, i przemocy wobec przysposobionych dzieci.

Pavel Hubieka o swojej scenografii: Robiąc scenografię do spektakli dla dzieci, nie myślę o przyszłych widzach w kategorii dzieci czy dorosłych. Oczywiście dla dzieci musi być ona nieco uproszczona, nie powinna zawierać zbyt wielu nieczytelnych dla nich kodów. Zawsze jednak staram się traktować dziecięcego widza, jak dorosłego, a nie jak "idiotę", do którego trzeba mówić jedynie wprost i odkrywać wszystkie znaczenia od razu. Ten spektakl jest skierowany do dzieci w wieku, w którym fascynuje ich Harry Potter. To tacy sami odbiorcy, jak dorośli - inteligentni i wymagający. Tyle, że nie powinno się ich straszyć i szokować w makabryczny sposób, choć nawet makabryczne rzeczy dzieci przyjmują w niezwykle otwarty sposób. W końcu ich świat też taki jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji