Artykuły

Andaluzyjska cepelia

"Czarująca szewcowa" w Nowym jest hiszpańska jak corrida - półtorej godziny walki z oporem materii

Jak przystało na hiszpańską sztukę - wykonywano flamenco. Z gitarą, kastanietami i klaskaniem, za to bez poczucia rytmu. Flamenco robiono ciurkiem - ot, każda z postaci wzburzone emocje okazywała bezładnym tupotaniem po scenie wyłożonej deskami, na których kroki tym bezlitośniej dudniły poza metrum. Akcję złożoną z flamenco urozmaicały interludia flamenco, w których czyniono flamenco z wachlarzami. Miałem wrażenie, że dynamiczniej i stokroć bardziej ogniście siedziała widownia. Na miejscu odpowiedzialnej za taniec Anny Redlin wycofałbym swoje nazwisko z afisza.

Komisja dewotek

"Czarująca szewcowa" nie objawia ani zrozumienia wpisanego w nią specyficznego humoru, ani eksperymentalnej teatralności sztuki. Inscenizację pogrążono w upiornym stereotypie stylizacji muzyki, scenografii, kostiumów i gry aktorskiej na tzw. "hiszpańskość". Dzięki temu spektakl zmienił się w andaluzyjską cepelię, której kierownik uparcie poszukuje numerów, mogących ożywić muzealny charakter ekspozycji.

Reżyserskie chwyty Jana Polewki marły hordami, duszone teatralnym brudem. Dajmy na to - zbiorowa postać dewotek, trzech jędz różańcowych, przyobleczonych w kir, które mamrocząc przy przesuwaniu paciorków pełnią rolę miejscowej komisji do spraw moralności. Jeśli jedna z aktorek nagminnie zapomina obrócić głowę czy spóźnia się z otwarciem wachlarza - to cały wic pada. Do tego półprzytomne zmiany świateł, sjesty podczas oczekiwań na wejście kolejnej postaci i tak półtorej godzinki. Z losem marzenia sennego dzielnie walczył osamotniony Wojciech Chorąży jako Kawaler, kiedy nóżką zawadiacko stawiał i chował nóżkę od roweru.

Szewska pasja

Sedno sprawy (Anglicy mawiają "oko byka", co jest tu podwójnie na miejscu) wydaje się następujące: "Szewcową", pastisz ludowej farsy, podano jako obrazek rodzajowy z życia tzw. kolorytu lokalnego. Przedstawienie nieco ratuje wzięty w teatralny nawias "Romans Perlimplina i Belisy", odgrywany w karczmie Szewcowej (którą otworzyła po odejściu męża) przez wędrowną trupę (jej męża). Rzecz grana w olbrzymich maskach, jak gdyby wyrzezanych z drewna, jest interesująca plastycznie, tyle że znowu serwuje dowcipy na okrasę. Np. Belisa ma białą różę wplecioną we włosy łonowe - to zdaje się jej wiano. W wewnętrznej sztuce Perlimplin popełnia samobójstwo z miłości, co prowadzi Szewcową do rozpoznania prawdziwego uczucia męża i spektakl zamyka wykonanie przez małżonków obowiązkowego flamenco. Reszta prześladujących Szewcową mieszkańców miasteczka staje wówczas w tle z maskami na twarzach.

"Czarująca szewcowa" w Nowym jest hiszpańska jak corrida - półtorej godziny walki z oporem materii. Jeśli chodzi o nieodłączną walkom byków pasję - to mnie ona ogarnęła. Notabene szewska. Proponowałbym nie tyle założyć na twarz maski, ile zdjąć z oczu łuski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji