Artykuły

"Czarująca szewcowa"

"Czarująca szewcowa" - Federico Garcia Lorci, w przekładzie i reżyserii Aleksandry Mianowskiej na Scenie Dużej Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Scenografia Jerzego Szymańskiego, muzyka Adama Kaczyńskiego, układ tańców Krystyny Langeheuer-Mietelskiej.

Niezbyt udała się "Czarująca szewcowa" (po sukcesach warszawskich i na innych scenach) w Teatrze Częstochowskim. W programie czytamy, że jest to farsa, w innym miejscu tegoż programu - o autorze, że był jednym z najoryginalniejszych nowatorów sceny poetyckiej i pod tym kątem należałoby traktować jego twórczość dramaturgiczną. Mezalians sztuki poetyckiej z farsą w koncepcji reżyserskiej, skądinąd znakomitej Aleksandry Mianowskiej, niestety nie zdał egzaminu. Reżyserka - moim zdaniem - nie wykorzystała aż proszących się o realizację możliwości inscenizacyjnych, które nadałyby widowisku tempa, wigoru i błyskotliwości. Obie przydługie przerwy w ciemności przed aktami, wypełnione zresztą bardzo miłą i wpadającą w ucho muzyką na motywach hiszpańskich, wypadłyby o wiele efektowniej, gdyby przed kurtyną muzykę Kaczyńskiego wykonali np. bodaj dwaj gitarzyści w hiszpańskich strojach. Tak samo można było bardziej urozmaicić sceny taneczne, nawet w śpiewanym dialogu pp. "szewcostwa" w pierwszym akcie, ni przypiął ni przyłatał kręcących się na stołkach nie wiadomo po co.

Rażą też dłużyzny w pierwszym akcie a krzykliwość "hiszpańska" mająca podkreślać temperament mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego, nie odnosi zamierzonego efektu.

To wszystko dzieje się w ładnej scenerii i kostiumach przygotowanych przez Jerzego Szymańskiego, przy dobrej muzyce Adama Kaczyńskiego i widocznych wysiłkach ze strony zespołu grającego.

Rolę tytułową czarująco odtwarza Maria Wawszczyk, dzielnie sekunduje jej współczesny Odys - Stanisław Kozyrski w roli męża.

W pozostałych rolach Marta Kotowska, Adela Czaplanka, Elżbieta Szmoniewska, Stanisława Gall, Teresa Kazanowicz, Waldemar Łabędzki, Marian Łoziński, Bogusław Marczak, Zbigniew Michałowski, Stefan Kąkol, Adam Nowakiewicz i "persony" występujące pod gwiazdką - dały z siebie wszystko co dać mogły.

Najważniejsze, że w ostatecznym rachunku prawdziwa miłość zwycięża. Czarująca a równie pyskata szewcowa, po nauczce danej przez znacznie starszego od niej męża, doprowadza do miłego sercu widza melodramatycznego zakończenia. Zwycięża, mimo plotkarsko-złośliwego otoczenia.

Może to właśnie przyświecało tłumaczce sztuki p. Aleksandrze Mianowskiej, zarazem reżyserce sztuki. Jeżeli tak - to pod tym względem zasłużyła na piątkę. Szkoda tylko, że pozbawiła nas tych wszystkich przyjemności, które nasuwają się przy realizacji tego rodzaju widowisk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji