Artykuły

Rywalizujemy z koleżankami

- Nie wyobrażałem sobie życia bez śpiewania. Mając w perspektywie pożegnanie się na zawsze ze sztuką wokalną, zacząłem ćwiczyć głos w rejestrze falsetowym. Na własny użytek - mówi kontratenor ARTUR STEFANOWICZ.

Studia wokalne w poznańskiej Akademii Muzycznej rozpocząłem jako baryton. Mimo że, śpiewając od dziecka w chórze chłopięcym "Szczecińskie Słowiki", miałem przygotowanie muzyczne i nie byłem wokalnym amatorem, już podczas pierwszego roku nauki uznano niestety, że nie robię wystarczających postępów. Groziło mi wylanie z uczelni!

Nie wyobrażałem sobie życia bez śpiewania. Mając w perspektywie pożegnanie się na zawsze ze sztuką wokalną, zacząłem ćwiczyć głos w rejestrze falsetowym. Na własny użytek. Pewnego dnia Robert Nakoneczny, którego występ zapamiętałem jeszcze jako chórzysta w Szczecinie, przypadkiem usłyszał moje "zmagania" z głosem. Pochwalił mnie i zachęcił do dalszych eksperymentów. Potem dziekan Ewa Wdowicka pomogła mi w nawiązaniu kontaktu z Jerzym Artyszem. Zdecydowałem się studiować w Warszawie. Profesor Artysz po przesłuchaniu zapowiedział, że czeka mnie mnóstwo pracy. Tak też się stało.

Jeszcze jako student, w 1990 roku wygrałem w Wiedniu międzynarodowy konkurs mozartowski, do którego stanęło ponad pięciuset konkurentów. Marzyłem o tym, ale też byłem naprawdę dobrze przygotowany. Wielką nagrodą stał się dla mnie występ finałowy z Wiedeńskimi Filharmonikami. Wtedy po raz pierwszy zaśpiewałem w słynnej sali Opery Wiedeńskiej. Zwycięstwo w Wiedniu zaowocowało nagraniem płyty z ariami Mozarta dla Polskich Nagrań z orkiestrą Sinfonia Varsovia pod dyrekcją Karola Teutscha. Płyta rozeszła się w wielu krajach, także w Japonii i Stanach Zjednoczonych i dzięki niej zostałem po raz pierwszy zaangażowany do paryskiej Opera Comiąue. Potem zaczęto zapraszać mnie na kolejne występy.

Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o roli mojego agenta, Andrzeja Szweda, który zajmuje się moją karierą od samego początku. Rozwija się ona teraz sukcesywnie, ale głównie za granicą.

Z satysfakcją mogę powiedzieć, że występy m.in. w Londynie, Glyndebourne, Berlinie, Halle, Paryżu, Tokio, Nowym Jorku zyskały mi uznanie krytyki i publiczności, o czym świadczą znakomite recenzje we wszystkich ważniejszych dziennikach krajów, w których śpiewałem, m.in. w "Timesie", po debiucie w "Kserksesie" Haendla na scenie English National Opera.

W kraju występuję stosunkowo rzadko. Dużym przeżyciem był dla mnie koncert ze znakomitą sopranistką Sharon Rostorf-Zamir i zespołem Lautten Compagney w Filharmonii Narodowej oraz występy w Bydgoszczy z ariami z oper Handla, a także udział w "Mesjaszu" pod dyrekcją Paula Esswooda.

Na pytanie dotyczące konkurowania głosów kontratenorowych z kobiecymi odpowiem, że istotnie, w pewnym sensie rywalizujemy z koleżankami-śpiewaczkami. Ale obsadzanie ról i wybór głosów zależy nie od nas, lecz od reżysera lub dyrygenta. Wszyscy artyści muszą liczyć się z ich gustami. Kobiety są w o tyle lepszej sytuacji, że repertuar operowy jest ogromny, a w nim odpowiednio duża ilość ról przeznaczonych dla głosów kobiecych. Panie dominują nawet w operach barokowych, choć największe pole do popisu mają tam kontratenorzy.

Konkurencję między kontrateno-rami zaostrza zaś niewielka ilość spektakli barokowych. Tak jest w Polsce, bo za granicą każda szanująca się scena wystawia operę z tej epoki co najmniej raz w sezonie. W styczniu 2005 roku wziąłem udział w premierze i spektaklach Juliusza Cezara Handla w Bernie, Zurychu i Biel. W marcu wystąpię w operze Semele Handla w Budapeszcie.

Staram się wykorzystywać każdą okazję. Tak było w przypadku mojego debiutu piętnaście lat temu, kiedy jeszcze jako student zastąpiłem chorego śpiewaka z zespołu słynnego Renę Clemencicia na festiwalu "Wratislavia Cantans" - bardzo trudnego utworu współczesnego nauczyłem się w zaledwie trzy dni. Było to dla mnie tak wielkie przeżycie, że pamiętam je do dziś.

Artur Stefanowicz [na zdjęciu] (ur. 1967), kontratenor, absolwent warszawskiej Akademii Muzycznej w klasie Jerzego Artysza. Doskonalił swe umiejętności u Paula Esswooda i Jadwigi Rappe. Triumfator Międzynarodowego Mozartowskiego Konkursu Wokalnego w Wiedniu (1990) oraz Międzynarodowego Konkursu Wokalnego w Hertogenbosch (1991). Występuje na koncertach z najlepszymi zespołami muzyki dawnej oraz na scenach operowych Europy, Ameryki i Azji. Nagrywa płyty dla renomowanych firm fonograficznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji