Artykuły

Zabawa w operę

Wiemy, jak często marzenia pozostają w sferze niezaspokojonych tęsknot. Nawet wśród dyrektorów teatru, którzy snując - jawnie czy potajemnie - plany olśnienia swojej widowni, nie zawsze mogą je urzeczywistnić. A to zamiar wydaje się przerastać możliwości określonej sceny, a to przekorne życie nie pozwala podjąć ryzyka prezentacji "dzieła życia", a to znów naiwna wiara w powodzenie sztuki przekształca się po obejrzeniu już zrealizowanego w teatrze utworu - w niemiłe uczucia zawodu...

Nie tak dawno Waldemar Krygier, dyrektor i kierownik artystyczny Teatru Ludowego w Nowej Hucie, podczas rozmowy ze mną (której echa odbiły się na łamach Gazety) dał wyraz swoim - mało ujawnianym dotąd - tęsknotom scenicznym. Stwierdził wtedy, że chciałby wystawić w teatrze operę. Operę, która byłaby zarówno widowiskiem dramatycznym jak i spektaklem wokalno-muzycznym, bez posługiwania się namiastkami. A więc przedstawieniem, gdzie aktorstwo odgrywałoby rolę pierwszoplanową, a nie wtórną wobec popisów śpiewaczych, zaś muzyka pozostawałaby tym składnikiem widowiska, jakie wyznacza operze jej kompozytor. Tu żadne zastępcze środki, które poddaje teatrom nowoczesna technika nagrań mechanicznych i efekty przy użyciu megafonów, nie wchodzą w rachubę. Opera, o jakiej marzył Krygier na scenie teatru dramatycznego, acz pozbawiona udziału zawodowych wokalistów, zachowałaby swój oryginalny kształt artystyczny - tyle, że jakby przefiltrowany teatralnością spojrzenia współczesnego inscenizatora, który obok pietyzmu i autentycznego szacunku dla piękna jej form oraz treści - umie zdobyć się na dystans w stosunku do przebrzmiałych niekiedy i koturnowych dziś konwencji tego gatunku twórczości.

Marzenia Krygiera stały się rzeczywistością. Teatr Ludowy wystartował w nowym sezonie właśnie premierą operową. Cyrulikiem Sewilskim Rossiniego według sztuki Beaumarchais (w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego) i libretta Cesare Sterbiniego (przekład Aleksandra Bardiniego). Opracowaniem muzycznym spektaklu zajęła się Joanna Wnuk, która jednocześnie podjęła trud przygotowania zespołu aktorskiego pod względem wokalnym i stanęła za pulpitem dyrygenckim pięcioosobowej "orkiestry" (L. Horodecka - flet, Anna Oberc - obój, J. Gadocha - klarnet, W. Orawiec - fagot, i W. Janeczek - perkusja). Reżyserował przedstawienie, oczywiście, Waldemar Krygier - jak na inspiratora tej opery na nieoperowej scenie przystało.

Wybór pozycji okazał się szczęśliwy. Świetna muzyka Rossiniego zupełnie nieźle brzmiała w wykonaniu piątki młodych instrumentalistów, dobry literacki tekst sztuki Beaumarchais dostarczył spodziewanej porcji zabawy wokół znanej, komediowej intrygi z udziałem "ludowego" cwaniaka Figara, pięknej Rozyny wywodzącej w pole starego obleśnika i szczęśliwego (dzięki zabiegom Figara) hrabiego Almawiwy, konkurenta do ręki, a także reszty ciała podopiecznej Bartola. Aktorzy jak rzadko w teatrze, nie ranili boleśnie uszu słuchaczy w partiach wokalnych. Przeciwnie, umieli się dostosować do wymagań muzycznych, jakie dyktuje swoista adaptacja spektaklu operowego i zręczne prowadzenie "arii", "duetów" oraz "chórów" przez dyrygenta. Śpiewali, parlandowali, wygrywali frazy muzyczne w pastiszowym stylu.

Właśnie: pastiszowym. Reżyser - bawiąc się wraz z aktorami - nie usiłował wprowadzać do przedstawienia żadnych zawijasów formalnych. Drobnymi chwytami scenicznymi, zgrabnie popartymi tu i ówdzie wrzuconą kwestią "na stronie", uzyskiwał ton wiodący dla widowiska, które stawało się przekorne wobec tzw. operowości, a mimo to było propozycją operową i bardzo komicznym teatrem.

Z przyjemnością słuchało się przy tym wybornej muzyki Rossiniego, której każda fraza odpowiadała tokowi akcji, jej przyspieszeniom i zwolnieniom, narastaniu napięcia i podkreślaniu komediowych sytuacji - w charakterystycznych powtórzeniach tych samych zdań, co wydaje się nieznośne podczas występu solistów w operze.

Jest więc Cyrulik Sewilski w Teatrze Ludowym prawdziwym wzbogaceniem repertuaru tej sceny i pomysłową próbą przyciągnięcia zróżnicowanej widowni do teatru - na wspólną rozrywkę pod pozorem zbliżenia z klasyką literacko-muzyczną. Każdy bowiem znajdzie w przedstawieniu coś dla siebie: szczyptę humoru i refleksji, porcję znakomitych melodii oraz wykonanie aktorskie półżartem i półserio.

Na pierwszy plan wybija się rola Almawiwy (Janusz Szydłowski). Ten młody aktor znalazł w koncepcji reżyserskiej Krygiera sporo pola do popisu. Był autentycznie świeży, dowcipny w budowaniu postaci scenicznej a podśpiewującej - równocześnie zaś podawał swe kwestie bez przerysowywania cudzysłowu, jakim inscenizator opatrzył jego rolę. Filuternie - z zaznaczeniem postawy jakby niezależnej, w imię gry dekonspirowania wadliwych układów społecznych, obyczajowych i moralnych - ukształtował swego Figara Roman Marzec. Danuta Jamrozy okazała się nie tylko ponętną Rozyną, ale dała próbkę żartobliwego stylu interpretacji koloratury operowej, zaś Jan Krzywdziak (Bartolo) "objawił" - prócz dynamicznych cech farsowej zazdrości i lubieżnych zamiarów wobec niechętnej mu dziewczyny - dobre wyszkolenie wokalne. Także Leszek Świgoń (Don Bazyli) zademonstrował sporą skalę głosu i wyczucia rodzajowości postaci, a Janina Bocheńska wraz z "chórem" (Barbara Stesłowicz, Maja Wiśniowska, Ewa Worytkiewicz, Zinaida Zagner) - od prologu DO finał stworzyły zgrabną klamrę narracyjno-wokalną całości przedstawienia. Urzędnika grał Stanisław Elsner.

Trudno tu nie wspomnieć na koniec o barwnej, bardzo prostej i klarownej oprawie scenograficznej widowiska. Nowoczesne, a przy tym nieudziwnione dekoracje i stroje pomysłu Mariana Garlickiego przyczyniły się - na równi z reżyserią, grą aktorów i prowadzeniem partii muzycznych przez zespół instrumentalny - do powodzenia artystycznego Cyrulika Sewilskiego na scenie dramatycznej w Nowej Hucie. Jest ten Cyrulik niby konwencjonalny, a przecież odkrywczy i przekornie ironiczny. Może jeszcze nie na miarę rewelacji, lecz kulturalnie - z inwencją komediową - zapraszający do udziału w ponad dwugodzinnej zabawie po jednej i drugiej stronie rampy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji