Artykuły

Gdynia. O kondycji współczesnego mężczyzny w Miejskim

- Związek heteroseksualny może stać się wkrótce przeżytkiem. Powinno to paru facetów zaniepokoić. Ja do nich należę - mówi reżyser Piotr Kruszczyński, który przygotowuje w Gdyni prapremierę sztuki Szymona Bogacza.

Premiera dramatu Szymona Bogacza "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się zapytać" w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego odbędzie się w piątek 12 listopada w Teatrze Miejskim im. Gombrowicza w Gdyni. Jest to tragikomiczna opowieść, której główny bohater w trakcie pogrzebu własnego ojca stara się pozbyć kompleksów i rozprawić z rodzinną traumą. Spektakl jest adaptacją "W imię ojca i syna" - tekstu, który znalazł się w finale konkursu o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną w zeszłym roku. Tym samym będzie to pierwszy tekst spośród zgłoszonych do konkursu, który zrealizuje Teatr Miejski - wcześniej "Trash Story" Magdy Fertacz (zdobywcę GND w 2008 roku) wystawił warszawski Teatr Ateneum; "Nad" Mariusza Bielińskiego (GND 2009) swoją prapremierę miało w Łodzi. "Wszystko, co chcielibyście..." już za półtora tygodnia walczyć będzie o nagrodę V Festiwal Sztuk Współczesnych R@Port, który rozpoczyna się 21 listopada w Gdyni.

Rozmowa z Piotrem Kruszczyńskim [na zdjęciu]:

Mirosław Baran: Czy lubi pan współczesną polską dramaturgię?

Piotr Kruszczyński: - Pasjami!

Dlaczego?

- Brakuje nam tekstów, które opowiadałby o współczesności. A teatr jest - przede wszystkim - stworzony do tego, by opowiadać o czasach, w których przyszło nam żyć. Osiągamy często granice absurdu, usiłując reinterpretować dzieła klasyczne na siłę naginając je do bieżących wydarzeń. W efekcie robi się z tego kabaret. Skoro zadaniem dramaturga jest podstawiać lustro rzeczywistości, znajdźmy "Szekspira naszych czasów" i oddajmy mu głos.

Szymon Bogacz, młody autor, wręcz szturmem wchodzi do polskiej dramaturgii...

- Młody-niemłody - to facet po trzydziestce, ze sporym bagażem doświadczeń. Jest muzykiem, ma duże wyczucie rytmu dialogu, zmiany atmosfery, kontrastowania scen. I wyobraźnię, która zapładnia inscenizatora.

Co jest istotą tekstu Bogacza?

- "Wszystko..." opowiada o kondycji współczesnego mężczyzny. I o kryzysie jego roli w życiu publicznym i prywatnym. Już czas wypowiedzieć się ze sceny męskim, heteroseksualnym głosem. W odpowiedzi na to, co o mężczyźnie może powiedzieć na przykład reżyser-kobieta czy reżyser-gej.

Czy daje pan w swoim spektaklu jakieś rozwiązanie tego problemu, czyli kryzysu męskości?

- Mam w planie kilka kolejnych spektakli na ten temat. "Wszystko..." jest pierwszym z nich. W tekście Bogacza znalazłem bohatera, który przyznaje, że nie jest przygotowany do pełnienia roli mężczyzny. Nie otrzymał od ojca niezbędnego namaszczenia; ma kompleks ojca. To jedynie pretekst do wspólnej refleksji nad tym, jaka jest rola społeczna mężczyzny. Związek heteroseksualny może stać się wkrótce przeżytkiem. Powinno to paru facetów zaniepokoić. Ja do nich należę.

Jeśli to pierwszy z cyklu spektakli, to jakie będą następne?

- Chciałbym się zająć postacią Henryka z "Nie-Boskiej komedii", myślę również o "Nieznośnej lekkości bytu". Penetruję też wnikliwie współczesny rynek niemiecki, gdzie ten temat powoli staje się ważki. Pora na nas, panowie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji