Nie zdradzę puenty...
"Kum i Plum" w reż. Moniki Greboc w Teatrze lalek Pleciuga w Szczecinie. Pisze Monika Gapińska w Kurierze Szczecińskim.
Dobra zabawa dla dzieci i dorosłych, szeroki wachlarz form lalkowych i trochę dydaktyki - taki właśnie jest spektakl szczecińskiego Teatru Lalek "Pleciuga", zatytułowany "Kum i Plum", w reżyserii i według scenariusza Słowaczki Moniki Gerboc. 6 listopada odbyła się premiera tego przedstawienia (pod patronatem "Kuriera Szczecińskiego").
W sztuce klauny Kum i Plum próbują się dowiedzieć, co jest najważniejsze w życiu. Takie pytanie stawia Kum, filozof z natury. Jego przyjaciel jest z kolei gamoniowaty i leniwy. W trakcie opowieści dochodzą do wniosku, że w życiu jest ważne zbyt wiele rzeczy. Ot, choćby istotne jest, by jeść i pić, a tym samym rosnąć. Liczy się też cierpliwość i silna wola. Tę ostatnią cechę klauny ćwiczą w trakcie jedzenia placków. Wtedy okazuje się, że przed zjadaniem kolejnych porcji powstrzymać może ich tylko ... zakopanie potrawy w ziemi. Tu należy zaznaczyć, iż scena, w trakcie której Kum i Plum najpierw smażą, a następnie pałaszują placki, jest wprost rewelacyjna. Choćby tylko dla niej warto wybrać się do teatru!
Ogromnym plusem spektaklu jest wykorzystanie różnych form lalkowych. Zachwyca też scenografia według projektu słowackiego twórcy Tomasa Volkmera, która powstała oczywiście w pleciugowej pracowni plastyczno - konstruktorskiej. Jej pracownicy wykonali swoje zadanie na szóstkę z plusem. Ciekawy pomysł na zilustrowanie muzyczne sztuki miał Bartłomiej Orłowski. Zaskoczeniem jest choćby wykorzystanie przebojów Alicji Majewskiej, Natalii Kukulskiej czy grup - Bajm i 2+1.
Całość bardzo podobała się widzom, o czym mogą świadczyć brawa nie tylko na zakończenie, ale w trakcie spektaklu. Niestety, ciągle w "Pleciudze" szwankuje nagłośnienie. Siedząc w piątym rzędzie miałam czasami kłopot ze zrozumieniem słów, np. podczas piosenek. Podobny problem był też na premierze innego spektaklu - "Tańcząca gazela".
