Artykuły

Lubię błysk w oku

- Po dwudziestu paru latach pracy nie mam recepty na sukces, na zagranie dobrej roli - mówi MARIA PAKULNIS, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.

Zaczynała w awangardowym teatrze w Słupsku, dziś jest gwiazdą Ateneum. Wyrazista, urocza i piękna - tak mówią o niej widzowie. Pamiętamy ją z takich filmów, jak "Konsul", "Pajęczarki", teraz gra w serialu "Pierwsza miłość".

Czy kiedykolwiek marzyłaś, aby przejść po czerwonym dywanie w Hollywood?

- Z ręką na sercu, naprawdę nie. Wolałabym zobaczyć norweskie fiordy. Podejrzewam, że tam, w Hollywood, wszystko jest pozorne, udawane, sztuczne. Namiastką takiego życia są u nas imprezy pseudo kulturalne, gdzie również rozściela się czerwone chodniki, nie gorsze od tych w Hollywood, i gdzie zawsze widzi się te same twarze. Cały ten blichtr, pozór i strojenie się na jeden wieczór, bo kamery i flesze będą skierowane na nas, a my musimy być najpiękniejsze, zauważone - dla mnie jest to całkowicie sztuczne i obce. Od czasu do czasu bywam na takich imprezach, ale już po dziesięciu minutach czuję się znużona i mam straszną ochotę wrócić do domu. Jako zodiakalny Rak jestem domatorem, nie umiem pchać się do pierwszego rzędu, nie staram się na siłę tworzyć swojego wizerunku. Lubię błysk, ale w swoim oku, bo to oznacza, że mam dobry humor.

Trzeba mieć szczęście i talent, żeby być gwiazdą. Ty masz jedno i drugie.

- Wydaje mi się, że mówienie o tak zwanym gwiazdorstwie w naszym kraju jest mocno nie na miejscu. Bardzo poważnie traktuję mój zawód, odczuwam wielką odpowiedzialność wobec widza i ludzi, z którymi pracuję, ale jestem osobą piekielnie krytyczną w stosunku do siebie, po dwudziestu paru latach pracy nie mam recepty na sukces, na zagranie dobrej roli.

Takiej jak Nadieżda z "Ekstradycji" czy Aneta Wróbel Pałkowska z serialu "Pierwsza miłość"?

- To zupełnie dwie inne postaci. Nadieżda była szefową mafii, czyli, za przeproszeniem, zwykłą bandytką. Aneta to kobieta tajemnicza, uwikłana życiowo, ale w zupełnie innym sensie. W młodości została wciągnięta w coś strasznego, popełniła błędy, samotnie wychowuje syna i może jest równie ostra, jak Nadieżda, ale dobrze kombinuje, idzie po swoje, do przodu...

Nie obawiasz się, że w końcu te "ostre" kobiety, czarne charaktery, zdominują Twoją

osobowość?

- Zagrałam tak wiele różnych ról, miałam tyle zadań aktorskich, że nie boję się klasyfikacji. Nie spekuluję, czy ktoś mnie będzie kochał za te role, czy też nienawidził. Jeżeli wcielę się w jędzę, ktoś uzna, że taka jestem prywatnie i nie stwierdzi, że po prostu dobrze zagrałam, będzie źle. Na szczęście do tej pory się z tym nie zetknęłam.

A wiesz, że masz świetną figurę? Na wszystkich imprezach kobiety strasznie Ci jej zazdroszczą...

- Naprawdę? Ale fajnie, nie wiedziałam o tym. Wiesz, czego naprawdę mi zazdroszczą?

Nie wierzą, że jak się ma prawie 50 lat, można nie myśleć o wieku, ale normalnie funkcjonować. Jestem zdania, że jeśli jest się już osobą publiczną, nie wypada

wyjść do miasta w tłustych włosach, kompletnie nieumalowana. Nie jest to eleganckie w stosunku do ludzi, do publiczności, która ogląda nas w pełnym makijażu, a potem widzi zupełnie inną osobę. Poza tym sama lubię zadbane kobiety. Gdybym dzisiaj przyszła na rozmowę z tobą w dresie, brudnych włosach, byłoby to mało eleganckie w stosunku do ciebie. Z przykrością byś na mnie patrzyła. A już na pewno nie zadawałabyś mi pytań o Hollywood, tylko jakiego szamponu używam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji