W świecie tumorów n-tej klasy, czyli erotyczno-metafizyczny zamęt
Najnowsza premiera "Tumora Mózgowicza" zaskakuje nietypową przestrzenią teatralną oraz oryginalnością pomysłów i realizacji. Często budzi śmiech, a czasami skłania do głębszej refleksji nad tajemnicą istnienia.
Od połowy listopada w foyer Teatru im. Bogusławskiego zaczęła funkcjonować Cafe Scena. W tym nietypowym miejscu odbyła się najnowsza premiera sztuki Witkacego "Tumor Mózgowicz".
Do czasu, gdy scenę zapełnią szaleni, groteskowi naukowcy i demoniczne kobiety, zanim tuż obok stóp siedzących przemknie biała hulajnoga i wszystkich spowije biały dym, widz musi oswoić się z otoczeniem, w którym się znalazł. Scenograf Marek Mikulski wykorzystując stosunkowo proste środki, ukazał mieszkanie Tumora, a po chwili z równą łatwością przeniósł wszystkich na tropikalną wyspę Timor. To dzięki scenografii widz bez większych wątpliwości i trudności uczestniczy w podróżach, które rozgrywają się w wyobraźni głównych bohaterów, pobudzonej środkami halucynogennymi. Dopełnieniem scenografii staje się muzyka oraz egzotyczny teatr cieni, który w drugim akcie wprowadza klimat niepokoju i magii.
Reżyser i autor adaptacji - Jan Nowara - nie ukrywa, że jego najnowszy spektakl jest to zabawa Witkacym, inteligentna zabawa - dodajmy. W tekst "Tumora" zostały wplecione fragmenty dramatów, wierszy, prozy Witkacego. Do sztuki włączono didaskalia, a komentarze filozoficzne i monologi oprawione muzyką stały się piosenkami dopełniającymi portrety psychologiczne bohaterów.
W "Tumorze", podobnie jak w pozostałych dramatach, Witkacy zrywa z wszelkim życiowym prawdopodobieństwem, chcąc niezwykłością wydarzeń wywołać wrażenie halucynacji. Nasycony duchem aktorstwa, parodii i groteski młodzieńczy dramat Witkiewicza wraca jednak stale do problemu "metafizycznego przerażenia wobec zagadki istnienia" i próby ukojenia go w nauce i sztuce. Ta równowaga formy i treści została niestety naruszona w kaliskim spektaklu.
Atutem przedstawienia jest przede wszystkim świetna gra zespołu aktorskiego. Szczególnie wyróżnić trzeba rozpoczynającą karierę Ewę Szumską (Izia). Uwagę zwraca też doskonała rola Małgorzaty Andrzejak (Rozhulantyna) i Tumor Mózgowicz wykreowany przez Piotra Szulca.
Wszystkie te elementy składają się na ciekawy spektakl.