Artykuły

Coś takiego bardzo fee

Dwie godziny. Tyle trwa przedstawienie. Pewnie mogłoby dziać się nieco krócej, ale to chyba jedyny zarzut i być może na wyrost. Naprawdę, z ogromną przyjemnością donosimy, że kaliski teatr gra spektakl, na którym nie można się nudzić. "Tumor Mózgowicz" według Witkacego, w reżyserii Jana Nowary to dobry wybór na weekend.

Witkacy jak każda kontrowersyjna postać ma tyleż przeciwników, co zagorzałych admiratorów. Jak zrobić i co zrobić, aby zaspokoić obie strony? Wydaje się, że Jan Nowara znalazł sposób: tym salomonowym rozwiązaniem jest kabaret opatrzony przymiotnikiem "metafizyczny". Jeżeli cudzysłów ma sugerować pewną przenośnię, to w teatrze jest on zupełnie zbędny. Chyba, że zechcemy bawić się głębiej - wtedy "metafizyczny" będzie w istocie najprawdziwszą realnością.

Rzecz cała dzieje się w intymnej przestrzeni Cafe Sceny, którą zapewne zna jeszcze niewielu kaliszan (to dopiero druga premiera w foyer - boczne wejście od ul. Częstochowskiej). Ustawienie krzeseł widowni względem sceny zmusza do ciągłej gimnastyki kręgów szyi - głowy w ciągłej gonitwie za bardzo wartką akcją spektaklu obracają się to w prawo, to na lewo, a gdy niebawem przeniesiemy się w tropiki (!), kierowani nieposkromioną ciekawością zaglądamy i za siebie. To nie jedyne ruchy w jakie wprawiana jest widownia: Huk wystrzału i przeszywający śpiew-jęk oznajmujący zwroty akcji nieraz powodują przestrach taki, lęk straszny, inny - że wzdrygają się ciała widzów. Przede wszystkim jednak - ludzie przyszli tego wieczoru do teatru, aby uśmiać się serdecznie - i to z pewnością wielkie osiągnięcie reżysera i jego zespołu.

Prowodyrami całego zamieszania są oczywiście aktorzy, którzy szaleją (to i tak za mało powiedziane) w wąskim - może zaledwie 2 metrowym - przejściu (scenie) między krzesłami widowni Wszystkiemu winny jest Tumor (Piotr Szulc) podwójnie uwięziony przez swoje ciało i genialny umysł. Jego mózg hipermatematyka staje się niczym wobec "jednego centymetra" skóry pasierbicy Izi (doskonały debiut Ewy Szumskiej. Brawo!), a jego ciało w niewoli własnego geniuszu marnieje. W tym kleszczowym porodzie rodzą się tropiki. I tu dopiero zacznie się bal!

O tym, że jesteśmy jeszcze głębiej w mózgu Turnera (na wyspie Timor) mówi teatr cieni rozgrywający się na rozpiętych, białych płótnach wydzielających przestrzeń Cafe Sceny. Skojarzenie, że oto znajdujemy się na jakimś statku, narzucające się już na początku, po zajęciu miejsca, teraz jest intensywniejsze. Ciemne sylwety postaci, tańczące za płótnem, wydobywa to złotawojasne, to krwistoczerwone światło, zmieniające się w zależności od obrotu akcji. I przykuwają wzrok jak sama akcja ta zaś jest ostra.

Jeżeli o osobach kipiących energią zwykliśmy mówić, że to żywe srebro, to doprawdy nie wiadomo, jak określić Izie Ewy Szumskiej. Z każdym pojawieniem się aktorki, przez scenę przechodzi jakby nawałnica na w pół dziecinnych jeszcze, na w pół bardzo wybujałych chuci. A najważniejsze, że młodziutka artystka gra samą grą, wyraźnie bawi się rolą, co moment zmuszając już jednak nieco zramolałego Tumora do działania, do nadążania za nią. Ta świeżość interpretacji szczególnie uderza w zestawieniu z jakby przepracowaną rolą Lecha Wierzbowskiego (super agent Mathematical Central and General Office w Londynie, profesor Green), ale mimo wszystko niemal każde pojawienie się Greena jest witane lub kończy się gromkim śmiechem. Nie mniejszym niż już stricte kabaretowe wejścia Jerzego Górnego - Józefa, z jego wielokrotnie wyrażaną ochotą na "coś takiego bardzo fee".

O właśnie! Gdzie tu kabaret? Kryje się przede wszystkimi w piosenkach skomponowanych przez Tomasza Bajerskiego do tekstów zaczerpniętych z różnych utworów Witkacego, w tańcu (nie chochołowym, ale takim, gdy po czymś mocniejszym nogi same układają się w takt muzyki), ale i w kapitalnych skeczach (których opowiadać nie można, w tym cały urok, żeby zobaczyć je w całości, na żywca). Wśród piosenek są i lekkie "śpiewadełka" takie jak Józefa, ale i niemal ballady (piosenka Balantyny - Ewa Lorska) bardzo, bardzo zagęszczające metafizykę spektaklu...

Naprawdę warto zobaczyć i posłuchać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji